Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ścigany zbieg okoliczności
#1
Przez rozum, na szczęście albo niestety,
nieroztrwoniony któregoś dnia,
kiedy należało upilnować siebie,
nieprzeoczyć swojego, z tarowanej chwili.

Pozwalać się przykrywać liśćmi,
z podrywanego kalendarza,
kochającej i wnętrzem nieprzemijającej samotności,
niczym wilgoć, z definicji i poza nią.
Terytorialnej jak orzech włoski
aż po brak zasięgu cienia na podwórzu.

Bywa płacz jak zapamiętane zakochanie
Taki nie drenuje,
wciąż nawadnia złapaną w świetle łzą
doniczki kobiety z dobrą ręką,
do uprawiania pogłębionej chiromancji.

Jest taki płacz,
niczym odmawiany przez moje siostry pacierz.
Odmawiam sobie łzawienia rozbójniczego,
jak u wnuczki, skanującej swoje możliwości.

Nie ma zastosowania,
wobec ludzi przysposabiających dla mnie
swój czas i późniejsze myśli.
To nie może przejść za szybko,
jak śmiertelna choroba.
Odpowiedz
#2
Nawet nieco mroczny liryk, z tym że Drogi Kolego przesadziłeś pan z przecinkami, o wiele ich za dużo, co mocno zakłóca czytanie.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości