17-08-2018, 13:56
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-08-2018, 20:33 przez Bruno Schwarz.)
Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy i każdemu odpłaci podług jego zasług - pięknym za nadobne. Rodzice zaganiani, urabiają sobie ręce po łokcie, żeby związać koniec z końcem, a te latają po podwórku z jęzorem na wierzchu i ani dzień dobry, ni pocałuj w dupę. I żeby choć drzwi do windy przytrzymała jedna z drugą, jak się człowiek gramoli po tych cholernych schodach? A gdzie tam!
Nasz ksiądz proboszcz zawsze powtarza, że kogo Pan Bóg kocha, to przed nim krzyże stawia. I to jest święta prawda, a że człowiek sobie czasem ponarzeka? Tyle jego.
Pamiętam, że i ja w ich wieku ganiałam za chłopakami, jak ten kot z pęcherzem, ale człowiek miał więcej szacunku dla starszych i jak ktoś o coś poprosił, to nie trzeba było dwa razy powtarzać. A teraz? Skaranie boskie z tą młodzieżą.
Moja Kaśka nie lepsza, ale dzieciak serce ma dobre. I co z tego, że w złości, to mnie czasem od zrytych beretów zwyzywa? Nerwowość ma po ojcu i ja jej tego nie nauczyłam, ale jak powiem, żeby malwy pod świętą Ritą podlała, to zaraz biegnie z konewką.
Stary był identyczny. Złota rączka do wszystkiego. Jak to mówią do tańca i do różańca, ale po wódzie dostawał białej gorączki. Ile ja nocy przez niego przepłakałam, to wie tylko mój spowiednik.