Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Żelazny Krzyż
#1
Taka mała zabawa historią, typu "Co by było, gdyby".
Kolejny krok na drodze do własnego stylu, inspirowane powieścią "Ragnarok 1940" Marcina Mortki.

___________________________________________________________

"Jeszcze nigdy w historii ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu"

James Cameron, prezydent Stanów Zjednoczonych, A.D. 1953.



Prolog

Bomby spadały na Londyn. Niszczyły kolejne bloki. Zabijały. Czarne krzyże żelazne przelatywały nad miastem, zostawiając za sobą szlak chaosu i zniszczenia. I znów. Kolejne dwanaście bombowców. I znowu. I znowu. I znowu. A potem- błysk. Jeden z bombowców zaczął się palić. Zachwiał się. I runął w płomieniach prosto w wody Tamizy. Jeszcze przez chwilę na powierzchni unosił się strzęp osmolonego metalu z czarnym krzyżem. A potem została tylko plama oleju. Znad chmur spadło sześć myśliwców z trójkolorowymi kręgami na skrzydłach. Od standardowych Spitfire'ów RAF'u różniły się tylko jednym szczegółem: tuż za śmigłem widniała biało-czerwona szachownica. Ludzie na ziemi zapomnieli o pożarach i z otwartymi ustami obserwowali taniec Polaków uwijających się wokół niezgrabnych niemieckich bombowców niczym rój szerszeni wokół niedźwiedzia.

Oto kolejny Heinkel wali się w płomieniach na pobliskie pole. Wykwita szary spadochron. Z czarnym krzyżem.
- Tally ho! Niemcy z lewej!
- Przyjąłem
- Od prawej go, chłopaki! Flank right! Flank right!
Polacy błyskawicznie strącili dwanaście bombowców wroga. A przecież było ich tylko sześciu. Zmietli niemiecki dywizjon z nieba. Ale niemców było za dużo. Czarne krzyże nadlatywały i nadlatywały... Wydawało się, że nigdy się nie skończą. Prawda była smutna. Wojska Hitlera lądowały już na klifach Dover, zmiatając nielicznych obrońców niczym miotła kurz. Śmierć wyciągała rękę po serce angielskiego kraju: Londyn. Po zmasakrowaniu RAF'u w pierwszym tygodniu września 1940, Niemcy zrzucili ponad piętnaście tysięcy ton bomb na stolicę Wielkiej Brytanii, zbierając straszne żniwo. Ostatni polski dywizjon właśnie startował by dołączyć do amerykańskiej eskadry ewakuującej oddziały z Wielkiej Brytanii.

III Rzesza zwyciężyła kolejną bitwę, znaną potem jako Bitwę o Anglię. To, co nie udało się Hindenburgowi w 1914, powiodło się Hitlerowi w 1940. Europa należała do Niemców, a czarny orzeł obrócił swoje spojrzenie na wschód i południe.



Krążownik "USS Iron Fist"
Atlantyk w drodze do Nowego Jorku
21 Września 1940.

- Kapitan na mostku!
- Spocznij. - Kapitan Silver podszedł do ekranu taktycznego. Nikt nie wiedział, jak brzmi jego prawdziwe nazwisko. Nazywano go tak, bo miał srebrne włosy i jasną skórę.
- Raport.
- Resztki RAFu są już na lotniskowcach. Jeden z nich ukradł Nemesis Niemcom.
- Ukradł?
- Na to wygląda, sir. Myśliwiec jest w niemieckich barwach.
Kapitan podszedł do okna mostku. Na horyzoncie wciąż widniała nitka brytyjskiego lądu. W kilku miejscach unosiły się słupy dymu.



Wedle raportu kapitana "USS Iron Fist" niemiecki myśliwiec klasy Nemesis pojawił się na pokładzie "USS Washington" wraz z niedobitkami RAFu. Według słów jego pilota, Bohdana Arcta z Polskiego Kontyngentu w RAFie, myśliwiec ów został znaleziony po awaryjnym lądowaniu gdzieś w Anglii i naprawiony. Przemalować przed ewakuacją myśliwca już nie zdążyli. Porucznik Arct wystartował na nim wraz z resztą dywizjonu, eskortując transportowiec z personelem naziemnym. Podczas lotu w kierunku amerykańskiej eskadry stracili trzy spitfire'y. Strącili siedem maszyn wroga. I wyrwali się z okrążenia.

Norman Daimes
"Anglia 1940"




Eskadra amerykańska bez przeszkód dotarła do Nowego Jorku i dołączyła do reszty floty alianckiej. Myśliwiec Arcta został rozłożony na części, skopiowany i przekazany do laboratorium. Oryginał przemalowano i oddano porucznikowi jako wynagrodzenie.

- Atten-hut! Aim! Fire!
Huk salwy honorowej przetoczył się po zatoce, gdy Iron Fist wpływał do portu. Kapitan Silver w milczeniu zasalutował wypełnionym ludźmi nabrzeżom, po czym odwrócił się. Na mapie świata adiutant właśnie zdejmował ostatnią brytyjską flagę, by zastąpić ją czarną swastyką...


Czternastego maja 1941 roku rząd Polski na uchodźctwie otrzymał wiadomość poprzez łącznika, że rozpoczęła się niemiecka akcja przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Oto przez ziemie polskie dzień w dzień przejeżdżają setki transportów z bronią i ludźmi, a na niebie zaroiło się od myśliwców i transportowców. Według wiadomości ze źródeł w szeregach niemieckich operacja o kryptonimie "Barbarossa" miała rozpocząć się w pierwszych dniach Czerwca. Stalin słał noty do Białego Domu z prośbami o otwarcie drugiego frontu. Sztab Generalny opracował plan o kryptonimie "Wellington" który, gdyby się powiódł, zapewniłby odzyskanie ziem Wielkiej Brytanii i uzyskanie przyczółka do inwazji na Normandię. Ale nie wiedzieli, że mieli też inny, dużo poważniejszy problem...


Pearl Harbor
17 maja 1941.

Porucznik Grieves zasalutował przełożonemu. Spojrzał jeszcze raz z niepokojem na radar, na którym pojawiły się setki dziwnych kropek.
-Jesteście pewni, że to awaria, sir?
-Żółtki by się nie odważyli. Tak, jestem pewien.
-Tak jest!
Kapitan wyszedł. Grieves spojrzał na burzowe chmury za oknem. Przez te wszystkie pioruny nie było jak usłyszeć silników nadlatujących Japończyków. A potem rozpętało się piekło.
-Arizona płonie!
-Wycofać się! - pojedyncze krzyki przebijały się przez kanonadę wybuchów i strzały artylerii przeciwlotniczej.
-Startuj, cholera!
-Pożar w sektorze dwunastym!
Radio porażało kakofonią dźwięków. Grieves patrzył osłupiały, jak kolejne budynki zapadają się i eksplodują. Potem był jeszcze jeden wybuch, dużo silniejszy od innych po czym zapadła ciemność...


17 maja 1941 o godzinie 6:00 Japończycy zaatakowali port w Pearl Harbour zatapiając siedem ze stojących tam krążowników, w tym okręt flagowy Pacyfiku, USS Arizona. W odpowiedzi na ten atak lotniskowce amerykańskie floty Pacyfiku dokonały zmasowanych nalotów na porty i lotniska japońskie. Śmierć w akcjach ponieśli...

Komunikat radiowy USRN, 18 maja 1491.


Jak podają oficjalne źródła, w ataku na Pearl Harbour zestrzelono około dwudziestu japońskich myśliwców. Poniesiono jednak niepowetowane straty. Zatopienie "Arizony" było najpoważniejszym ciosem dla amerykańskiej marynarki w jej dotychczasowej historii. Podczas bitwy o Pearl Harbor śmierć poniósł adm. Forest, jeden z najzdolniejszych amerykańskich dowódców, wymieniany obok kpt. Silvera czy Blackbirda.

Norman Daimes "Pacyfik"


Pentagon, 17 Września 1943

-Panowie!
Generał Alexander wstał z krzesła.
-Przedstawiam wam waszych współpracowników! Kapitan Bohdan Arct! Porucznik Stephen Grieves! Kapitan Joshua Silver!
Mówiąc to wskazywał. Wskazani wstawali. Generał zaczekał, aż wymienią uściski dłoni, po czym kontynuował.
-Zapewne zastanawiacie się, panowie, dlaczego zostaliście wezwani w takim składzie. Otóż jesteście jedynymi alianckimi oficerami, którzy zetknęli się z bronią Nazistów i nie zginęli, bądź nie dostali się do niewoli. Kapitan Arct zdobył nawet egzemplarz myśliwca niemieckiego klasy Nemesis. Waszą misją będzie skonstruowanie elitarnego oddziału złożonego z waszych podwładnych. Będziecie potem wykonywać liczne misje na rzecz zwycięstwa aliantów w tej wojnie. Pytania? Dziękuję. Rozejść się!


Koszary wojskowe okręgu Washington. 24 Września 1943

-Lecimy do Anglii, ludzie!
Major po raz ostatni zasalutował kapitanowi Silverovi. Wątpił, by go już kiedykolwiek zobaczył.


Niewątpliwie, misja kapitanów Arcta i Silvera oraz porucznika Grievesa była jedną z najbardziej straceńczych w tej wojnie. Było to niewątpliwe szaleństwo, ale to byli przecież jedyni ludzie, którzy wiedzieli, jak walczyć z Nazistami...

Norman Daimes "Świat w ogniu"

__________________________________________________________


Zaledwie prolog do czegoś, co, być może, zrobi się już wkrótce dużo większe.
Kobieto, puchu marny! Ty...
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Odpowiedz
#2
Przeczytałem, drogi Autorze i jestem ciekaw jak to poprowadzisz. Prolog w postaci wycinków i fragmentów wypowiedzi i akcji przykuł moją uwagę. Czytałem nawet kiedyś książkę, której fabuła przedstawiała alternatywny świat, gdzie to Hitler odniósł zwycięstwo i zrealizował większość swoich planów. Jestem ciekaw. Nie oceniam tego co tutaj masz bo zasadniczo nie wiem jak to ocenić i pod jakim kątem, a w wyszukiwanie przecinków i kropek się nie bawię, bo to twoje zadanie, zanim tekst zamieszczasz. Podsumowując, przykułeś moją uwagę. Smile
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Odpowiedz
#3
Istotnie, przykuwa uwagę. Bardzo ciekawy sposób przedstawiania akcji, za pomocą właśnie takich wycinków prasowych i wymyślonych historycznych książek (p. Norman Davies na pewno się nie obraziWink). Zapowiada się ciekawie, także czekam na następną część.
Dwie uwagi techniczne:
Cytat:Czarne krzyże żelazne
Czarne żelazne krzyże brzmią lepiej. Poza tym nie bardzo mi się widzi sformułowanie, że to właśnie te krzyże nadlatywały.

Cytat:Mówiąc to wskazywał. Wskazani wstawali.
Powtórzenie.
Borek- istota człekopodobna, ze skłonnościami do nałogów. Nie myśląca, nie czująca, konsumująca. Pragmatyk, darwinista społeczny. Politycznie: monarchista. Z zawodu: przynieś, podaj, pozamiataj w odlewni stali, oraz grafoman do wynajęcia, tłumacz mang.
Odpowiedz
#4
25 Września 1943
Niebo nad Anglią
Godzina 3:30.

Monotonny warkot silnika nowiutkiego DC7 usypiał. Kapitan Arct od dziesięciu minut przyglądał się chłopakowi lat koło dwudziestu o czarnych włosach w mundurze amerykańskich Marines.
-Mówisz, że jak się nazywasz?
-Steven Grieves, sir.
-Ponoć już walczyłeś z Niemcami?
-Byłem na Arizonie w czterdziestym, sir. Adiutant taktyczny, sir.
Silnik lekko zmienił ton. Coś puknęło.
-Adiutant taktyczny?
-Pierwszy oficer, sir.
Arct machnął szmatką, przetarł po raz dziesiąty plakietkę „US Army Property” na swoim Glocku.
-Starliście się z Bismarckiem ponoć.
-To było piekło, sir.
Rozległo się chrapanie jednego z żołnierzy. Jakoś nikt nie wydawał się być podekscytowany, jadąc na najbardziej samobójczą misję wojny.
Z kabiny pilotów wychylił się porucznik Mayers, drugi pilot.
-Sir, lądujemy za dwadzieścia minut. Proszę obudzić ludzi.
Nagle rozległ się huk. Gdzieś z dołu dobiegło stłumione wycie syren.
-Zauważyli nas!
Samolot podskoczył, gdy pilot wcisnął przepustnicę do końca i zaczął gwałtownie obniżać lot. Wokół samolotu słychać było wybuchy. Z interkomu rozległ się podekscytowany głos pierwszego pilota.
-Mamy towarzystwo! Dwa myśliwce na ogonie, nie mogę ich zgubić. Trzymajcie się!
Seria pocisków rozerwała tył kabiny, przez otwory wdarł się wiatr. Jeden z żołnierzy krzyknął i chwycił za przestrzelone ramię.
-Spadamy!
Rozległ się odgłos dartego metalu. Od kadłuba odpadł płat stali.
-Skaczemy, panowie!
Skoczyli.
Arct wylądował w jakimś zagajniku. Zaklął, gdy spadochron zaczepił się o gałęzie, szybko wyciągnął nóż i przeciął paski mocujące. Przykucnął. Słuchał. Szum wiatru w koronach drzew... Huk artylerii przeciwlotniczej okładającej chmury, wycie syren. Szum silników niemieckich myśliwców. Szelest trawy pod ciężkimi, wojskowymi butami. Wyciągnął broń i zaczaił się za drzewem. Obok przeszedł kuśtykając człowiek w mundurze. Nie miał hełmu. Porucznik wyskoczył zza drzewa.
-Halt! Hände Hoch!


Berlin, posiadłość Shroedderów na Albertstrasse 17
godzina 19:00

Muzyka Wagnera umilała bankiet zwycięstwa w berlińskiej rezydencji kapitana Schroeddera. On sam stał u szczytu schodów i zastanawiał się nad nowymi sposobami wyróżniania aryjczyków ze społeczeństwa. Nagle spostrzegł młodego porucznika w mundurze Abwehry.
-Herr Kapitan!
-O co chodzi, Hans?
-Dostaliśmy wiadomość z Anglii. Zestrzelili kilka transportowców Alianckich, ale znaleźli tylko dwóch pilotów. Zastrzelili się, zanim nasi ludzie ich dorwali.
-Dziękuję, Kloss. Może dołączycie do zabawy?
-Nie, dziękuję, sir. Mam swoje rozkazy. Dobrej nocy, sir!
Porucznik Hans Kloss strzelił obcasami i wyszedł.


Namiot dowodzenia
Front Wschodni, gdzieś w okolicach Kaliningradu.
Godzina 20:00 tego samego dnia.

Towarzysz Stalin stał przy wielkiej mapie na której cyrylicą napisano „front zachodni”. Mapa obejmowała północne Bałkany, Rumunię, Rosję od Polski do linii Moskwy i fragmenty Skandynawii. Na mapie oficer Armii czerwonej rozstawiał czerwone żetony z sierpem i młotem i czarne ze swastyką. Na stole było zbyt ciemno, jak na gust Stalina.
-Mamy przerąbane, towarzysze.
To mówił generał Żukow, niewysoki mężczyzna w wieku koło czterdziestu lat z siwiejącymi czarnymi włosami.
-Okopaliśmy się na linii Buga, ale Niemcy mają przewagę co najmniej trzech do jednego.
Nagle z zewnątrz dobiegł krzyk.
-Tawarjiszcz gienerał! Tawarijiszcz Gienerał!
Do namiotu wpadł młody chłopak w mundurze kuriera.
-Raport z łączności! Alianccy agenci zestrzeleni nad Anglią!
Stalin zerwał się na równe nogi
-Co oni do jasnej cholery robią w Anglii?
-Nie wiem, sir! J-23 mówi, że zestrzelili dwa transportowce, ale nie znaleźli żadnych rozbitków! Ale mają dowody, że ktoś tam był!
-To znaczy?
-Znaleźli pamiętnik jakiegoś żołnierza, o nazwisku Grieves, wyczytali z niego, że amerykanie zorganizowali akcję w Anglii, ale nic poza tym! Teraz Niemcy organizują akcje antydywersyjne, opóźni to operację Barbarossa o prawie miesiąc!
Tym razem przemówił Żukow
-Towarzyszu Stalin! To daje nam doskonałą okazję do przeniesienia fabryk za Ural! To doskonałe wieści!
-Wyrażam zgodę, towarzyszu generale. Zabierzcie się za to natychmiast. Towarzyszu kapitanie!
Zwrócił się do człowieka w szarym garniturze stojącego za nim.
-Weźcie tych polskich jeńców z Katynia i Treblinki i zmontujcie z nich jakieś oddziały. Obiecajcie im wolną Polskę albo coś. Potrzebujemy ich za miesiąc na froncie zachodnim!
-Tak jest, wodzu!
Generał Żukow i tajemniczy kapitan w garniturze wyszli. Zaraz za nimi wybiegł kurier z łączności. Zachodzące słońce zabarwiło na czerwono ściany namiotu...



Początki są zawsze najtrudniejsze, jak mówi pewne staropolskie przysłowie. Nie inaczej było z akcją Arcta i jego towarzyszy. Jednak ich niepowodzenie przyniosło nieoczekiwaną szansę – oto ZSRR mogło przygotować się na atak Niemców, co miało decydujący wpływ na przebieg wojny.

Norman Daimes „Świat w Ogniu”


Towarzysze! Wróg stoi u naszych bram! Znienawidzona niemiecka machina szykuje się, by zadać decydujący cios naszej socjalistycznej ojczyźnie! My, klasa robotnicza, mówimy NIE hitlerowskiemu najeźdzcy! Stańmy ramię w ramię i pokażmy im, do czego zdolna jest zjednoczona pięść socjalistycznej wspólnoty! Jeden za wszystkich i wszyscy za jednego, towarzysze! Zapisujcie się do Armii Czerwonej już dziś, bo to właśnie Was potrzebujemy, by zgnieść Hitlera bod naszym czerwonym butem!

Niech żyje ZSRR!

Odezwa, która pojawiła się we wszystkich rosyjskich gazetach dnia 25 Września 1943 roku.

_______________________________________________________________

Uff...
Początek rozdziału pierwszego Big Grin
Kobieto, puchu marny! Ty...
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Odpowiedz
#5
Stylistyka - leży. Interpunkcja - leży. Klima - doskonały !. Oddałeś świetnie klimat wojny, choćby przez opis wydarzeń. Ciekawie przedstawiłeś zamiary oraz to jacy byli komuniści.

Duży plus za klimat.
Moje Gadu Gadu: 13187379
----
Moja twórczość:
Bezbarwny żywioł (poezja)
Ostatni Element (akcja)
Drzwi na końcu korytarza (Horror)
Spójrz w moje oczy(Poezja)
Odpowiedz
#6
Ja mam tylko nadzieję, że całość nie będzie w postaci rwanych cytatów. W prologu to się sprawdzi, ale kilkunastu lub zgrozo kilkudziesięciu stron cytatów nie zdzierży chyba nikt. Wink
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Odpowiedz
#7
spokojnie, to dopiero początek Big Grin

Jeszcze nie skończyłem przedstawiać wszystkich wątków...
Kobieto, puchu marny! Ty...
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Odpowiedz
#8
Gloucester, południowo-zachodnia Anglia
26 Września 1943
godzina 7:00

„Pamiętam, że niebo tego dnia było wyjątkowo bezchmurne, jak na Anglię o tej porze roku”
Steven Grieves, „Wspomnienia”


Znany uliczny ćpun Johny, skopany przez niemieckich żołnierzy siedział smętnie pod ścianą, kontemplując swoją ostatnią „jazdę” na LSD – nowym, niemieckim narkotyku firmy Bayer. Dostał go w zamian za zgodzenie się na testy nowych niemieckich leków na społeczności niearyjskiej. Towar był przedni: Właśnie widział dwóch ludzi w amerykańskich mundurach idących powoli przez pole. A właściwie kuśtykających. Jeden z nich opierał się niemal bezwładnie na ramieniu drugiego. Właśnie wyszli z zagajnika, do którego kilka godzin wcześniej spadł jakiś koleś na spadochronie... Tak, przedni towar. Gdyby to nie była tylko halucynacja... W tym momencie Johny zdał sobie sprawę, że dzisiaj nie ćpał, a jeden z żołnierzy to jego stary druh. Poderwał się i podbiegł do nich.
-Bogdan! Bogu niech będą dzięki! Chodź, zanim Niemcy was zauważą!


Ocknąłem się koło południa w jakimś zagajniku. Przez chwilę zastanawiałem się, co się właściwie stało. Potem sobie przypomniałem. Podróż, potem błysk. Krzyki...

Wir Czasu
okolice 25 Września 1943

MacFallafel piszczał cienko przypięty do fotela. Patrzyłem w konsole. Zegar migał ostrzegawczo.
-Jesteśmy dwadzieścia lat za późno, kurwa! Wszystko się musiało spierdolić!
-Nie jęcz tak, mogliśmy zginąć!
To Cathain, dowódca wyprawy. Nagle kapsułą zatrzęsło. Coś załomotało.
-Kurwaaaa...
Wszystko zgasło. Usłyszałem wybuch i poczułem uderzenie o ziemię. Potem straciłem przytomność...

Gloucester, południowo-zachodnia Anglia
26 Września 1943
godzina 14:30

Kurwa...
Teraz pamiętałem wszystko. Mieliśmy odbyć podróż do 1935, w pogoni za Mikołajem Goebbelsem, zagorzałym neonazistą, który ukradł plany kilku wynalazków i kapsułę czasu, żeby pomóc Hitlerowi wygrać II Wojnę Światową. Mieliśmy go dopaść przed kontaktem. Ale po drodze coś się spierdoliło. Kapsułę wywaliło... Sprawdziłem zegar... w 1943 roku. Osiem lat za późno. Kurwa. Muszę się skontaktować z Aliantami zanim przegrają tą wojnę. Usłyszałem kroki.
-Who's there?!
Odetchnąłem z ulgą. Anglia. Odwróciłem się. Przede mną stał chłopak w wieku może dwudziestu lat w mundurze... Chyba amerykańskich sił powietrznodesantowych. Jeśli dobrze pamiętałem.
-Dzień dobry...
Zacząłem. Facet spojrzał na mnie dziwnie. No tak, miałem na sobie kombinezon Podróżnika, a ci ludzie chyba nie znali microfibry. Drobny szok kulturowy.
-Jest pan Amerykańskim żołnierzem?
Chłopak przytaknął. Dalej dziwnie mi się przyglądał. Nacisnąłem guzik kapiarki na konsoli. W kilka sekund miałem na sobie identyczny mundur z naszywką „lt. Callahan”. No tak, taki był mój stopień i nazwisko. Amerykanin prawie podskoczył, podniósł karabin do strzału.
-Nie próbuj żadnych sztuczek!
Uniosłem ręce w geście pokoju.
-Spokojnie, chcę wam pomóc. Gdzie jesteśmy?
-Ja tu zadaję pytania! Jak się pan tu znalazł?! Skąd pan jest?! Czego pan tu szuka? I jak pan przerobił swój mundur?
Wyjaśniłem. Spojrzał na mnie dziwnie. Ale chyba uwierzył. Stał chwilę, jakby się wahał. Potem podjął jakąś decyzję.
-Jak się pan nazywa?
-Porucznik Andrew Callahan, US Time Police.
-Dobrze. Musi pan spotkać moich przełożonych, oni zdecydują co z panem zrobić.
Podszedł do mnie od tyłu i szturchnął kolbą karabinu.
-Idziemy, panie poruczniku.
Kobieto, puchu marny! Ty...
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Odpowiedz
#9
Nawet fajna powieść
Odpowiedz
#10
Co jeden odcinek to gorzej. Huh
[Obrazek: 51882617.jpg]


http://www.youtube.com/watch?v=F09QrI6L44I
Ilustracje do tomików, opowieści, okładki. [/b] [b]Grafika. Ilustracje do bajek.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości