Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Podliczbówki
#1
1
Umarł mężczyzna, którego znałem bardzo krótko, może nie jak rodzina. Żona pochodziła z biedy. Obawa przed nią kierowała jej poczynaniami jakby równolegle do wiary w Boga, który mógł wybaczyć wszystkie grzechy z tych popełnianych w imię rodziny. Ona także wybaczała. Trypra przywiezionego z pracy za granicą.
Był wysoki, mocno zbudowany, niby niezbyt lotny, bez cienia agresji wobec żartujących z niego. Dostosowywał się i pracował jak uruchomiany wyłącznikiem. Nauczony tłusto zjeść, jak mógł, wtedy sięgał po każdą przystępną kobietę. W Budapeszcie raz w miesiącu chodził do najtańszych prostytutek. Mieszkał razem z innymi na stancji u podstarzałej kobiety. Mieli ją wszyscy tylko nie on. Nie pojechał z innymi do kraju i przez te pięć dni dopiął swojego. Miał pecha, tylko on się zaraził, albo to podłapał od ulicznej. Za dwa tygodnie pojechał do domu, żona szukała wymówki od seksu i powiedziała, że pewnie coś przywlókł. Odpowiedział, że Węgry to nie Niemcy.
Szedł z tłumaczką do lekarza i szarmancko podał jej ramię. Starsza pani powiedziała, że nie chodzi z wenerykami, a on, że skąd wiadomo, że ona nie jest chora.
Dobrze, że opowiadając tę historię, nie wymieniłem jego imienia. Chociaż słuchacz, który był jego zięciem, miał za sobą niejeden związek pozamałżeński. I na pewno większe albo inne, bardziej dostępne szczęście, które przyszło z szaleństwem na punkcie wnuków.
2
Pewien człowiek podjął próbę przemyślenia swojego życia. Na wyrywki, żeby nie utknąć już w dzieciństwie. Najważniejsze były niektóre zdarzenia. Jednego, z czasów szkolnych, nie zapomni i nigdy nie spróbuje go wytłumaczyć jako dowód na istnienie Boga i co za tym idzie, na ciągłość życia po śmierci. W jedną z jesiennych nocy, w tym samym momencie matkę i jego obudził głos brata mówiącego łamiącym głosem, jak ktoś to beznadziejnie potrzebuje pomocy – mamo. Po chwili zeszli się w kuchni pytając o to samo, co usłyszeli. Nikt wtedy nie zginął, ale być może już się z nim nie zobaczy po śmierci. Chociaż.
Zakochiwał się kilka razy i żałował, że mało dyskretnie. A potem już nie bywał zakochany. Po niezbędnych kochankach miał żonę. Postanowił ją kochać i nie zdradzać. Także poza rozsądkiem nie przestał się zastanawiać, czy mógłby zabijać i fizycznie. Wydaje mu się, że przynajmniej tego zaoszczędziło mu życie.
3.
Jeden człowiek, który nie chciał być Napoleonem, albo w innym stanie wojny ze światem, miewał z tego powodu problemy z zasypianiem. Zastanawiał się, dlaczego ludzie kupują bilety i oglądają transmisje sportowe ze zmagań chorobliwie opłacanych gwiazd. Myślał, gdyby tak dla przeciwwagi, zmusić widzów najpierw do obejrzenia pracy i przerwy w pracy, przy produkcji tej firmowej odzieży i obuwia, z ekstatycznym komentarzem i uwagami ekspertów.
Zastanawiał się i nie chciał znaleźć w sobie nic z socjalisty albo komunisty. Inaczej było ze sztuką. Można zaakceptować wysoką cenę za obraz, rzeźbę. Można zaaranżować aktorów, estradowców na występ.
Pierwszą piosenką, którą nauczył się grać na gitarze była Droga którą idę. Właśnie skończył mu się kontrakt przy budowie autostrady, pieniądze się rozejdą jak źle dobrany związek. I nie ma co liczyć na udział w pobieraniu opłat za przejazd.
Odpowiedz
#2
Zakochana kobieta zniesie bardzo wiele. Ale nie wszystko. Czasem może poświęcić własną dumę i zasady, jeśli w grę wchodzi dobro dzieci, dobro rodziny. Ale nigdy nie jest już tak jak przedtem.
Kochliwość leży w naturze człowieka. Każdy chce kochać i być kochanym. Niemniej czasem trzeba dokonać wyboru. To nigdy nie są łatwe sprawy, zawsze ktoś dostaje po tyłku.
Pierwsze dwie części pobudziły moją wyobraźnię i skłoniły do refleksji. W trzeciej czegoś mi zabrakło.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości