15-11-2018, 16:44
Brzegów nie widać, jaka straszna perspektywa. A bezludnych jak na lekarstwo, wysp albo peronów. Przeładowane stacje pełne szeptów i pośpiesznych pożegnań. Zdawkowe machanie chusteczką brudną wczorajszą szminką.
Uwaga: góry lodowe na horyzoncie, kapitanie cała wstecz. Szyny iskrzą a ja namydlam – semafory, zwrotnice, konduktora. Czyści ja łza. Tylko ten kapiący kran wprowadza dysonans, więc zakładam papierową czapeczkę. Będę malował
paznokcie, w żałobnym kolorze — czerwieni.I proszę się nie ślinić na widok koronkowych stringów. Schną, czekając na powrót do szuflady.
Tymczasem za ścianą śnią, swoje sny o potędze lub inne fantasmagorie. Być może pora zatrzeć ślady, wyraźny trop prowadzi na manowce. Błądzę wpatrzony w latarnie na końcu składu. Kobieto mogłaś sobie podarować te pieśni i pieszczoty przy odsuniętej firance.
Do cholery! - biorę kąpiel i już pani nie podglądam, więc po co się plątać. Po drugiej stronie zaparowanego lustra.
Na szczęście od jutra wszystko będzie dobrze, na przykładnw kwestii moralności.
Zresztą w tej wannie nigdy nie pływały karpie.
Tak przypuszczam.
Uwaga: góry lodowe na horyzoncie, kapitanie cała wstecz. Szyny iskrzą a ja namydlam – semafory, zwrotnice, konduktora. Czyści ja łza. Tylko ten kapiący kran wprowadza dysonans, więc zakładam papierową czapeczkę. Będę malował
paznokcie, w żałobnym kolorze — czerwieni.I proszę się nie ślinić na widok koronkowych stringów. Schną, czekając na powrót do szuflady.
Tymczasem za ścianą śnią, swoje sny o potędze lub inne fantasmagorie. Być może pora zatrzeć ślady, wyraźny trop prowadzi na manowce. Błądzę wpatrzony w latarnie na końcu składu. Kobieto mogłaś sobie podarować te pieśni i pieszczoty przy odsuniętej firance.
Do cholery! - biorę kąpiel i już pani nie podglądam, więc po co się plątać. Po drugiej stronie zaparowanego lustra.
Na szczęście od jutra wszystko będzie dobrze, na przykładnw kwestii moralności.
Zresztą w tej wannie nigdy nie pływały karpie.
Tak przypuszczam.