Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Śmierć i inne powikłania po życiu
#1
Kolejny obchód wyrwał ją z podróży do miasta, które blakło z każdym snem coraz bardziej obce i niczyje. Czasami nie pamiętała jego nazwy albo gubiła się pośród krętych uliczek, próbując odnaleźć dom i matkę wypatrującą jej przez okno, a kiedy już miała nacisnąć dłonią mosiężną klamkę, ta znikała. Rozpływała się w rażącej bieli ścian i blasku jarzeniówek, rozwieszonych niby rzędy słońc, które może i świecą, ale ani z tego opalenizny ani ciepła na skórze. Tylko pot. Zimny jak stetoskop i tegoroczna wiosna. Ostatnia jaką zapamięta. Pokłócona z Bogiem. Pogodzona ze sobą.

Lekarz coś tam do niej mówił, o coś pytał, ale puszczała to mimo uszu. Jak rady ciotki aby darowała sobie, to małżeństwo, tego mężczyznę, który okazał się katem. Takie to były czasy. Kaci spadali z nieba albo wjeżdżali, jak do siebie, kolumnami ciężarówek i czołgów, zostawiając za sobą gruzy i ciała tych, którzy odważyli się stawić im opór. Józek nie był lepszy. Pił i bił. Podobno z miłości. Każdej nocy gwałcił i tak do śmierci. Nawet nie zapłakała. Nie było za kim i nie było czym. Od tygodnia trawiła ją gorączka.

Doktor, którego do niej sprowadzono, był zaprzeczeniem jej wyobrażeń o mężczyznach. Zabrał ją do siebie i zaangażował w pomoc przy ratowaniu Żydów. Wciągnęła się. I w akcję i w ich wspólne życie. Zakochała. Trochę za późno i na krótko, bo wojna nie sprzyja kochankom. "Śmierć nie wesele". Nie zawrócisz kuli, a w leju po bombie możesz umrzeć albo narodzić się raz jeszcze. Do następnej bomby. Kuli albo granatu. Słyszysz jak gwiżdżą moździerze? Jak sypie się tynk? Jak łapie powietrze zasypana w piwnicy dziewczyna?

Przetrwać to. Przetrwać i żyć. Do obustronnej mastektomii i dłużej. Dłużej niż wszyscy, którzy byli dla niej ważni. Zamiast zakazanych piosenek i jazzu, słuchać jak rośnie w niej złe. Jak ucina dyskusję. Unieważnia wcześniejsze wyroki. Autopsja potwierdzi przerzuty do mózgu i kości. Będą mieli na to dowody. W papierach czarno na białym, ale ona i tak wie swoje. To nie guz. To pocisk. Cały magazynek. Trzeba uciekać. Ewakuować szpital. Natychmiast! To Niemcy. Znowu Niemcy. Trzepią sąsiednią ulicę.
Odpowiedz
#2
Powiem tak : podoba mi się proza pisana ręką poety. Użyte środki stylistyczne pozwalają czytelnikowi zbliżyć się do bohaterki opowiadania. Umiejętny dobór słów potęguje tragizm kolejnych wydarzeń, uwydatnia splątanie myśli, oraz obrazów na końcówce życia. Szczególnie ostatnie odczucia ( stany lękowe i powroty do czasów wojny) są wstrząsające. Podziwiam autora za rozumienie psychiki ofiary wojny i ofiary przemocy - jednym słowem - człowieka.

Drobiazgi interpunkcyjne zostawiam biegłym. Życzę powodzenia i obiecuję częściej zaglądać. Pozdrawiam.
- żeby sędzia nie zaznał radości w sądzeniu -



Odpowiedz
#3
Dziękuję, Julio.
Odpowiedz
#4
Piękna miniatura, przesycona lirycznością, jaką tylko poeta może z siebie wydobyć. Historie dawne i obecne, pozornie różniące się - choć tak naprawdę jedynie tłem dziejowym, splecione w przyszłości. Jedna osoba, a tyle historii... Nosicielka. Cierpienia, parszywego losu.
Podoba mi się, jak składasz zdania. Zdaje mi się, że poezja to najlepszy warsztat dla prozy. Poeci są najlepszymi prozaikami.
Toya, od tej strony Cię nie znałam - i ta Twoja odsłona bardzo mi się podoba.
Zostawiam Ci pięć gwiazd.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#5
Od dawna już myślałam o tym aby zmierzyć się z prozą. Zawsze jednak, pełna obaw, odkładałam to na później. Nie wiem jeszcze czy to "jednorazowy wybryk" czy pociągnę to dalej. Ważne, że nawet wyszło. Czyli... nie taki diabeł straszny... jak Toyka sądziła Big Grin

Dzięki.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości