Tak niewiele o nim wiedziałaś. Nigdy nie interesowało cię, jakie ma poglądy, przemyślenia, jakim jest człowiekiem. I nigdy już nie dowiesz się, że lubi herbatę malinową, gra na gitarze, rysuje komiksy dla dzieci i jest fanem literatury gotyckiej, szczególnie mrocznego M. G. Lewisa. Był dla ciebie tylko kolejną seksualną zdobyczą. Zwierzątkiem, które oswoiłaś, aż zaczęło jeść ci z ręki.
Myślisz, że zdrada to nic takiego? Tylko przyjemna przygoda? Przecież nawet dla ciebie to musiało coś znaczyć. Gdybyście mieli udane związki, wasze losy nigdy by się nie połączyły. A muszę przyznać, że był naprawdę dobrym mężem i ojcem. Nawet za dobrym. Pracował na dwa etaty i jeszcze zajmował się domem. Nieraz puszczały mu nerwy, ale trudno się dziwić, jeśli żona robi wielką łaskę, gdy raz od wielkiego dzwonu pozmywa naczynia albo coś ugotuje. Śmiałaś się z niego, szydziłaś, że powinien chodzić w fartuszku i w czepku pokojówki. Tłumaczył, że to on musi dbać o porządek, skoro żona ma to gdzieś. Namawiałaś, żeby spuścił jej wpierdol, to zacznie go szanować i chociaż dupy będzie dawała. Ale patrząc na jego delikatne dłonie o wysmukłych palcach, wiedziałaś przecież, że nigdy nikogo by nie uderzył.
Zapewniał, że nigdy się w tobie nie zakocha, że nie potrzebuje motyli w brzuchu. To uśpiło twoją czujność. Naprawdę nic nie zaczęłaś podejrzewać, gdy zabrał cię na zakupy, pokazywał, gdzie zawsze kupuje mięso, a gdzie nabiał i pieczywo? Jak częstował cię pomidorową, którą sam ugotował? I że trzymał w barku single malt specjalnie dla ciebie? Nie. Bo ty myślałaś tylko o tym, ile razy będzie się z tobą kochał, jak długo i w jakich pozycjach.
Trzeba przyznać, że na początku broniłaś się przed wejściem do jego świata. Nie chciałaś nic wiedzieć o jego prywatnym życiu. Może w głębi serca czułaś, że postępujesz nie fair, odbierając dziecku jakąś część ojcowskiej uwagi? Mam taką nadzieję. Łatwiej mi będzie zrozumieć to, co się potem stało.
Kiedy po raz pierwszy zapomniał o urodzinach córki, musiałaś już wiedzieć, że jest źle. Ale i tak brnęłaś dalej, wykorzystując cały arsenał najpodlejszych babskich sztuczek. Żona nie była dla ciebie żadnym przeciwnikiem, po co więc do niej zadzwoniłaś i powiedziałaś o romansie? Zasłużyła na nauczkę, leniwa rozpieszczona baba. Nie miałabym do ciebie pretensji, gdyby nie dziecko.
Nawet nie zrobił ci awantury.
Tak łatwo pogodził się ze stratą rodziny. I mogłaś go mieć całego na własność, ale nie chciałaś. Znudziłaś się, bo osiągnęłaś cel. Game over.
I wiesz, co? Nawet mu współczuję, choć przestałam go lubić. Kochanko mojego syna.