Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Alecsander Juliano Eric Boa Chris II Lucifer
#1
Rainbow 
Może się wydawać, że tytuł jest trochę przydługi, ale to tylko imię głównego bohatera - opowiadanie nazwy jako takiej nie posiada. Może nie jest to "magia, miecz i dzielni rycerze", jednak sądzę, że ten dział będzie odpowiedni.^^


Co się stanie, jeśli zupełnie nienawykłego do ziemskich realiów anioła śmierci umieścimy w ludzkim mieście, w ludzkim ciele i każemy szukać zbłąkanych dusz wśród innych ludzi i wszelkich ludzkich śmieci? Czy duszyczka zupełnie niewinna i nieznająca barw, wysiłku i uczuć w naszym rozumieniu, będzie w stanie przetrwać próbę życia jak człowiek? I jak na nasz świat spojrzy osoba z "zewnątrz"? Na te i wiele innych pytań postaram się odpowiedzieć w poniższym utworze.


Tom I

Rozdział I - Złe złego początki
Rozdział II - Ziemia? Mogę to zjeść?



Jako, iż planuję napisać trzy tomy a chcę, aby temat był przejrzysty - w tym poście znajduje się jedynie spis treści. Aby odnaleźć właściwy rozdział należy kliknąć w odpowiedni odnośnik, który przeniesie Cię do właściwego postu.


Złe złego początki


- WYSTARCZY! – wysoki, kobiecy głos rozdarł ciszę, panującą dotychczas w tym miejscu, odrywając mnie od podziwiania wzorów na drzwiach i wprawiając w osłupienie. Na chwilę ucichło nawet skrzypienie pióra Megie, sekretarki, po czym wszystko wróciło do normy.

Nie słyszałem dotąd, żeby kiedykolwiek krzyczała – zawsze była znudzona lub prawie pogodna, lecz nigdy choćby zirytowana. Teraz jednak głos, który kojarzyłem z domem, ciął powietrze niczym żyletki. Mógłbym powiedzieć, że poczułem coś na kształt współczucia do tego, kto tak ją rozognił, lecz było mi to uczucie obce i jakby nierealne.

Gdy hałas ucichł, wróciłem do kontemplowania płaskorzeźb wyrytych na całej długości pięciometrowych, podwójnych wrót. Były one czymś na wzór ilustrowanych dziejów świata, lecz ich temat wyraźnie oscylował wokół ludzkich wierzeń i bożków – od biblijnego stworzenia świata, aż do teraźniejszych modłów do „Szatana”. Uśmiechnąłem się pod nosem. Człowiek naprawdę jest tak głupim zwierzęciem?, pomyślałem, wodząc palcami po najwyższej ze scen, która przedstawiała wygnanie Adama i Ewy z raju, moment, w którym stali się śmiertelni. Naprawdę sądzą, że poświęcając godzinę tygodniowo na czcze modły bez przekonania, uchronią się przed chorobami czy nieszczęściem? Lub też, że pójdą do „Nieba”?

Prawdą było, jest i będzie, że nie istnieje coś takiego jak „Niebo”, tak samo, jak nie istnieje „Piekło”. Są tylko Zaświaty, w których dusze czekają na przydział do kolejnego ciała. Jednak jeśli się zastanowić, to temu miejscu bliżej było do ludzkiego wyobrażenia Piekła niż Nieba – to właśnie pierwszego Demona Śmierci, Lucifera, ochrzczono Szatanem. Nigdy nie mogłem pojąć dlaczego – przecież ktoś musiał odebrać im życie, by ich duch mógł odpocząć i zacząć je od nowa, jako zwierzę, roślina lub inny człowiek, zależnie od decyzji podjętych w czasie swoistej „próby”. Gdyby tego nie zrobił, dusza by umarła. A choć Śmierć odbiera życie, to też na dobrą sprawę je ofiaruje. Wyklęli własnego zbawiciela…

- Alecsander Juliano Eric Boa Chris II Lucifer! – tym razem inny kobiecy głos wyrwał mnie z rozmyślań.

Podszedłem z ociąganiem do Megie, której długie włosy zdawały się przesłaniać cały świat, zły, że zakłóciła mój spokój.

- Wystarczyło Alecsander – fuknąłem, wyciągając jej z rąk plik kartek. Odpowiedzią na buńczuczny ton było ciche „procedury…” i westchnięcie.

Zza drzwi wyłonił się zmarnowany urzędnik z czołem skropionym potem, dzierżący w dłoniach żółtą teczkę z napisem „PILNE!”, więc uznałem, że nadeszła moja kolej. Prześlizgnąłem się obok niego, zamykając cicho masywne, czerwone drzwi za sobą.

- Matko..? – mruknąłem cicho, wpatrując się w odwrócony tyłem do mnie, wielki skórzany fotel z przewieszoną przezeń czarną płachtą.
Odpowiedz
#2
Proszę usunąć kolor i lepiej zapoznać się z Regulaminem. Jeżeli do jutra kolor w poście pozostanie, wlepię warna.
Odpowiedz
#3
(24-06-2011, 21:30)InFlames napisał(a): Proszę usunąć kolor i lepiej zapoznać się z Regulaminem. Jeżeli do jutra kolor w poście pozostanie, wlepię warna.

Przepraszam bardzo - regulamin czytałem, jednak sądziłem, że ten punkt odnosi się on głównie do barw mocno rzucających się w oczy, a taki lekki kolor nie będzie problemem.
Odpowiedz
#4
Czekamy n więcej, to zbyt mało, aby ocenić text.
Czasami jesteśmy panami świata, częściej jego cieniem.
Odpowiedz
#5
Cytat:Co się stanie, jeśli zupełnie nienawykłego do ziemskich realiów anioła śmierci, umieścimy w ludzkim mieście, w ludzkim ciele i każemy szukać zbłąkanych dusz wśród innych ludzi i wszelkich ludzkich śmieci
Chyba powinien być przecinek, ale głowy nie dam Tongue

Trochę powtórzeń w tym wstępie, ale rozumiem, że tak miało być?

Cytat:- 1.WYSTARCZY! – 2.3.kobiecy, wysoki głos rozdarł ciszę, panującą dotychczas w tym miejscu, odrywając mnie od podziwiania wzorów na drzwiach i wprawiając w osłupienie.
1. Wystarczy wykrzyknik.
2. Trochę Yodowa składnia ci wyszła.
3. IMO zły zapis dialogu

Cytat:Człowiek naprawdę jest tak głupim zwierzęciem?, pomyślałem, wodząc palcami po najwyższej ze scen, która przedstawiała wygnanie Adama i Ewy z raju, momentu, w którym stali się śmiertelni
.
Nie jestem pewna, czy to poprawna forma.

Cytat:- Alecsander Juliano Eric Boa Chris II Lucifer! – tym razem inny kobiecy głos wyrwał mnie z rozmyślań.
Znów zły zapis dialogu.

Zapowiada się ciekawie. Zapoznaj się tylko z zasadami pisania dialogów. Budujesz też za długie zdania i czasem robi się z nimi bałagan, ale wady, które wymieniłam bardzo łatwo skorygować.
Ten krótki fragment nie ujawnia za wiele z fabuły, ale to wystarczy by czekać na kolejną część. Liczę, że w dalszej części skupisz się na życiu wewnętrznym głównego bohatera i dokładnie przedstawisz wszystkie jego odczucia związane z sytuacją, w której się znalazł.

Z pewnością zapoznam się z ciągiem dalszym.

Odpowiedz
#6
Kass, zasadniczo przecinek powinien oddzielać od siebie czasowniki oraz wtrącenia. Tu wręcz nie powinno go być, tylko trzeba trochę wczytać się w zdanie. I tak, powtórzenia są celowe.
Dalej - wystarczyłby wykrzyknik, ale to nie był zwykły krzyk - to był wrzask, jakby miała sobie wypluć płuca, więc i CapsLock musi być~
Składnię poprawiłem yodową, za błędu wytknięcie dziękuję. Big Grin
Złapałaś mnie z tym "momentem", przyznaję.
Taka a nie inna długość zdań to zabieg celowy. Tak samo jak sztywne opisy i obecny dobór słownika - naprawdę, nie jestem świeżym pisarzem i prawie każde słowo ma swój cel. Tongue

Co do dialogów, to już mówiłem - nie wiem co jest źle, więc zostają i o.




Ziemia? Mogę to zjeść?



Nie dane mi było wiedzieć, z jakiegoż powodu raczyła wezwać swój jedyny pomiot do biura, gdzie wstęp miałem kategorycznie zabroniony pod groźbą chłosty. Wpatrywałem się jak zaklęty w oparcie fotela, które nie zamierzało ruszyć skóry i ukazać mi rodzicielki.

- Matko..? – powtórzyłem głośniej, w nadziei, że zostanę oświecony, jakimi pobudkami kierowała się, wysyłając po mnie kuriera, który nieomal wypluł płuca, obwieszczając tę jakże radosną nowinę.

Kilka następnych minut spędziłem, stojąc bez ruchu i bacznie lustrując wzrokiem martwą przestrzeń przede mną - bordowy, gruby dywan, pokryty religijnymi scenami, ciężkie biurko, wyglądające na wyciosane z jednego kawała drewna, pozostawione na nim w nieładzie akta i dokumenty. Wszystko zdawało się być równie martwe jak właścicielka. Zawiesiłem wzrok na stojącej w honorowym miejscu kosie. Wysoka na dwa metry i obdarzona niezwykle długim ostrzem, musiała budzić lęk w ludziach, ale nie we mnie. No tak - przecież nie byłem człowiekiem.

Uznałem, że skoro już wszedłem do tego dziwnego pomieszczenia, zostawię dokumenty i wyniosę się, by wrócić do mniej lub bardziej zajmujących obowiązków. Bynajmniej nie zamierzałem spędzać więcej czasu w miejscu, gdzie najpewniej czekały mnie jakieś nieprzyjemności lub kary.

- Siadaj – usłyszałem w momencie, gdy pierwsza kartka dotknęła blatu. Potem cichy szelest i pod moje plecy zostało przysunięte kolejne skórzane krzesło. Zajmując miejsce, wodziłem wzrokiem za wysoką, szczupłą kobietą o bladej cerze i długich, długich nogach. Za moją matką. – Te papiery – skinęła głową w kierunku pliku dokumentów, ciągle tkwiących w mych rękach. – są dla ciebie. Po to zostałeś wezwany.

Zamarłem na kilka sekund, podczas gdy ona sadowiła się na swoim fotelu, kładąc na nogi czarną płachtę z oparcia. Jedynie po to? Kpiny, przebiegło mi przez myśli, tląc w kącie umysłu wątły płomyk złości i poirytowania.

Alecsander iulJano ErJc Boa ChrJs jj LucJfer nakreślono czerwonym tuszem na grubym pergaminie, co ujrzałem, gdy przewróciłem pierwszą stronę.

- Proszę, matko, naucz Megie porządnie pisać – wysyczałem gniewnym tonem przez zaciśnięte zęby. Megie była stosunkowo młodym demonem, powstałym z duszy, która nigdy nie przeżyła więcej od 20 lat – za każdym razem popełniała samobójstwo, więc w końcu postanowiono uczynić z niej część naszej społeczności. Lubiłem ją, jednak jej ciągłe mylenie liter bardzo mnie irytowało.

- Czytaj dalej – rzuciła w odpowiedzi, stukając czterocentymetrowymi paznokciami o blat.

Starałem się stłumić buchający w mym wnętrzu pożar i spojrzałem na następne linijki równego, schludnego pisma, próbując nie zwracać uwagi na rażące błędy.

Alecsander iulJano ErJc Boa ChrJs jj LucJfer

SpJs
ZagJnJonych J ZapomnJanych

Na następnych stronach widniały w tabelach imiona, nazwiska, daty, opisy jakichś miejsc, a w ostatniej kolumnie po dwa słowa oddzielone przecinkiem, których nie umiałem rozszyfrować.

- To twoje zadanie na najbliższy czas – wyjaśniła mi matka, zauważając moje pytające spojrzenie. – Ziemia jest podzielona na obszary, morza i oceany, czyli duże tereny zalane płynem oraz kontynenty, które z kolei odpowiadają ogromnym połaciom lądu. Te są podzielone na kraje – stuknęła paznokciem w jedno z zagadkowych słów. – a kraje na miasta – wskazała na drugie słowo. – „Londyn, Wielka Brytania”, oznacza, że Zaginiony, którego masz odnaleźć znajduje się w kraju Wielka Brytania, w mieście Londyn.

Nie wiedziałem, kim są Zaginieni ani Zapomniani, jednak fakt, iż miałem ich odnaleźć, a listy ciągnęły się kilometrami, nie napawał mnie zbytnią chęcią wykonywania ów misji.

- Zaginieni – pospieszyła mi z pomocą matka – są to dusze, które z pewnych przyczyn nie zostały przetransportowane do Zaświatów po odłączeniu od ciała. Nie wiemy, czemu tak się dzieje, jednak zdarza się, że nie jesteśmy w stanie bezpiecznie ich przenieść.

- A Zapomniani?

- Dusze, których żywot zakończył się bez udziału panującego Demona Śmierci. Najczęściej są to spontaniczne samobójstwa lub morderstwa, jednak te w większości przypadków jesteśmy w stanie wyłapać – odparła książkowym tonem, jak gdyby tłumaczyła to dziesiątki razy.

Dotychczas sądziłem, że Demon Śmierci ma nad nią pełny wpływ i że żadna dusza nie może odłączyć się od ciała bez jego pomocy. Do tego właśnie służyła kosa – odcinanie więzów między ciałem a tą mistyczną częścią człowieczeństwa, którą przenoszono do Zaświatów na zasłużony odpoczynek, to było jej zadanie.

- Nie jesteśmy władcami wszechżycia, panujemy tylko nad oddzielaniem duszy od jej ciała – uśmiechnęła się do mnie, a w oczach zalśniło jej coś na wzór przeprosin, jakby czuła się winna za to, iż dowiaduję się o tak ważnym fakcie dopiero w tym czasie.

- A więc kto…

- Dowiesz się sam. – przerwała mi tonem kończącym dyskusję. – Odnalezienie tych zbłąkanych dusz to jedynie misja poboczna. Niedługo zakończę swoją kadencję, a do tego czasu ty musisz poznać wartość życia. Nie można odbierać czegoś, czego znaczenia się nie zna.

- A to znaczy..? – nabierałem podejrzeń, iż będę musiał latać wraz z nią i przyglądać się, jak wyciąga życie z każdego przedstawiciela rodzaju ludzkiego z osobna.

- Że najbliższy czas przeżyjesz na Ziemi jako człowiek.



Irytuje mnie, że nie mogę tej jednej linijki zabarwić na czerwono >:C
Odpowiedz
#7
- Siadaj – usłyszałem w momencie, gdy pierwsza kartka dotknęła blatu. Potem cichy szelest i pod moje plecy zostało przysunięte kolejne skórzane krzesło. Zajmując miejsce, wodziłem wzrokiem za wysoką, szczupłą kobietą o bladej cerze i długich, długich nogach. - albo zdublowałeś słowo, albo to były bardzo długie nogi.

Alecsander iulJano ErJc Boa ChrJs jj LucJfer nakreślono czerwonym tuczem na grubym pergaminie, co ujrzałem, gdy przewróciłem pierwszą stronę. - tuszem?

– Te papiery – skinęła głową w kierunku pliku dokumentów, ciągle tkwiących w mych rękach. – są dla ciebie. Po to zostałeś wezwany. - niewłaściwy zapis dialogu.

Nie wiedziałem, kim są Zaginieni ani Zapomniani, jednak fakt, iż miałem ich odnaleźć, a listy ciągnęły się kilometrami, nie napawał mnie zbytnią chęcią wykonywania ów misji. - owej misji.

Dotychczas sądziłem, że Demon Śmierci ma nad nią pełny wpływ i że żadna dusza nie może odłączyć się od ciała bez jego pomocy. - z tego zdania wynika, że dusza nie może się odłączyć od ciała bez pomocy ciała. Chyba nie o to chodziło?

Do tego właśnie służyła kosa – odcinanie więzów między ciałem a tą mistyczną częścią człowieczeństwa, którą przenoszono do Zaświatów na zasłużony odpoczynek, to było jej zadanie. - na końcu zdania, napisałeś to, co wiadomo na początku. Po co?

[i]- Dowiesz się sam. – przerwała mi tonem kończącym dyskusję.
- kolejny błędny zapis dialogu.

Błędów jest więcej, interpunkcyjnych na przykład. Masz tendencję do budowania długich, topornych zdań, przez co tekst czasami ciężko się czyta. Nie potrafisz zapisywać dialogów, połowa z nich jest źle skonstruowana. Proponuję zajrzeć do Kącika Literata i przestudiować temat, bo to bardzo ważne.
Co do treści, to nie podejmę się oceny. Tekst jest za krótki. Z reguły nie czytam fragmentów, ale w tym wypadku tytuł mnie zainteresował. Dodam tylko, że jeśli chcesz rozwinąć temat do trzech tomów, to w takiej formie, jaką zaproponowałeś, spędzisz tyle samo czasu na poprawianiu błędów, ile na stworzeniu dzieła.
Pozdrawiam


Odpowiedz
#8
anarchist, przyznam, że wyłapałeś więcej od wszystkich moich poprzednich czytelników.

W pierwszym wypadku słowo zostało zdublowane celowo, za to drugi to faktycznie literówka.

– Te papiery – skinęła głową w kierunku pliku dokumentów, ciągle tkwiących w mych rękach. – są dla ciebie. Po to zostałeś wezwany.
Tu za to mam prawdziwą gratkę - jeśli chciałeś powiedzieć, że błędem jest słowo "są" pisane z małej litery - to akurat jest poprawne, bo wtrącenie autora nastąpiło w środku zdania. Z drugiej strony, nie wiem czemu, ale mam wpojone, że wtrącenia autora zawsze kończą się kropką i jeśli dotyczą postaci, która się wypowiada, powinny być rozpoczynane małą literą.

"Ów misji" jest zabiegiem celowym i mogę się wytłumaczyć narracją pierwszoosobową.
Alogiczność w kolejnym zdaniu i jeszcze następnym także jest zamierzona, znowu z powodu takiej a nie innej narracji i mętliku w głowie narratora.

- Dowiesz się sam. – przerwała mi tonem kończącym dyskusję.
Tu z kolei też mam problem, bo wtrącenie autora bezpośrednio odnosi się do wypowiedzi i jest z nią jednym zdaniem. Kropka po "sam" spełnia tu funkcję podobną do wykrzyknika, nie kończy zdania i oznacza po prostu "ucięty" sposób wypowiedzi. Naprawdę nie wiem, jak miałem to zapisać.


Długie i toporne zdania? To się wyjaśni w dalszych rozdziałach, kiedy to język będzie mu się plątał na ludzkich słowach i zacznie wplatać do narracji gwarę. Tak samo z oszczędnością - albo nawet skąpstwem - jeśli chodzi o przecinki. Z zasady narrator ma zamiłowanie do długich, złożonych zdań z małą liczbą wtrąceń - muszę przyznać, że sam się czasem gubię - a że jest dosyć młody, taka pisownia owocuje nielogicznością w przypadkach, kiedy jest czymś wzburzony.
A co do poprawiania błędów: lubię, kiedy ktoś mi je wytyka, mogę się przez to rozwijać. :)
Odpowiedz
#9
– Te papiery są dla ciebie – skinęła głową w kierunku pliku dokumentów, ciągle tkwiących w mych rękach. – Po to zostałeś wezwany.

- Dowiesz się sam - przerwała mi tonem kończącym dyskusję.

Tak wygląda prawidłowy zapis Twoich dialogów. I nie ma mu tu nic do rozumienia. To po prostu trzeba zapamiętać.

Pozdrawiam
Odpowiedz
#10
Cytat:Nie dane mi było wiedzieć, z jakiegoż powodu raczyła wezwać swój jedyny pomiot do biura, gdzie wstęp miałem kategorycznie zabroniony pod groźbą chłosty.
Nie podoba mi się czas w którym użyłeś tego czasownika. Nie twierdzę, że to błąd. Po prostu mi się nie podoba.

Cytat:Zawiesiłem wzrok na stojącej w honorowym miejscu kosie.
IMO bardziej pasuje na.

Cytat:– Te papiery – skinęła głową w kierunku pliku dokumentów, ciągle tkwiących w mych rękach. – są dla ciebie. Po to zostałeś wezwany.
Zły zapis dialogu.

Cytat:Nie wiedziałem, kim są Zaginieni ani Zapomniani, jednak fakt, iż miałem ich odnaleźć, a listy ciągnęły się kilometrami, nie napawał mnie zbytnią chęcią wykonywania ów misji.
IMO błąd. Ja bym dała owej.

Cytat:Dotychczas sądziłem, że Demon Śmierci ma nad nią pełny wpływ i że żadna dusza nie może odłączyć się od ciała bez jego pomocy.
Chyba na?


To tyle jeśli chodzi o warstwę techniczną. Ponadto podtrzymuję zarzut, że zdania są zdecydowanie za długie. To w połączeniu z IMO lekko przekombinowanym zapisem dialogów <Trochę topornie się niektóre czytało. Wiem, że pewnie wydaje ci się, że taki zapis podniesie walory opka, ale czasem to co prostsze jest lepsze Wink > powoduje, że tekst trochę "zgrzyta". Podobno taki miałeś zamiar, ale nikt nie przeczyta całości jeśli początek go zniechęci.

Cytat:Długie i toporne zdania? To się wyjaśni w dalszych rozdziałach, kiedy to język będzie mu się plątał na ludzkich słowach i zacznie wplatać do narracji gwarę.
Jakoś mnie to nie przekonuje. Podobnie jak twoje tłumaczenie co do pisowni ów

Fabularnie nadal zapowiada się ciekawie. Pod tym względem postępów nie poczyniłeś. W tym fragmencie nie wydarzyło się absolutnie nic, co by mnie zaskoczyło. Dodatkowo nie podoba mi się dziobanie i wstawianie takich drobinek. Powinieneś tamte dwa fragmenty połączyć w jeden.

Dużo czytaj i komentuj innych autorów. Wtedy nauczysz się wyłapywać własne błędy, zwłaszcza te najmniejsze, które przy normalnej korekcie gdzieś umykają. Swoje teksty czytaj na głos. Wtedy zauważysz, gdzie brzmią płynnie, a gdzie nie Wink

Pozdrawiam i dziękuję za uwagę
Kassandra
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości