Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Głos ludu
#1
Ostatnio naszła mnie wena i nabazgrałem takie oto opowiadanie. Miłego czytania życzę i oczywiście proszę o oceny.


Głos ludu


Elfy. Wmawiali im, że muszą walczyć o wolność. „Nie możecie żyć jak nasi nieliczni pobratymcy – w miastach, wśród ludzi” - mówili. „Ludzie to nasi najwięksi wrogowie, zabrali nam nasze ziemie przybywając za morza ze swymi sługami – elfami, sijass, które nie potrafiły się im postawić. My jesteśmy lepsi od nich, mamy siłę i nie staniemy się ludzkimi niewolnikami. Będziemy walczyć o swe prawa!”
Teraz, stojąc na podeście z pętlą na szyi, Anyr vas Henyl zwany Krwiopijcą, uśmiechnął się krzywo. Uświadomił sobie, że to wszystko było jednym wielkim kłamstwem. Dziewięćdziesięcioletni elf, niedoszły przywódca „długouchych” powstańców, był wysoki i szczupły. Mimo swej pozornej delikatności był silniejszy niż nie jeden człowiek. Jednak to właśnie zwykłemu chłopu udało się go obezwładnić i oddać w ręce straży. Został złapany przez swoją głupotę.
Popatrzył po ludziach stojących naprzeciw szubienicy. Zwykli prości ludzie, którzy w oczach mieli współczucie i litość. I wtedy, gdy Anyr tak na nich patrzył wpadła mu do głowy pewna myśl. Co, gdyby tak zacząć podjudzać lud przeciw katom. Najprawdopodobniej tłum zaczął by krzyczeć o litość dla więźniów. W końcu były to tylko biedne, uciskane elfy. A wtedy wystarczyłoby zabić kilku z nich uciec w lasy. Elf podjął decyzję. Będzie walczył o swe życie.
Kat mający wykonać wyrok, podszedł do pierwszego skazanego na śmierć przez powieszenie i czekał na rozkaz.
- Oto Rodyr, elf skazany na powieszenie za podjudzenie i próbę buntu – wykrzyczał strażnik. - Czy ktoś ma coś przeciw śmierci owego elfa?
- Tak – krzyknął ktoś z tłumu. - Za coś go wieszacie? Za podjudzanie? Panie, toż to nie wolno mówić już co się myśli w tym mieście?
- Ów elf zamierzał wywołać powstanie, był jednym z jego niedoszłych przywódców. A co do podjudzania, jest to rzecz całkiem inna niż mowa o tym co ma się na myśli.
- Ale czy ktokolwiek widział coś co świadczyłoby o winie owego elfa? - krzyknął kolejny człowiek.
- Tak – odparł zirytowany strażnik. - Mamy kilku ludzi, którzy byli przy tym, gdy skazany próbował namówić inne elfy do powstania przeciw ludziom. Czy ktoś jeszcze ma jakieś obiekcje?
Tym razem cisza, nikt z tłumu się nie odezwał. Dobrze – pomyślał Krwiopijca – przy każdym skazańcu tłum będzie coraz bardziej domagał się uwolnienia więźniów, a przy mnie ludzie nie wytrzymają i sami będą ich chcieli uwolnić. Wtedy nadarzy się okazja. Bardzo dobrze.
Krzyk tłumu wyrwał go z zamyśleń. Powieszono pierwszego z czterech. Kat podszedł do następnego elfa. Strażnik znów zaczął czytać runy z pergaminu trzymanego w ręce.
- Oto Tejhad, elf skazany na powieszanie za zabójstwo jednego ze strażników Tonoru. Czy ktoś ma przeciw śmierci owego skazańca?
- A i owszem – z tłumu dało się słyszeć kobiecy głos. - Ja mam. Ten cały strażnik, którego zabił ów elf, był zwykłą szują i kurwą! Nieraz się do mnie i do moich dziewczyn dobierał. Myślał pewnie, że my zwykłe dziwki jesteśmy, nawet płacić nie chciał! Powtarzam – zwykła kurwa to była, a nie strażnik... - tłum zaczął klaskać i gwizdać.
Czytający wyroki nie czekał, aż kobieta skończy mówić. Powiedział coś do strażników stojących przy podeście i skinął ręką w kierunku, z którego dobywał się głos. Kilka chwil później dało się słyszeć głośne protesty aresztowanej.
- Zabieraj łapy ty pierdolony zboczeńcu! Ciebie też kojarzę, nieraz ze swym kapitankiem-kutaskiem po pijaku próbujecie się dobrać do moich dziewczynek, ty... - kobie urwała uciszona przez jednego ze strażników. Anyr nawet z szubienicy widział rumieńce na twarzy jednego z aresztujących ją mężczyzn. To o nim mówiła kobieta.
Ach, ludzkie samice – pomyślał – są takie niezależne i niezbyt lubią swoich mężczyzn.
- Czy ktoś jeszcze ma jakieś obiekcje? - strażnik stojący na podeście plecami do skazańców dokończył to co mu przerwano. - No więc postanowione. Wykonać wyrok.
Po raz drugi w tym dniu tłum krzyknął, a potem westchnął. Drugi z czterech nie żył. Pozostało dwóch. Czytający wyroki dostał od jednego ze strażników strzegących spokoju egzekucji. Rozwinął go, odchrząknął i głośnym stanowczym głosem zaczął odczytywać runy.
- Oto Batyr vas Efyr, elf skazany na powieszenie za gwałt, kradzież i szpiegostwo dla wrogów naszego ukochanego kraju. Czy ktoś ma coś przeciw śmierci owego skazańca?
Tym razem nikt się nie odezwał. Gwałt był jednym z tych przestępstw, których ludzie nie znosili. Nic więc dziwnego, że przy tym więźniu nikt nie protestował. Dało się nawet słyszeć pomruki, prawdopodobnie obelgi kierowane w stronę elfa.
- No więc postanowione! - krzyknął strażnik. - Wykonać wyrok!
Trzeci krzyk zachwytu i westchnienie tłumu. Przedostatni z czterech nie żył. Został jeden, ostatni. Tłum zaczął klaskać. „Kim jest pozostały elf?” - krzyczeli ludzie.
- Oto Anyr vas Henyl, zwany Krwiopijcą, elf skazany na powieszenie za...
- A gdzie tam – krzyknął ktoś z tłumu, przerywając strażnikowi. - On przestępcą? Ten biedak muchy by nie skrzywdził! Toż to najmilszy i najprzyjaźniejszy elf jakiego znamy. U nas w Karczmie pod Złotym Smokiem to stały bywalec jest. Powtarzam – muchy by nie skrzywdził!
- Tak więc skąd u niego przydomek Krwiopijca – krzyknął kolejny mężczyzna z tłumu. - Takie przydomki nie biorą się znikąd!
- Ano, nie biorą – przytaknął ten pierwszy. - I ten też się nie wziął znikąd. Krwiopijcą myśmy go nazwali, bo tam u nas w karczmie, często walczył na pięści, a że jego przeciwnicy często schodzili z ringu cali poranieni i nierzadko krwawiący z ran, które wyglądały jak po ugryzieniu wampira to taki postanowiliśmy mu dać przydomek. W końcu co to za wojownik bez przezwiska?
Elf postanowił to wykorzystać. Krzyknął na całe gardło.
- To prawda! - darł się. - W życiu muchy nie zabiłem więc jak mógłbym zabić człowieka?! To...
- Uciszyć go! Natychmiast! - krzyknął strażnik czytający wyroki.
Anyr poczuł ból w żebrach. Kat dokładnie wiedział gdzie uderzyć. Ty zginiesz pierwszy – pomyślał. Ludzie zaczęli krzyczeć.
- Za co go tak bijecie, panie? Co on wam zrobił?
- Dajcie mu się wypowiedzieć!
- Jeśli niewinny to niech się obroni, przedstawi swe racje!
Wyraźnie zirytowany strażnik podniósł rękę, aby uciszyć tłum. Wszyscy umilkli jak jeden mąż.
- Dobrze zatem. Jako, że ten oto elf został skazany za przestępstwo mniej straszne od wszystkich pozostałych, niech się obroni. Nasze prawo przewiduje taką sytuację. A więc niech głos ludu zadecyduje o tym czy wiezień jest winny czy też zostanie oczyszczony z zarzutów.
Ludzie zaczęli szeptać między sobą. Dobrze – pomyślał Anyr – bardzo dobrze, niedługo będę wolny. Wystarczy tylko przekonać ludzi o swej niewinności.
- Zostałem skazany – krzyknął – za kradzież i rzekomą obelgę jednego z urzędników miejskich. Czy za wyrażanie własnej opinii w tym mieście wędruje się na stryczek?!
- A któż to był, ten urzędnik cały? - spytał jeden z mieszczan.
- Fafir, skarbnik miasta – wtrącił strażnik. - Został przez elfa nazwany, tu cytuję: „tchórzliwym i łasym na złote monety kutasem”
Przez chwilę panowała cisza, potem tłum zaczął ryczeć ze śmiechu. Krwiopijca uśmiechnął się pod nosem. Dobrze wiedział, że to ludzie, tutejsi mieszkańcy, tak nazwali owego człowieka. Jednak było on na tyle wpływowy, że tym razem nie zniósł tej obelgi z uporem powtarzanej przez ludzi. Na fakt o skazaniu Anyra wpłynęła jeszcze jego przynależność rasowa – był elfem.
- A bo to on jeden tak go nazywa? - krzyknął ktoś z tłumu. - Tu wszyscy tak na niego wołamy, bo to prawda szczera jest i tylko prawda!
- No dobrze – odrzekł strażnik, rozczarowany reakcją ludzi. - Następny zarzut to kradzież. Ów elf ukradł dwa tysiące orenów ze...
- A co nas obchodzi skąd, panie? - jeden z ludzi przerwał mężczyźnie. - Jeśli jakiemuś szlachcicowi to dobrze, bo jak powszechnie wiadomo szlachta to...
- Nie kończ mieszczanie, bo sam na stryczku zawiśniesz – krzyknął Krwiopijca.
- I tu ma rację ów elf! - krzyknął kolejny mieszczan. - To miasto na psy zaczęło złazić odkąd rządzi nim namiestnik, jak on się zwał?
- Ven vas Avyr, namiestnik wybrany przez króla, pochodzący z rodu...
- Daruj sobie pan te gadki, panie strażnik. My tu sądzić mamy, nie o tym kutasie rozmawiać.
Ciekawe jaki los spotka tych odważnych mieszczan – myślał elf – jeśli mnie uniewinnią, a to jest już pewne. Anyr znów uśmiechnął się sam do siebie. Mimowolnie zaczynał lubić ludzi i sądzić, że ich rozumie. Niestety – tylko „sądzić”.
Krwiopijca spostrzegł, że ludzie ucichli. Wszyscy patrzyli na niego, czekając na to jedno, decydujące pytanie. Po kilku chwilach strażnik krzyknął.
- No więc co postanowił lud?
Ludzie nie musieli się nawet naradzać. Wszyscy jednoznacznie krzyknęli.
- Winny! Powiesić!
Uśmiech powoli spełzł z twarzy elfa. Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
- Głos ludu zadecydował! - krzyknął strażnik. - Jak lud powiedział tak będzie! Wykonać wyrok, kacie!
Kilka chwil przed śmiercią, Anyr vas Henyl, zwany Krwiopijcą, niedoszły przywódca buntowników, uświadomił sobie czemu elfy nie mogą wygrać tej chędożonej wojny. Uświadomił sobie dwie ważne rzeczy, których nie potrafiło pojąc setki elfów przed nim. Ludzie, nawet w obliczu śmierci, nie kierują się rozsądkiem a nienawiścią i żądzą mordu, a elfy nie potrafią tego zrozumieć. Te dwie rzeczy zaważyły na jego życiu. Był jeszcze jeden ważny szczegół, o którym nie mógł on wiedzieć – ludzie zawsze będą wydłużać widowiska takie jak powieszenie, nawet kosztem skazańców, bo oglądanie czyjeś śmierci, sprawia im więcej radości niż cokolwiek innego.
Lecz jemu nie było już dane tego pojąc.
Anyr vas Henyl, zwany Krwiopijcą, nie żył.


Moje opowiadania:

To tylko interes(fantasy)
Nieznany(science fiction)
Głos ludu(fantasy)

"Lepiej, by się nas bano niż kochano, jeśli nie da się osiągnąć obu tych rzeczy naraz."

Odpowiedz
#2
(08-01-2012, 19:04)Ascex3k napisał(a): Ostatnio naszła mnie wena i nabazgrałem takie oto opowiadanie. Miłego czytania życzę i oczywiście proszę o oceny.


Głos ludu


Elfy. Wmawiali im, że muszą walczyć o wolność. „Nie możecie żyć jak nasi nieliczni pobratymcy – w miastach, wśród ludzi” - mówili. „Ludzie to nasi najwięksi wrogowie, zabrali nam nasze ziemie przybywając za (zza) morza ze swymi sługami – elfami, sijass, które nie potrafiły się im postawić. My jesteśmy lepsi od nich, mamy siłę i nie staniemy się ludzkimi niewolnikami. Będziemy walczyć o swe prawa!”
Teraz, stojąc na podeście z pętlą na szyi, Anyr vas Henyl zwany Krwiopijcą, uśmiechnął się krzywo. Uświadomił sobie, że to wszystko było jednym wielkim kłamstwem. Dziewięćdziesięcioletni elf, niedoszły przywódca „długouchych” powstańców, był wysoki i szczupły. Mimo swej pozornej delikatności był (powtórzenie 'był' trochę mnie razi po oczach) silniejszy niż nie jeden człowiek. Jednak to właśnie zwykłemu chłopu udało się go obezwładnić i oddać w ręce straży. Został złapany przez swoją głupotę.
Popatrzył po ludziach stojących naprzeciw szubienicy. Zwykli prości ludzie (znów powtórzenie - ''ludzie''), którzy w oczach mieli współczucie i litość. I wtedy, gdy Anyr tak na nich patrzył wpadła mu do głowy pewna myśl. Co, gdyby tak zacząć podjudzać lud przeciw katom. Najprawdopodobniej tłum zaczął by krzyczeć o litość dla więźniów. W końcu były to tylko biedne, uciskane elfy. A wtedy wystarczyłoby zabić kilku z nich (brak spójnika) uciec w lasy. Elf podjął decyzję. Będzie walczył o swe życie.
Kat mający wykonać wyrok, podszedł do pierwszego skazanego na śmierć przez powieszenie ( tu chciałeś dokładnie zaznaczyć rodzaj kary, która miała być wykonana...) i czekał na rozkaz.
- Oto Rodyr, elf skazany na powieszenie (... więc tu niepotrzebnie stosujesz powtórzenie całej frazy ''skazany na powieszenie'', albo niepotrzebnie zaznaczyłeś to za pierwszym razem. Mogło być (...)"podszedł do pierwszego skazańca" albo coś takiego.) za podjudzenie (chyba lepiej by było ''podjudzanie") i próbę (wszczęcia)buntu – wykrzyczał strażnik. - Czy ktoś ma coś przeciw śmierci owego elfa?
- Tak – krzyknął ktoś z tłumu. - Za coś (literówka Wink powinno być ''co'' zamiast ''coś'')go wieszacie? Za podjudzanie? Panie, toż to nie wolno mówić już co się myśli w tym mieście? (na mój gust dziwny szyk, napisałbym osobiście: ''nie wolno już w tym mieście mówić, co się myśli?")
- Ów elf zamierzał wywołać powstanie, był jednym z jego niedoszłych przywódców. A co do podjudzania, jest to rzecz całkiem inna niż mowa o tym co ma się na myśli. (dziwne zdanie wg mnie, może jest ok, ale mnie wytrąciło z rytmu.)
- Ale czy ktokolwiek widział coś co świadczyłoby o winie owego elfa? - krzyknął kolejny człowiek.
- Tak – odparł zirytowany strażnik. - Mamy kilku ludzi, którzy byli przy tym, gdy skazany próbował namówić inne elfy do powstania przeciw ludziom. Czy ktoś jeszcze ma jakieś obiekcje?
Tym razem cisza, nikt z tłumu się nie odezwał. Dobrze – pomyślał Krwiopijca.Przy każdym skazańcu tłum będzie coraz bardziej domagał się uwolnienia więźniów, a przy mnie ludzie nie wytrzymają i sami będą ich (kogo? Tych, już martwych skazańców? Ludzi? Nie rozumiem tego zdania.) chcieli uwolnić. Wtedy nadarzy się okazja. Bardzo dobrze.
Krzyk tłumu wyrwał go z zamyśleń. Powieszono pierwszego z czterech. Kat podszedł do następnego elfa. Strażnik znów zaczął czytać runy z pergaminu trzymanego w ręce.
- Oto Tejhad, elf skazany na powieszanie za zabójstwo jednego ze strażników Tonoru. Czy ktoś ma (coś, cokolwiek) przeciw śmierci owego skazańca?
- A i owszem – z tłumu dało się słyszeć kobiecy głos. - Ja mam. Ten cały strażnik, którego zabił ów elf, był zwykłą szują i kurwą! Nieraz się do mnie i do moich dziewczyn dobierał. Myślał pewnie, że my zwykłe dziwki jesteśmy, nawet płacić nie chciał! Powtarzam – zwykła kurwa to była, a nie strażnik... - tłum zaczął klaskać i gwizdać.
Czytający wyroki nie czekał, aż kobieta skończy mówić. Powiedział coś do strażników stojących przy podeście i skinął ręką w kierunku, z którego dobywał się głos. Kilka chwil później dało się słyszeć głośne protesty aresztowanej.
- Zabieraj łapy ty pierdolony zboczeńcu! Ciebie też kojarzę, nieraz ze swym kapitankiem-kutaskiem po pijaku próbujecie (w tej sytuacji chyba lepiej użyć czasu przeszłego: "próbowaliście") się dobrać do moich dziewczynek, ty... - kobieta urwała uciszona przez jednego ze strażników. Anyr nawet z szubienicy widział rumieńce na twarzy jednego (może się czepiam, ale znów powtózenie: ''jednego'') z aresztujących ją mężczyzn. To o nim mówiła kobieta.
Ach, ludzkie samice (nie wiem na ile zezwierzęceni są elfowie świata, w którym rozgrywa się to opowiadanie, ale ''kobieta'' jest chyba trafniejszym określeniem płci niż ''samica''. Zwłaszcza w odniesieniu do rasy rozumnej.) – pomyślał – są takie niezależne i niezbyt lubią swoich mężczyzn.
- Czy ktoś jeszcze ma jakieś obiekcje? - strażnik stojący na podeście plecami do skazańców dokończył to co mu przerwano. - No więc postanowione. Wykonać wyrok.
Po raz drugi w tym dniu tłum krzyknął, a potem westchnął. Drugi z czterech nie żył. Pozostało dwóch. Czytający wyroki dostał (Co dostał? Pergamin? Zwój?) od jednego ze strażników strzegących spokoju egzekucji. Rozwinął go, odchrząknął i głośnym stanowczym głosem zaczął odczytywać runy.
- Oto Batyr vas Efyr, elf skazany na powieszenie za gwałt, kradzież i szpiegostwo dla wrogów naszego ukochanego kraju. Czy ktoś ma coś przeciw śmierci owego skazańca?
Tym razem nikt się nie odezwał. Gwałt był jednym z tych przestępstw, których ludzie nie znosili. Nic więc (niepotrzebna spacja) dziwnego, że przy tym więźniu nikt nie protestował. Dało się nawet słyszeć pomruki, prawdopodobnie obelgi kierowane w stronę elfa.
- No więc postanowione! - krzyknął strażnik. - Wykonać wyrok!
Trzeci krzyk zachwytu i westchnienie tłumu. Przedostatni z czterech nie żył. Został jeden, ostatni. Tłum zaczął klaskać. „Kim jest pozostały elf?” - krzyczeli ludzie.
- Oto Anyr vas Henyl, zwany Krwiopijcą, elf skazany na powieszenie za...
- A gdzie tam – krzyknął ktoś z tłumu, przerywając strażnikowi. - On przestępcą? Ten biedak muchy by nie skrzywdził! Toż to najmilszy i najprzyjaźniejszy elf jakiego znamy. U nas w Karczmie pod Złotym Smokiem to stały bywalec jest. Powtarzam – muchy by nie skrzywdził!
- Tak więc skąd u niego przydomek Krwiopijca – krzyknął kolejny mężczyzna z tłumu. - Takie przydomki nie biorą się znikąd!
- Ano, nie biorą – przytaknął ten pierwszy. - I ten też się nie wziął znikąd. Krwiopijcą myśmy go nazwali, bo tam u nas w karczmie, często walczył na pięści, a że jego przeciwnicy często schodzili z ringu cali poranieni i nierzadko krwawiący z ran, które wyglądały jak po ugryzieniu wampira to taki postanowiliśmy mu dać przydomek. W końcu co to za wojownik bez przezwiska?
Elf postanowił to wykorzystać. Krzyknął na całe gardło.
- To prawda! - darł się. - W życiu muchy nie zabiłem więc jak mógłbym zabić człowieka?! To...
- Uciszyć go! Natychmiast! - krzyknął (bardzo często powtarzasz krzyknął, wykrzyknął. Nie jest to może i błąd ale przeszkadza mi na tyle, że zwracam na to uwagę. Można by zastosować takie wyrazy jak: "wrzasnął", "ryknął", "wydarł się" ) strażnik czytający wyroki.
Anyr poczuł ból w żebrach. Kat dokładnie wiedział gdzie uderzyć. Ty zginiesz pierwszy – pomyślał. Ludzie zaczęli krzyczeć (No właśnie, znów. Mogłoby być zamiast tego np.: "ludzie podnieśli wrzawę").
- Za co go tak bijecie, panie? Co on wam zrobił?
- Dajcie mu się wypowiedzieć!
- Jeśli niewinny to niech się obroni, przedstawi swe racje!
Wyraźnie zirytowany strażnik podniósł rękę, aby uciszyć tłum. Wszyscy umilkli jak jeden mąż.
- Dobrze zatem. Jako, że ten oto elf został skazany za przestępstwo mniej straszne od wszystkich pozostałych, niech się obroni. Nasze prawo przewiduje taką sytuację. A więc niech głos ludu zadecyduje o tym czy wiezień jest winny czy też zostanie oczyszczony z zarzutów.
Ludzie zaczęli szeptać między sobą. Dobrze – pomyślał Anyr – bardzo dobrze, niedługo będę wolny. Wystarczy tylko przekonać ludzi o swej niewinności.
- Zostałem skazany – krzyknął – za kradzież i rzekomą obelgę jednego z urzędników miejskich. Czy za wyrażanie własnej opinii w tym mieście wędruje się na stryczek?!
- A któż to był, ten urzędnik cały? - spytał jeden z mieszczan.
- Fafir, skarbnik miasta – wtrącił strażnik. - Został przez elfa nazwany, tu cytuję: „tchórzliwym i łasym na złote monety kutasem”
Przez chwilę panowała cisza, potem tłum zaczął ryczeć ze śmiechu. Krwiopijca uśmiechnął się pod nosem. Dobrze wiedział, że to ludzie, tutejsi mieszkańcy, tak nazwali owego człowieka. Jednak było on na tyle wpływowy, że tym razem nie zniósł tej obelgi z uporem powtarzanej przez ludzi. Na fakt o skazaniu Anyra wpłynęła jeszcze jego przynależność rasowa – był elfem.
- A bo to on jeden tak go nazywa? - krzyknął ktoś z tłumu. - Tu wszyscy tak na niego wołamy, bo to prawda szczera jest i tylko prawda!
- No dobrze – odrzekł strażnik, rozczarowany reakcją ludzi. - Następny zarzut to kradzież. Ów elf ukradł dwa tysiące orenów ze...
- A co nas obchodzi skąd, panie? - jeden z ludzi przerwał mężczyźnie. - Jeśli jakiemuś szlachcicowi to dobrze, bo jak powszechnie wiadomo szlachta to...
- Nie kończ mieszczanie ("mieszczaninie"), bo sam na stryczku zawiśniesz – krzyknął Krwiopijca.
- I tu ma rację ów elf! - krzyknął kolejny mieszczan(mieszczanin). - To miasto na psy zaczęło złazić odkąd rządzi nim namiestnik, jak on się zwał?
- Ven vas Avyr, namiestnik wybrany przez króla, pochodzący z rodu...
- Daruj sobie pan te gadki, panie strażnik. My tu sądzić mamy, nie o tym kutasie rozmawiać.
Ciekawe jaki los spotka tych odważnych mieszczan – myślał elf – jeśli mnie uniewinnią, a to jest już pewne. Anyr znów uśmiechnął się sam do siebie. Mimowolnie zaczynał lubić ludzi i sądzić, że ich rozumie. Niestety – tylko „sądzić”.
Krwiopijca spostrzegł, że ludzie ucichli. Wszyscy patrzyli na niego, czekając na to jedno, decydujące pytanie. Po kilku chwilach strażnik krzyknął.
- No więc co postanowił lud?
Ludzie nie musieli się nawet naradzać. Wszyscy jednoznacznie krzyknęli.
- Winny! Powiesić!
Uśmiech powoli spełzł z twarzy elfa. Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
- Głos ludu zadecydował! - krzyknął strażnik. - Jak lud powiedział tak będzie! Wykonać wyrok, kacie!
Kilka chwil przed śmiercią, Anyr vas Henyl, zwany Krwiopijcą, niedoszły przywódca buntowników, uświadomił sobie czemu elfy nie mogą wygrać tej chędożonej (to słówko jest bardzo charakterystyczne. Na tyle, że notoryczne nadużywanie go przez ludzi piszących w "wiedźmińskim" klimacie bardzo mnie irytuje. To nie jest żaden błąd z Twojej strony, autorze. Po prostu musiałem to zaznaczyć, skoro już podjąłem się własnej oceny tekstu.) wojny. Uświadomił sobie dwie ważne rzeczy, których nie potrafiło pojąc setki elfów przed nim. Ludzie, nawet w obliczu śmierci, nie kierują się rozsądkiem a nienawiścią i żądzą mordu, a elfy nie potrafią tego zrozumieć. Te dwie rzeczy zaważyły na jego życiu. Był jeszcze jeden ważny szczegół, o którym nie mógł on wiedzieć – ludzie zawsze będą wydłużać widowiska takie jak powieszenie, nawet kosztem skazańców, bo oglądanie czyjeś śmierci, sprawia im więcej radości niż cokolwiek innego.
Lecz jemu nie było już dane tego pojąc. (literówka: powinno być "pojąć", nie "pojąc")
Anyr vas Henyl, zwany Krwiopijcą, nie żył.

Ogólnie rzecz biorąc, sam robię błędy i chyba każdy robi. Nie czepiałem się w ogóle interpunkcji, gdyż z tym również mam niemały problem i wolę nie zabierać głosu w tejże materii. Warsztat na pewno nie jest zły, a będzie coraz lepszy. Wystarczy pisać, pisać, pisać i pisać, a prócz tego czytać, czytać i czytać. Wink Fabuła mnie średnio zainteresowała i gdyby nie ten zwrot na końcu, którego się zacząłem gdzieś po przeczytaniu trzech czwartych tekstu domyślać, to byłoby bardzo nudno. Wzbogać też trochę słownictwo, bo ciągłe powtarzanie tych samych słów skutecznie zniechęca do czytania. Nie mówię, że Twoje słownictwo jest ubogie - wierzę, że jest wprost przeciwnie, ale skoro je masz to na Thora, używaj go! Smile Jest sporo (jak na tekst wklejony na forum jako gotowy) literówek. Częściej sprawdzaj swoje teksty. Z własnego doświadczenia wiem, że tekst ''najbradziej'' się nadaje do przedstawienia go innym tak po trzech, czterech sprawdzeniach, i to nie wykonywanych jedno po drugim, a w długich odstępach czasu. Mimo, iż szczerze nie lubię elfów i im podobnych pokrak o wybujałym ego, byłem w stanie przeczytać do końca opowiadanie, w którym elf odgrywa główną rolę. Wink Ogólnie rzecz biorąc - 5/10.

Odpowiedz
#3
Znowu mi Wiedźminem zalatuje Smile Kociach wypisał błędy, ufam, że przynajmniej większość. Ja czytałem z telefonu, więc ich nie zaznaczałem. Powiem ogólnie. Źle nie jest, ale może być dużo lepiej. Musisz popracować nad opisami, nad wzbogaceniem słownictwa, bo często się powtórzenia zdarzały wyrazów, które można łatwo zamienić. Co do opisanej sceny, to albo nie doczytałem, gdzie ma miejsce akcja, albo tego nie dałeś, ale ja sobie wyobraziłem jakąś wioseczkę, a jeśli to wioseczka, to trochę nie pasują mi sposoby wypowiadania się, o ile strażnik jeszcze przejdzie (chociaż w średniowieczu strażnicy też raczej zbyt wykształceni nie byli), to teksty ludu są niezbyt wiarygodne, a wrzucenie "toż to" nie pomoże Wink Bohater jest w sumie jeden, jakiś dumny elf, który nienawidzi ludzi i szykuje powstanie, a właściwie szykował, stąd to skojarzenie z Wiedźminem, czyli ogólnie nic nowego. I taka dziwna zagrywka, najpierw stwierdza, że kłamstwem jest, jakoby ludzie byli jego wrogami, a potem olśniło go, że jednak są. Końcówka w ogóle jest słaba, bo tłum gada, że go zna, że go lubi, że nie lubi kolesia, którego elf obrażał, a potem krzyczą winny. Tak, miało to pokazywać naturę ludzi, ale dla mnie to bez sensu, żeby najpierw go bronili, a pięć minut później krzyknęli winny. Sztuczne zagranie, mające na celu zaskoczenie czytelnika, ale nie poparte żadnym sensownym argumentem.

Warsztatowo jest w miarę, ale trzeba popracować.

3,5/10
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#4
Dzięki za oceny. Tym opowiadankiem chciałem poćwiczyć pisanie dialogów, bo jak widzicie jest ich tu bardzo dużo. Hanielu, co do Wiedźmina - to, że elfy szykują powstanie to od razu Ci się kojarzy z tym biednym Wiesiem? Przecież nie było napisane, że to Wiewiórki i ukrywają się po lasach. Ja rozumiem, że to najpopularniejsza polska książka fantasy, ale żeby takie coś Ci się z nim od razu kojarzyło? Trochę dziwne... Nazw z Wiedźmina nie brałem, szczerze mówiąc w ogóle o nim nie myślałem pisząc to. Co do tych opisów - to moja najsłabsza strona, ale w Najemniku będę je ćwiczył Wink

No więc, jeszcze raz dzięki za ocenki.
Moje opowiadania:

To tylko interes(fantasy)
Nieznany(science fiction)
Głos ludu(fantasy)

"Lepiej, by się nas bano niż kochano, jeśli nie da się osiągnąć obu tych rzeczy naraz."

Odpowiedz
#5
Nie ukrywam, że mnie też się trochę... W sumie to bardzo, z Wiedźminem skojarzyło. I to nie tylko z książką a z grą. Druga część gry, to miasteczko, w którym Geralt stanął w obronie Jaskra. Miało dojść do egzekucji przez powieszenie i generalnie sytuacja wyglądała bardzo podobnie jak w Twoim opowiadaniu. Nie zarzucam Ci, że zerżnałeś ten motyw, bo wiem jak to jest, jak wpadnie się na jakiś pomysł, który ktoś wcześniej już zrealizował - niefajne uczucie. Ale trzeba starać się, by nasz pomysł (lub jego realizacja) był oryginalny najbardziej jak się da, tak by jak najmniej było komentarzy zarzucających zgapianie od kogoś, lub z czegoś.
Odpowiedz
#6
@Kociach

oO Kompletnie o tym zapomniałem. O tym fragmencie z W2. Okej, rozumiem, że może Ci się skojarzyć, ale co tam poza szubienicą i wieszaniem jest podobnego? IMO nic.
Moje opowiadania:

To tylko interes(fantasy)
Nieznany(science fiction)
Głos ludu(fantasy)

"Lepiej, by się nas bano niż kochano, jeśli nie da się osiągnąć obu tych rzeczy naraz."

Odpowiedz
#7
No cóż, cała ta gadanina ze strażnikami, burdel mama, która także wtrąca swoje trzy grosze, skazani elfowie, podsycani wątpliwościami ludzie... Prawie wszystko. Tak jak mówiłem, niczego Ci nie zarzucam, ale nie mów, że nie ma podobieństw, bo ja widzę ich mnóstwo.
Odpowiedz
#8
Hmm.

1. Nie była to burdel mama, pokaż mi gdzie to jest napisane?
2. Gadanina ze strażnikami? Po prostu pytał się on czy ktoś ma coś przeciw, a ludzie swoje zdanie wypowiadali. Tam było zupełnie inaczej.
3. Skazani elfowie? Ludzie, nie popadajmy w jakiś obłęd, że gdzie są skazane elfy tam jest zgapa z Wiedźmina. Równie dobrze mogliby to być ludzie lub krasnoludy. Ja jednak wolałem elfy.

Nie zarzucam Ci jakiegoś strasznego "fanbojostwa" Wiedźmina drugiego, ale to co wypisałeś kompletnie nie ma odzwierciedlenia w tekście. Tam skazani zostali uratowani przez Geralta, wśród więźniów był człowiek i krasnolud, strażnicy nie pytali się czy ktoś ma coś przeciw. I tam akcja dzieje się w "zabitej dechami dziurze" a w tekście ma miejsce w mieście.
Moje opowiadania:

To tylko interes(fantasy)
Nieznany(science fiction)
Głos ludu(fantasy)

"Lepiej, by się nas bano niż kochano, jeśli nie da się osiągnąć obu tych rzeczy naraz."

Odpowiedz
#9
Nie chciałem Cię urazić, wybacz. Widzę, że bardzo się uniosłeś, a przecież ja tylko napisałem co mi się zdaje podobne. Nie popadam w nic, raczej nie popadajmy w samouwielbienie, bo to się zawsze źle kończy.
Odpowiedz
#10
Ktoś popada w samouwielbienie? Nie sądzę. Wiem, że ten tekst nie jest jakiś super. Ja Ci po prostu pokazałem, że to skojarzenie jest niezbyt trafne bo nie ma punktów wspólnych. I tyle. Nikogo nie chciałem urazić.
Moje opowiadania:

To tylko interes(fantasy)
Nieznany(science fiction)
Głos ludu(fantasy)

"Lepiej, by się nas bano niż kochano, jeśli nie da się osiągnąć obu tych rzeczy naraz."

Odpowiedz
#11
Wybacz, ale ma mnóstwo punktów wspólnych, koniec kropka.
Odpowiedz
#12
Macie pw, wystarczy nabijania postów, bo wam warny wlepią :O
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#13
@haniel :0
@Kociach Ty twierdzisz, że ma. Ja twierdzę, że nie ma. Ty mi je pokazałeś, ja pokazałem Ci, że jak dla mnie ich nie ma. I tyle. Każdy ma własne zdanie. I na tym skończmy temat bo haniel ma rację. Koniec. Kropka.
Moje opowiadania:

To tylko interes(fantasy)
Nieznany(science fiction)
Głos ludu(fantasy)

"Lepiej, by się nas bano niż kochano, jeśli nie da się osiągnąć obu tych rzeczy naraz."

Odpowiedz
#14
Ja nie czytam Sapkowskiego to będę rozjemcą:

Opowiadanie świadczy o możliwościach (przyszłych) pisarza. Jeżeli pożywką dla wyobraźni była lektura, rozpoznawana przez czytelnika, to znaczy, że autor powinien potraktować to jako sygnał - może rzeczywiście moja wyobraźnia trwa w świecie przedstawionym Sapkowskiego?
Nie wolno ignorować odbiorcy lub zarzucać mu złą wolę w odbiorze.

I taka uwaga: sposobów obecności motywu (wątku, postaci, elementów świata) jest wiele, niekiedy nawet umykają świadomości pisarza.

RENARRACJA (rewokacja)
Proste powtórzenie pewnych motywów , np. naśladownictwa, przeróbki wątków, utwory w których motywy funkcjonują bez zasadniczej zmiany znaczenia w stosunku do wersji oryginalnej;

REINTERPRETACJA
Zasadnicza zmiana sensu/wymowy przejętego ze źródła i tradycji odczytania, np. polemika z pierwowzorem (utwór nadaje nowe, oryginalne znaczenie motywowi, negując jego pierwotny sens).

PREFIGURACJA
Utwory, w których zachodzi relacja między mitem a jego współczesną realizacją, np. analogie widoczne w losach postaci lub strukturze świata przedstawionego, analogiczne odwzorowanie / przeniesienie na fabułę w utworze, w inną czasoprzestrzeń kulturalno-społeczną.

TRANSFORMACJA
Poprzez selekcję, rekompozycję, substytucję i amplifikację poszczególnych motywów

INTERFERENCJA
Przeniesienie pojedynczych motywów do utworów określonych innego rodzaju tematyką.

INKRUSTACJE
Metafory, aluzje, porównania, skojarzenia , tworzące zewnętrzną stylistykę*

* zaczerpnęłam z informacji o sposobach obecności mitu w literaturze
nb - fajna stronka http://mitencyklopedia.w.interia.pl/mitologia.html
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#15
O, dziękuję Nataszo, przyda się Wink
Moje opowiadania:

To tylko interes(fantasy)
Nieznany(science fiction)
Głos ludu(fantasy)

"Lepiej, by się nas bano niż kochano, jeśli nie da się osiągnąć obu tych rzeczy naraz."

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości