Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Żytni (drabble)
#1
Zarzygani. Od kapitana po majtki. Sztormowanie bałtyckie. Twarde fale. To nie ocean, tu walczymy. Jacht utracił zdolność, zdał się na żagle. Zrefowane. Tylko dryfkotwa utrzymywała pozycję naprzeciw falom.
Silnik zgasł, ropa wyciekła przez pokład. Nie modliłem się, nikt mnie tego nie nauczył.
Zniosło nas na brzegi Bornholmu. Ratowaliśmy co tylko się dało, po wycieku z silnika. Ja chleb, wrzucając go do foliowego worka, chroniąc przed wszechobecnym sztynksem oleju, skręcającym trzewia. 

Nabrzeże duńskiego portu. Suszymy wypieki.

- Prawdzywy? - słyszę przekręcane polskie słowa - Kupie. Dawno nie jad polskiego.
Macie banan. Zaplace.
Dostaliśmy fortunę za uratowane bochenki.
Na naprawę i podróż.

Wspominam tu czasy peerelu, kiedy sztorm był okazją do wniknięcia do tzw. zachodniej Europy bez paszportu, co czyniliśmy z ojcem. Prawdziwy sztorm.
Ale warta skórka wyprawki.
Banany to coś czego brakowało w peerelu tak jak cytryn. Dostaliśmy pełno kiści za darmo.
Za żytni chleb fortunę po przeliczeniu.
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.

***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#2
Fajna retrospekcja, na morzu się nie znam, ale sztorm przeżyłem.

Tylko, co do bananów, to zależy kiedy, był taki okres kiedy było ich zatrzęsienie, za prosperity gierkowskiej.
Odpowiedz
#3
Za tej prosperity byłem zatrudniony w Polcargo.
Taka firma liczmańska.
Owoców cytrusowych i bananów miałem wtedy w bród prosto z ładowni.
Zieloną, niepaloną kawę wynosiłem w worku sporządzonym z poszewki na poduszkę.
Palona na patelni, albo w piekarniku miała niesamowity aromat.
Najlepsza kawa jaką piłem.
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.

***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#4
No na Zagłębiu też nie było problemu z zaopatrzeniem, Edziu z Sosnowca w końcu. A poza tym dziadek był konwojentem w społem, a to wtedy więcej niż kierownik Wink
Odpowiedz
#5
Ech Panowie. Na sentymenty się Wam zebrało... A ja ze Szkieletczyzny, no i nikogo w handlu i dystrybucji nie miał.

Właściwie bardzo fajny tekścik. Z życia a i nieco przewrotny Wink.

Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#6
Świetny drabelek, na pograniczu prozy i poezji. W gawędziarskim stylu, wspomnieniowy.
Pierwsze dwa zdania mnie rozwaliły Smile
Bardzo, bardzo na tak.

Ode mnie 5/5.


Psssst... Przenoszę do działu "Drabble".
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#7
Ileż treści można zmieścić w stu słowach . Co nie?
Odpowiedz
#8
Fajny obrazek z przeszłości.
Dołączam do grona zadowolonych czytelników Smile
Odpowiedz
#9
Ciekawy drabbelek. Powiało dawnymi czasami. Przypomina od razu o opowieściach rodziców z czasów PRL-u. Smile
Odpowiedz
#10
Bardzo fajny. Szkoda, że Autor już nas nie lubi...
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości