Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Szalik
#1
ruchome podłogi wynoszą mnie z pokoju
chodniki pełzną betonem
pod same drzwi toczą pochylają
klamkami uprzejmie pod pachy
prowadzą prowadzają siadają
gadają taktakają mruczają
nisko głowami słuchają kiwają

przytulony do baru
papierosów paru
jedność oparu wchłaniam pochłaniam
istota jednonożna skupia na mnie szklistość
przeźroczystość jednookość
cieczystość chybotliwość
ponadwszystkość błogościwość

płaskość widzę

rzygliwość nawleka mnie
jak płaszcz i litościwość
szalik szalik
był szalik
gdzie ten szalik
szalik
kto ma mój szalik
wszyscy mają szalik

znowu jestem
tu zawsze trafię
płynę przez podłogę brnę w chropowatość
moje klepki udomawiam nieogarnięte
w kieszeni wafle serwetki
metalowy kubek w kubku szalik
w ostatnie pole ostrości
chwyciłem ostrość za mordę
nade mną roztacza się pochylona w twarz

jasiek pod
czuję głową
kobieto
czemu w oczach nosisz deszcz
i szalik



Odpowiedz
#2
Podoba mi się płynność i skojarzenia, pierwsza strofa kupiła mnie kompletnie, choć dalej miałam taką myśl, że trochę za bardzo przekombinowujesz, jednak szybko się z tego wycofywałeś, więc nie uderzyło mnie to aż tak. Co mnie nie usatysfakcjonowało to "w oczach nosisz deszcz i ten szalik". Może jakiś zabieg graficzny, który by wyszczególnił szalik byłby wskazany, bo się za bardzo skleiło. Nosić szalik w oczach? Jest wprawdzie jedna możliwość interpretacyjna, żeby to miało sens, ale nie podoba mi się, więc obstaję przy innym znaczeniu.
Odpowiedz
#3
Tym razem nie dla mnie, nie przepadam za tym typem wierszy ze zbytnim skupieniem na słowie i grze nim.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości