Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rakopajęczyca
#1
Skulona, zapierając się z całej siły dłońmi, wyciągając ostrożnie w tył przykurczone nogi, milimetrowymi kroczkami wchodziłam sobie po ścianie. Zawsze tyłem do przodu, czyli z głową w dół. Włosy opadały mi na twarz i chroniły przed światłem. Widoczność miałam ograniczoną, ale wystarczała mi.
Słyszałam, że się zbliżają. Stanęli gdzieś przede mną, ale nie za blisko. Powiedzieli mi: obróć się i idźże po ludzku! A ja odparłam dawno nie używanym głosem: ja przecież po ludzku, jak najbardziej – przecież muszę widzieć, co za sobą zostawiam, tam w dole. Muszę przecież czasem przystanąć i spuścić się tam, jak pająk, posiedzieć, poprzekładać z miejsca na miejsce, pooglądać to, co już znam na pamięć, aż mi się od nadmiaru wspomnienia zacierają…
Dziwili mi się: przecież to już było, czego ty od tego wszystkiego chcesz? Zostaw, bierz nowe! A ja kręciłam głową z poirytowaniem: jak to, przecież to moje, zdobyłam, albo dostałam, jak prezent! Takich rzeczy się nie wyrzuca! Odchyliłam głowę, żeby zrugać ich spojrzeniem. Oderwałam jedną,szponiastą dłoń od ściany i pogroziłam im palcem. Załamywali dłonie i krzyczeli na mnie: odwróć się wreszcie! Postaw stopy na ziemi! Nie chodź tyłem jak rak, nie zamieraj, nie zatrzymuj życia, spuszczając się na nitce jak pająk, a potem wspinając się tą samą drogą po raz kolejny! Tyłem! Gdzie się znajdziesz, jeśli nie widzisz, dokąd zmierzasz? Ja odpowiedziałam: widzę drogę za sobą, widzę, czego się nauczyłam, a oni mi przerwali: ale nie widzisz jej przed sobą! Nauki się skończyły, została ci wiedza, to z niej masz korzystać!
Już się nie odzywałam, tylko przycupnęłam na ścianie i zaczęłam tkać sobie kokon. W miarę, jak skupiałam się na coraz okazalszych efektach mojej pracy, coraz słabiej ich słyszałam. Cieszyłam się, że tak dobitnie okazuję ignorancję ich komentarzom i dobrym radom. Skoro tak im działam na nerwy, to zamilknę ostatecznie, zniknę. Jakie cudowne będzie ich życie beze mnie,jakie cudowne będzie moje życie bez nich…
Nie skończyłam jeszcze zalepiać wejścia, kiedy co najmniej dziesięć pięści przebiło moją misterną i czasochłonną robotę. Potem te silne pięści otworzyły się – jak kwiaty – w dłonie, chwyciły mnie, uniosły, jakbym ważyła tyle, co zeschły listek i pociągnęły do przodu. Oderwały mnie od ściany i ustawiły w dziwnej pozycji, po czym pracowicie zaczęły zrywać ze mnie resztki kokonu. Wciąż skulona, jak osesek, wyprostowałam nogi, kręgosłup, na końcu wyciągnęłam głowę do góry. Poczułam się ciężka. Moje stopy przywarły do podłoża. Moje zesztywniałe ręce chciały dotknąć wszystkiego, co znajdowało się dookoła mnie. Nie wiedziały, od czego zacząć. Odkryłam, że nadają się lepiej do tego, niż do odpychania od ściany. Popatrzyłam na ścianę - była ponura, brudna. A tutaj - kolory, ciepło, pełno różnych stworzeń i ludzi. Odrzuciłam włosy do tyłu. Jak to dobrze widzieć! Moje powieki zacisnęły się, chroniąc odwykłe od światła dziennego oczy. Podtrzymywali mnie, żebym nie upadła. Stopy, chociaż słabe, chciały mnie nieść na pierwszy, wiosenny spacer.

Tak? Podoba się zakończenie? Urocze, ale nieprawdziwe.

Zalepiłam wejście, ogłuchłam i ociemniałam. Już tylko trwałam. Ja i moje wspomnienia, które także się tu zmieściły. Żywiłam się nimi, aż w końcu przestały dawać mi siłę. Widocznie wyssałam z nich wszystkie soki. Patrzyłam na ich dziwne pancerzyki, ich własne imitacje. Poszturchiwałam je doputy, dopóki nie rozpadły się w pył. Nie podobało mi się to. I w ogóle przestało mi się chcieć czegokolwiek.
Przetrwał we mnie instynkt samozachowawczy i to on kazał mi wyprostować nogi. Nie próbując nawet roztrząsać, po co to robię, wykonałam polecenie. Oczywiście było mi ciasno i musiałam napierać na kokon. Odpychałam się od ściany długo i mocno, nie wiedząc dlaczego, ale z rosnącym przeświadczeniem, że to jest ważne. Wreszcie powłoka pękła i fikołkiem wypadłam na zewnątrz. Wylądowałam na plecach. Bolało, już zapomniałam, jakie to uczucie. Popatrzyłam chwilę w białe, zachmurzone niebo. Przewróciłam się na bok, skuliłam i wstałam. Chwiałam się, ale jednak miałam dość siły, żeby się utrzymać. To mi dawało satysfakcję. Rozejrzałam się. Było zupełnie pusto. Już dawno sobie poszli. Ostre powietrze szczypało moją skórę i oczy. Mrucząc pod nosem jakąś starą piosenkę, którą chyba lubiłam i palcami przytrzymując sobie kąciki warg, żeby nie opadały, kroczek po kroczku – ruszyłam z miejsca.
Obolała byłam jeszcze długi czas. Podobno jak boli to znaczy, że żyję.
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#2
czytało się dobrze, ciekawy tekst. Tylko zakończenie wyszło jakieś takie mało czytelne. Nie wiem, czy bohaterka chce kontaktu z otoczeniem, czy tez nie. OK.



Pozdrawiam.
G.A.S - Groteska, Absurd, Surrealizm.
Odpowiedz
#3
Dziękuję za komentarz Szachu.
Bohaterka idzie do przodu, na razie skupiona na sobie i sama nie wiedząca, czy chce tego kontaktu, czy nie chce.
Pozdrawiam!
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#4
Mam mieszane uczucia. Trudno mi powiedzieć, że tekst mi się podoba. Bohaterka zdaje się budować swój kokon aby zamknąć się przed światem. W drugiej części tekstu jej "instynkt samozachowawczy" każe jej wrócić do tego świata. Wnioskuję, że bohaterka jest już osoba dorosłą, której nauka już się skończyła - hm... a przecież żyć się uczymy cały czas. Niestety ten tekst mnie nie przekonuje.
Można bez zbytniego polotu tak pisać, że trzeba by bardzo wiele polotu, aby to zrozumieć.
G.CH.Lichtenberg
Odpowiedz
#5
Kiro,
Jest dorosła, ale nie chodzi tu o naukę w sensie szkoły i studiów oczywiście, tylko jak mówisz, o naukę życia. Naukę, której pewien etap po prostu się zakończył - dlatego "została ci wiedza, to z niej masz korzystać!"
Kiedy już zabrakło chęci do życia, została jeszcze wola życia, czyli coś podświadomego, co przejęło działanie. Czyli instynkt samozachowawczy.
Dziękuję i pozdrawiam!
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#6
Podoba mi się ogólna wymowa tekstu. Życie wspomnieniami jest złe, a zapominanie przez to rzeczywistości jeszcze gorsze.

(16-08-2011, 19:47)Kruk napisał(a): Tak? Podoba się zakończenie? Urocze, ale nieprawdziwe.
Zdecydowanie nie. Nie uwierzyłem w nie i jeśli to miał być element zaskoczenia,to nie zadziałał. Ja ucieszyłem się, że jest nieprawdziwe. Było zbyt cukierkowe i nie pasowało klimatem do całości, jednak zasugerowało, jak to się skończy naprawdę.

Prawdziwa końcówka jest lepsza i właśnie tak bardzo życiowa i prawdziwa Wink Nie można pomóc komuś, kto nie chce pomóc sobie (dlatego fałszywe zakończenie jest niewiarygodne).

Metafory, przedstawienie bohaterki jako dziwnego stwora, chodzenie tyłem. Ja nie wpadłbym na takie coś, więc tym bardziej mi się podoba. Ciekawie, dobitnie i oryginalnie.
Odpowiedz
#7
Tekst jest dość fajny. Czyta się lekko, nie trzeba zatrzymywać się przy dziwacznych słowotwórstwach żeby zrozumieć o co biega. I za to masz duży plus. Co do zakończenia... Hmm, dość przewrotne. Niby happy end a tu zonk, nic z tego. Nie wiem czy to było zamierzone czy nie, ale sarkazm głównej bohaterki do zakończenia jest niezły. Przyjaciele zamiast jej pomóc to ją zlali, ale ile można powtarzać uparciuchowi Wink

Ocena:

6/10
Nie wszyscy mogą być aniołami, ale każdy może być człowiekiem.

Odpowiedz
#8
Dziękuję Wam za komentarze, cieszę się, że się podobało Wink
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#9
Zajrzałem do tekstu, po pierwsze, aby zapoznać się z czymś od Ciebie, jako gildyjnego pobratymca, no i powiem Ci: ho ho, nie przypadkowo nosisz medal w sygnaturce.Big Grin
Wybór padł akurat na ten tekst, chyba jeszcze nikt ci tego nie napisał: strasznie przyciągający tytuł, przynajmniej jak dla mnie!

OK, fabuła. Podoba mi się, że atakujesz w tekście światopogląd zapatrywania się w przeszłość. Jestem jak najbardziej tego samego zdania (tyle że ja nie patrzę również w przód, tylko żyję chwilą obecną - ale mniejsza z tym). Przedstawienie problemu w bardzo ciekawy sposób, nie mam nic do zarzucenia. Podwójne zakończenie - ciekawe, ciekawe. Warsztatowo - nie ma się o co czepiać.

Wyłowiłem perełkę:
Cytat:Muszę przecież czasem przystanąć i spuścić się
Ja też, hehe.Big Grin
Żarty żartami.

Miniaturka jak najbardziej udana, ja bym dał 9/10. Czemu tak dużo? Ano cenię sobie oryginalne pomysły, warsztat można sobie wyrobić poprzez ćwiczenia i pracę, a twórcze myślenie to raczej sprawa wrodzona (tak mi się zdaje).Smile

Pozdrawiam!
Odpowiedz
#10
Fajnie że się tą miniaturką zainteresowałeś Hanzo, dziękuję za komentarz i w ogóle za uznanie Blush Smile
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#11
Ciekawa realizacja bardzo ciekawego pomysłu. Smile
Odpowiedz
#12
Podoba mi się. Oryginalne, klimatyczne. Wszystko inne zostało już zarzucone i wyjaśnione.
Pozdrawiam!
Odpowiedz
#13
Dziękuję, radocha Big Grin Wink
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#14
Na początek słowo wstępu; dawno chciałam się zapoznać z jakimś Twoim tekstem. Na "Rakopajęczycę" padło dlatego, że... Po pierwsze, zachęcił mnie tytuł, a po drugie... rozmiar : D Miałam ochotę na coś krótkiego, bo z rana nie lubię wczytywać się w długie teksty... A tu zaskok, bo po tym tekście zamyśliłam się na chwilkę. Na dłuższą chwilkę Wink No, ale koniec słówka wstępu, jedziemy z koksem;
Błędy:
(16-08-2011, 19:47)Kruk napisał(a): przecież to moje, zdobyłam[,] albo dostałam, jak prezent!
Zbędny przecinek.
(16-08-2011, 19:47)Kruk napisał(a): Oderwałam jedną,( )szponiastą dłoń od ściany i pogroziłam im palcem.
Brak spacji : D <jestem królową czepialstwa>
(16-08-2011, 19:47)Kruk napisał(a): Jakie cudowne będzie ich życie beze mnie,( )jakie cudowne będzie moje życie bez nich…
I znów brakuje spacji... : D
(16-08-2011, 19:47)Kruk napisał(a): Nie skończyłam jeszcze zalepiać wejścia, kiedy co najmniej dziesięć pięści przebiło moją misterną i czasochłonną robotę. Potem te silne pięści otworzyły się – jak kwiaty – w dłonie, chwyciły mnie, uniosły, jakbym ważyła tyle, co zeschły listek i pociągnęły do przodu.
Hmm, powtórzenie musiałam pokazać, bo rzuciło mi się w oczy, ale szczerze powiedziawszy nie mam pomysłu, jak można by zastąpić tutaj słowo "pięść". I mam tu jeszcze jedną uwagę - mimo tego niefortunnego powtórzenia drugie zdanie bardzo mi się podoba, trafne i ładne porównanie, że "pięści otworzyły się - jak kwiaty - w dłonie". : )
(16-08-2011, 19:47)Kruk napisał(a): Odkryłam, że nadają się lepiej do tego, niż do odpychania od ściany. Popatrzyłam na ścianę - była ponura, brudna.
No, to powtórzenie nie jest ładne... Ale jeszcze zależy, jak je przeczytać... Ech, nie będę się dzielić tymi dziwnymi przemyśleniami, bo i tak nie jestem w stanie wszystkiego ująć jak należy xD Więc może po prostu zasugeruję zastosowanie zaimka w drugim zdaniu : D
(16-08-2011, 19:47)Kruk napisał(a): Poszturchiwałam je doputy, dopóki nie rozpadły się w pył.
Ach, mój Boże! Dobra, ciiicho, zwykły ortograf ; )
Fabuła: Sama nie wiem, co powiedzieć... Mamy tutaj bohaterkę, zamkniętą w sobie i żyjącą przeszłością. Ciekawie ujęty temat, ciekawie zrealizowany... Raczej nie mam zarzutów : )
Bohaterowie: Noo, główna bohaterka, uciekająca przed światem, zdecydowanie mnie urzekła. Jest taka... wiarygodna.
Styl: Jeśli nie liczyć błędów, to ten tekst jest bardzo ładnie napisany : D No, oryginalnie, o tak. Braffo : )
Ocena: Noo... Dam 8/10

Pooozdrawiam
Ani czas, ani mądrość nie zmieniają człowieka – bo odmienić istotę ludzką zdolna jest wyłącznie miłość. ~Paulo Coelho



Jeżeli potrzebujesz kogoś, kto przeczyta Twój tekst i podzieli się spostrzeżeniami - pisz na PW. Na pewno odpiszę.
Odpowiedz
#15
Bardzo dziekuje za komentarz, zawsze potrzebne jest slowo wsparcia, ze nie jest czlowiek takim slowokleta, ze cos tam umie. I dzieki za wylapanie bledow, oczywiscie Wink
Co do tytulu, to rozwazam zmiane na "Rak i pajak".
Przepraszam za brak polskich znakow, ale na tym komputerze takowych nie ma Wink
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości