To jest szczulica rozprawiczonym wiadrem,
z poderwanym kurwim uchem.
Kiedyś przymarznie
jak tatuaż do dziurawca,
aż nie będzie się można z niego wylizać.
Zakładam szpacze oko na repasaże
w szpagacie całuśnej żaby,
która się nie rozdwoi
w donaszanej, starej jak mamucia, ciąży.
Przez pajęczarzy cudzej rzeczywistości,
pozbawiona możliwości rechotu.
I tak dochodzimy do nieplanowanej puenty,
że złote myśli wypłukują ludzi.