Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Magiczny pilot
#1

Nie oparłem się pokusie i zamieszczam jednak własny tekst. Bawcie się dobrze, moi drodzy.


Leszek zdziwiony czytał ulotkę, jaką znalazł w drzwiach swojego mieszkania. Tym razem nie była to reklama najnowszych promocji w miejskich pizzeriach, ani akcja kredytowania dłużników. Na szczęście nie miał długów, a pizzy zwyczajnie nie lubił. Ta ulotka była mała, wielkości dwóch wizytówek. Zawierała dużo szczegółów i zaintrygowany wziął ją do pokoju i sięgnął po lupę.

Zachęcała do wypróbowania niezwykłego urządzenia. Kilka razy powtarzał się tekst - „urządzenie nie z tego świata”. Uniwersalny pilot do telewizora. Za jego pomocą widz mógł podobno wpływać na akcję na ekranie, nawet na występujących „na żywo” prezenterów. Leszek uśmiechnął się, bo już wiedział, że jest to żart. Na dole podany był adres mailowy. Obiecywano też, że kurier bezpłatnie dostarczy pilota na godzinę, do wypróbowania. Potem można go kupić, za niemałe zresztą pieniądze.

Leszek zasiadł do komputera i wysłał wiadomość.

- A co mi szkodzi. Może dostanę jakąś zabawną odpowiedź, albo list z załącznikiem pełnym wirusów. Cóż, mój komputer oprze się każdemu najeźdźcy, ale niepewnego załącznika i tak nie otworzę.

Ależ był zaskoczony, kiedy pół godziny później usłyszał dzwonek, a gdy podchodził do drzwi, dobiegł go głos kuriera:

- Pilocik na próbę, proszę potwierdzić odbiór.

Otworzył i zobaczył chudego młodego człowieka w kolorowym pasiastym swetrze, dredach na głowie i wełnianej czapce pomiędzy nimi. Podał mu małą paczkę.

- Witaj, Lesze. Tutaj podpis i urządzenie na godzinę jest twoje. Powiadam ci, zabawa przednia, Lesze.

W zabawny sposób skracał imię, w dodatku mówił w luzacki sposób, jakby nie chciało mu się składać zdań. Podał dokument do podpisania.

- Kornik – powiedział kurier zerkając na kartkę – Zajefajne nazwisko, człowieku. Masz jeszcze jakieś meble? Heh, żarcik, bez urazy. Odliczam godzinę, baw się dobrze, tylko nie zrób komuś krzywdy. Nara!

I poszedł, a raczej zbiegł, po schodach. Leszek trzymał w ręce mały pakunek. Co ten rastaman mógł mieć na myśli, kiedy mówił, żeby nikogo nie skrzywdzić?

Odpieczętował małe zawiniątko i spojrzał na przedmiot. Pilot jak pilot. Różnił się może ilością przycisków, i były one mniejsze niż zazwyczaj. Miał być uniwersalny, zatem od razu to sprawdził. Odbiornik włączył się posłusznie. Minęła piętnasta, więc prawdopodobnie przed czwartą po południu usłyszy pukanie do drzwi. Nie ma czasu do stracenia. Spojrzał jeszcze raz na urządzenie. Doszedł do wniosku, że przyda się lupa, obrazki na przyciskach przedstawiały coś, ale nie potrafił odróżnić szczegółów.

Szkło powiększające pomogło. Zobaczył narysowaną twarz z dziwnym grymasem. Na ekranie transmitowali mecz piłkarski. Leszek nacisnął na buźkę, ale nic się nie stało.

- Nie działa, no jasne – stwierdził smętnie – Dobrze, że nic nie zapłaciłem. Co może oznaczać ta twarz?

Przełączył na inny kanał. Prezenter coś gotował. Wrzucał na patelnię posiekane warzywa. Leszek nacisnął guzik. Znowu nic. Zabawna sytuacja w programie, bo kucharz potężnie czknął i na moment stracił wątek. Odłożył pilota i roześmiał się.

- To nieładnie, ale nikt nie widzi – rzekł cicho Leszek. Nagle coś go olśniło. Jeszcze raz nacisnął przycisk. Potem jeszcze dwa razy. Za każdym razem prowadzący czkał okrutnie i głośno.

- Ale jaja... - Leszka wprost zatkało z wrażenia – To nie może być przypadek. Tylko jak to możliwe? Przecież te programy nie są kręcone na żywo? Co my tu jeszcze mamy? - ponownie spojrzał przez lupę i zobaczył przycisk z nutką.

- O, to ciekawe. Już sprawdzamy – zmienił program, nie chciał już męczyć kucharza. Na stacji podającej bieżące informacje zaangażowany młody dziennikarz relacjonował wypadek w pewnym mieście, dokładnie pisząc, wybuch gazu w bloku mieszkalnym. Jeden ruch palca i nutka została naciśnięta.

- Budynek jest / Jest on poważnie / Uszkodzoooooooony! - dziennikarz zaczął śpiewać.

- Chryste Panie – szepnął Leszek

- Lokator był/ To pewne jest / Tak mówią tu / Sąsiedzi jego / Pijaaaaaaany!
- Bo on za dużo pił / Za dużo pił / I zwykłym żulem był / Hej! / Żulem był.
- Sensacji jednak mało / Nikomu nic się nie staaaało!!!

- Nie mogę! - Leszek płakał ze śmiechu na dywanie – Kupię pilota choćby na raty.

Kiedy dziennikarzowi przeszło, uciekł sprzed kamery. Leszek poczuł chęć dalszych eksperymentów. Na następnym guziku przedstawiono napis, nie symbol. „Prawda”. Akurat przełączył na kanał pogodowy. Pogodynka w kusej spódniczce przedstawiała prognozę długoterminową. Klik! Na moment przestała mówić, a potem stwierdziła z przekonaniem:

- Przepowiadanie pogody na więcej niż dwa dni do przodu to gówno warte wróżenie z fusów – po czym zamilkła i spłonęła rumieńcem, który przebił się przez makijaż.

- Dobre! - krzyknął Leszek – Gdzie są politycy?

Szybko znalazł program publicystyczny. Akurat mówił minister finansów. Co za okazja! „Prawda”.

- Budżet który przedstawiliśmy, najoględniej mówiąc, w ogóle nie trzyma się kupy i w zasadzie już powinien być nowelizowany.

- Chłopie, zdaje się że straciłeś stołek – śmiał się właściciel, prawie właściciel, pilota. Postanowił na zdemaskowanym ministrze wypróbować guzik z niepozornym przyciskiem z narysowaną dłonią. Prowadzący program ze zdumieniem zapytał:

- Ależ panie ministrze, to oczywiście żart, wyjaśnijmy telewidzom.

Leszek wcisnął „rączkę”.

Dziennikarz został spoliczkowany. Mocno, bo spadł z krzesła. Minister stał w niemym zdumieniu, nie rozumiejąc, dlaczego to zrobił, i to w programie „na żywo”.

- Tym sposobem mogę obalić Rząd – ze zdumieniem stwierdził Leszek – I to z kanapy przed telewizorem.

Jego entuzjazm nieco opadł, kiedy lupa przybliżyła mu kolejny guzik. Akurat w telewizji, bo przełączył kanał na którym skompromitował ministra finansów, wypowiadał się prezes Banku Centralnego. Człowiek przez wielu znienawidzony, poniekąd słusznie, bo uwielbiał sięgać do kieszeni podatników, możliwie głęboko i skutecznie. Odpowiadał kiedyś za finanse Państwa i nie miał litości dla pieniędzy rodaków, zabierał im nawet część ich oszczędności, tych resztek, które ocalili przed pazernością fiskusa. Z wrednym uśmieszkiem mówił, że Polacy będą musieli zacisnąć pasa, bo jest kryzys. A Leszek trzymał kciuk nad guzikiem z wizerunkiem trupiej czaszki. I wahał się.

Ostatecznie podjął decyzję, że nie kupi urządzenia. Rastaman, który zjawił się punktualnie, pokiwał głową z uznaniem i schował niepozorny przedmiot do torby.

Następnego dnia cały kraj huczał po wystąpieniu jednego z najważniejszych ministrów. Leszek usmażył sobie frytek i popijał słabym piwem. Pozostał zwykłym obywatelem, który nie ma najmniejszego wpływu na losy kraju. Prezes banku nadal uśmiechał się od ucha do ucha, ciesząc się, że dla niego pojęcie „kryzys” to zupełna abstrakcja.
Odpowiedz
#2
Muszę przyznać, że ciekawie to sobie wykombinowałeśSmile Bardzo przyjemnie się czytało i sam pomysł też dobry. Może trochę rozczarowało mnie zakończenie, bo nasuwało mi skojarzenie z tymi wszystkimi filmami przygodowymi, gdzie dobry bohater znajdował skarb i oddawał go do muzeum zamiast przehulać Tongue
Tekst lekki i przyjemny. W sam raz do tego działuSmile
Polecam.
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Cytat:Leszek zdziwiony czytał ulotkę, jaką znalazł w drzwiach swojego mieszkania.
którą

Cytat:Otworzył i zobaczył chudego młodego człowieka w kolorowym pasiastym swetrze, dredach na głowie i wełnianej czapce pomiędzy nimi. Podał mu małą paczkę.
W takiej kompozycji wychodzi na to, że Leszek podał paczkę kurierowi.

Tekst jest ciekawy, ale daleko mu do supermarketu Big Grin
Czytało się go spójnie i dobrze, ale był zdecydowanie mniej humorzasty. Niemniej jednak i tak bardzo dobry.

pozdrawiam
Marks BorderPrincess napisał(a):Kto tam był sędzią, bo czegoś nie czaje. Skoro Laik zaledwie kopnął w udo, a Andrzej trafił z pięści w twarz, to czemu Laik wygrał turniej?

Odpowiedz
#4
Muszę przyznać, że zaciekawiłeś mnie i wywołałeś uśmiech na twarzy. Czytało się jednym tchem, bo opowiadanie jakby toczyło się samo. Jednak, muszę się zgodzić, że zakończenie też mnie trochę rozczarowało. Pobawił się, a potem grzecznie poszedł spać... Chciałoby się czegoś więcej... Smile
Pozdrawiam
Odpowiedz
#5
Dzięki za opinię, Cristtimm.
Już parę lat temu, na innym forum usłyszałem podobne komentarze, o dłuższych opowiadaniach. "Czyta się świetnie, ale zakończenie za skromne". Trzeba by coś z tym zrobić. Z drugiej strony nie cierpię taniego efekciarstwa.
Gdzieś musi być ten złoty środek Dodgy
Odpowiedz
#6
Bardzo przyjemny tekst, najbardziej podobał mi się żart o korniku i meblach. Smile
Odpowiedz
#7
Big Grin
I przeciętnemu na codzień Leszkowi Kornikowi dziwni kurierzy przynoszą czasem niezwykłe przesyłki. Mnie pozostaje tylko opisywać, co z tego wyniknie.
Odpowiedz
#8
Bardzo mi sie podobalo.
Przychyle sie jednak do slow kolegow o zakonczeniu.
Magiczny pilot - 100 zlotych
Plonacy budynek PZPNu - prawie bezcenne
Kornik i meble - bezcenne
:-B
Milczenie jest zlotem tylko wtedy kiedy nastaje ciemnosc
Odpowiedz
#9
.....
Odpowiedz
#10
Przyjemny tekścik. Fajnie było uśmiechnąć się tutaj. Czy ten pomysł nie jest zapożyczony z filmu "Klik i robisz co chcesz"?Tongue
Było parę fajnych odniesień i sformułowań. Spodobał mi się nie wymuszony humor i warsztacik do rzeczy.
Czy gdzieś można nabyć taki pilot? Fajne ma te funkcje, a ja dodałabym jeszcze paręWink 4/5
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#11
Dość ciekawe opowiadanko. Koniec jest faktycznie trochę dziwny. Być może, z pomocą takiego końca autor chciał wyrazić niechęć niektórych ludzi do oddziaływania na władzę, np. niechęć do głosowania w wyborach. Smile
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości