Z trudem zwlekła się z łóżka. To była straszna noc. Głowa pękała z bólu. Ręce miała całe w bąblach, a pod oczami najbardziej naturalny i ekologiczny makijaż, jaki sobie można wymarzyć – sińce z przemęczenia, odcień 08. Tak już od tygodnia wyglądał jej osobisty koszmar, zwany porankiem. Poczłapała na dół. Brat od godziny krzątał się w kuchni, oczywiście hałasując przy tym, niczym słoń w porcelanie i jeszcze wesoło pogwizdując. Ze zbolałą miną usiadła przy stole.
- No siostra, co ty w nocy robisz?
- Walczę z komarami – burknęła.
- Ja tam nakryję się kołdrą i śpię
- Ale te moje komary, na górze, to jakieś nienormalne są, inne niż te na dole. Nienażarte, nawet jak się opiją krwią, to nadal fruwają, bzyczą tak, jakby ktoś mi wiertło nad uszami włączył. Oszaleć można!
- Coś podobnego...
- Jestem strzępem człowieka, jeszcze trochę, a mnie wykończą.
Brat nagle zrobił teatralną minę i złapał się pod boki.
- Siostra, to nie komary, to super wyspecjalizowane nanodrony Maciarewicza! Teraz już wiem, jak on tych Ruskich będzie załatwiał.
- No siostra, co ty w nocy robisz?
- Walczę z komarami – burknęła.
- Ja tam nakryję się kołdrą i śpię
- Ale te moje komary, na górze, to jakieś nienormalne są, inne niż te na dole. Nienażarte, nawet jak się opiją krwią, to nadal fruwają, bzyczą tak, jakby ktoś mi wiertło nad uszami włączył. Oszaleć można!
- Coś podobnego...
- Jestem strzępem człowieka, jeszcze trochę, a mnie wykończą.
Brat nagle zrobił teatralną minę i złapał się pod boki.
- Siostra, to nie komary, to super wyspecjalizowane nanodrony Maciarewicza! Teraz już wiem, jak on tych Ruskich będzie załatwiał.
"To właśnie ja.
Przez ten świat idę odważnie.
Gardzę tymi, którzy mają brudną wyobraźnię."
Przez ten świat idę odważnie.
Gardzę tymi, którzy mają brudną wyobraźnię."