Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
stare szturmaki
#1
tak o nich mówiła mama w tych realiach niepogodowych
po trosce częścią swojej racji ostrzegała
przed samotnością i wyszturchiwała do życia
jakby nie wolno byłoby mi nieco nadłożyć czasu
i wyrównać puls do kroków po przedbiegach

obok kościoła w zaadaptowanej pustce dzielili z myszami
legowisko w ostatnim stadium posługi przez zmierzchową ślepotę
kończył im się szpyrytus pomagający na wszystko
po ból od niemocy ich dzieci zaplątanych w życie
tak że żadne nie przeżyło w podjętych upodobaniach

















Odpowiedz
#2
Grain,
chyba nikt, tak jak Ty, nie sięga w ten sposób (dla mnie niezwykły, oryginalny, czasami przyprawiający o dreszcz emocji)  do prozy życia; do spraw codziennych, trudnych, niewygodnych, zamiatanych pod dywan, bo zbyt bolą.

Z uznaniem -  chapeau bas Smile
Odpowiedz
#3
Wpisałaś się do rodziny.
Dzięki.
Odpowiedz
#4
(11-09-2018, 09:55)Grain napisał(a):
tak ich nazywala mama
czasem tak mnie sztorcowała do życia

mieli ciepły barłóg w ostatnim stadium posługi
przy kościele o rzut pustą flaszką
po szpyrytusie który pomagał na wszystko
po ból od niemocy dzieci zaplątanych w życie
żadne nie dożyło takiej miłości

Miłość rodzicielska dawniej miała inną jakość. Teraz zamiast wychowania jest zimny chów cieląt...
Trafiasz w samo sedno.
Bardzo udana miniaturka.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości