Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
„Lalka” w oczach histeryków literatury
#1
Walka dziewiętnastowiecznych romantyków z dzisiejszymi cynikami nie jest specjalnością Salonu 24. Na wielu internetowych forach, a zwłaszcza w miejscach mieniących się literackimi, toczą się zażarte dyskusje o ludzkich postawach wobec rzeczywistości.

Ze zgrozą przeczytałem komentarze o tym, jak współczesne pokolenie widzi Wokulskiego. Wokulskiego na tle Laluni Łęckiej. Jak naskórkowo ocenia postawę mężczyzny uwikłanego w miłosne i groszorobowe perypetie. Mężczyzny żyjącego na rozdrożu dwóch epok: odchodzącej, zwanej – romantyczną, i nadciągającej, pozytywistycznej. Wokulski był w połowie w jednej, w połowie zaś w drugiej; w ciągłym rozkroku, wiecznym zawieszeniu, wśród mentalnego oporu wobec interesowności czasu, w którym przyszło mu się borykać z codziennością i jej sprzecznymi propozycjami.

Mówiono, że był egocentrykiem, liczykrupą, zakompleksionym neurotykiem bawiącym się w Pana Boga. Zarzucano mu, że był interesownym dorobkiewiczem, kupcem o prymitywnej strukturze moralnej, nie dostrzeżono w nim natomiast pobudek szlachetnych, tego, że był jednym z ostatnich naiwnych romantyków traktujących miłość do kobiet w sposób zgodny z duchem przemijających czasów. Wychowany na lekturach Mickiewiczów, nie umiał odnaleźć się w świecie bezuczuciowym i wykastrowanym z empatii. Stąd jego klęska, stąd zwycięstwo Laluni.

Nic w tym dziwnego, bo znajdujemy się w epoce sceptyków. Ludzi podejrzewających innych o wszystko, co najgorsze i niskie, ludzi wszędzie wietrzących szwindle, marne intencje, wyrachowane podteksty. Ludzi niezdolnych wierzyć w normalne uczucia, cudzą wrażliwość i czyste zamiary; motywy czyste, nieupaprane w brudne pomysły, są teraz czymś dziwacznym i niezrozumiałym.
Tragiczne jest to, że za arbitralne wypowiadanie się o Wokulskim, zabierają się ci, którzy książkę Prusa znają tylko ze słyszenia, zaczerpnęli o niej wielce stereotypową wiedzę z filmu, lub z lektury bryków. Wyjątek stanowi komentarz z innego forum:

„Jego potrzeba miłości nie była obsesyjna, tylko wielka, tak samo jak inne jego cechy, wyraźne, mocne, po prostu wielkie, to taki człowiek, który nie robi nic po łebkach, każde zadanie ma dla niego znaczenie, nawet najmniejsze jest ważne, bo tworzy pewną sieć życia i świata, a nie wisi w powietrzu. To był człowiek intuicyjnie wyczuwający wszelkie zależności, odległości, niuanse, podskórne prądy.”

A honoru Wokulskiego broni w Salonie 24 - manu in ferrum:

"To prawdziwy hołd złożony pokoleniom polskich romantyków. Ludziom, którzy mieli ideały, chcieli im służyć, potrafili dla nich wiele poświęcić i którzy zawsze w każdym społeczeństwie są mniejszością. Większość ludzi chce spokojnie żyć, dorabiać się i serdecznie nie znosi takich, jak Wokulski, bo uświadamiają im ich własną małość.

Pomimo swoich wszelkich wad, Wokulski jest najbardziej wartościową postacią tej powieści. Paradoksalnie lokuje swe uczucia w najbardziej pustej, wypranej z ludzkich namiętności, całkowicie podporządkowanej konwenansom swej klasy kobiecie. On ją naprawdę kochał, nie wiedział tylko, że jego marzenia i plany, jak to ujęła Sówka, całkowicie nie przystają do planów i marzeń Izabeli Łęckiej.

Gdy się w tym zorientował, było już za późno. Nie zrozumiany tak przez nielicznych przyjaciół (Rzecki) jak i licznych wrogów rozwiązał ten problem radykalnie, tak jak to zwykł czynić w swoim życiu. Żadne półśrodki, żadne kompromisy - wszystko albo nic.”.

manu in ferrum
http://coryllus.salon24.pl/222586,stanis...nt_3159247
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości