Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gry wojenne
#1
Zabawa w chowanego w szalecie miejskim. Przycupnięci w objęciach pisuarów szeleścimy ortalionem. Na zewnątrz czyhają kamienice, nienasycone. Czerwona cegła pod powieką i schody na drugą stronę tęczy. Wżarte.
W sieni piekła lub korytarzu raju oczekujemy objawienia. Mamy namiastki rzeczy ważnych. Skwapliwie korzystamy, do ostatniej kropli. Odwyki pełne potępionych majaczą horyzontalnie. Z pewnością nie przeżyjemy, więc po trzy stopnie, byle dalej od miejsc zaplutych codziennością. Chociaż banały ponoć są najpiękniejsze. Tylko pościel wciąż pachnie utraconym, niewywietrzalnie. Nierozpieczętowane listy straszą po kątach.
Znowu jesiennie, jak każdej wiosny. Do kradzionych kapeluszy zbieramy przegniłe jabłka i dobrowolne datki. Ale Matki, Żony i Kochanki na szczęście nie są nasze. Prawdopodobnie nigdy nie były.

Śnimy, lecz to są przypadki. Coraz rzadsze.
Odpowiedz
#2
(25-06-2018, 14:34)Marcin Sztelak napisał(a): Zabawa w chowanego w szalecie miejskim. Przycupnięci w objęciach pisuarów szeleścimy ortalionem. Na zewnątrz czyhają kamienice, nienasycone. Czerwona cegła pod powieką i schody na drugą stronę tęczy. Wżarte.
W sieni piekła lub korytarzu raju oczekujemy objawienia. Mamy namiastki rzeczy ważnych. Skwapliwie korzystamy, do ostatniej kropli. Odwyki pełne potępionych majaczą horyzontalnie. Z pewnością nie przeżyjemy, więc po trzy stopnie, byle dalej od miejsc zaplutych codziennością. Chociaż banały ponoć są najpiękniejsze. Tylko pościel wciąż pachnie utraconym, niewywietrzalnie. Nierozpieczętowane listy straszą po kątach.
Znowu jesiennie, jak każdej wiosny. Do kradzionych kapeluszy zbieramy przegniłe jabłka i dobrowolne datki. Ale Matki, Żony i Kochanki na szczęście nie są nasze. Prawdopodobnie nigdy nie były.

Śnimy, lecz to są przypadki. Coraz rzadsze.
Rozwaliłeś mnie puentą. I nawet jeśli coś mi zgrzytnęło po drodze (głównie te hmm... dopowiedzenia/wypełniacze typu: nienasycone, wżarte), to ostatnie zdanie... jest tak prawdziwe
w dzisiejszych czasach, że aż się boję pomyśleć, co będzie dalej. Co zostanie
dla naszych dzieci, wnuków...

Bardzo, Marcinie.
Odpowiedz
#3
A ja nie zgadzam się z Toyą w kwestii dopowiedzeń/wypełniaczy. Wszak te pozornie nadwyżkowe frazy są charakterystyczne dla Marcinowej twórczości. Bo jej bohaterowie też są nadwyżkowi, wykluczeni przez sam fakt bycia nadwrażliwym. Beneficjenci zwątpienia.
Ode mnie 5/5.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#4
Mam wrażenie, że treści jest przynajmniej dwa razy tyle, co tekstu. Było takich parę momentów, gdzie przystanąłem przy czytaniu, myśląc: "O, zgadza się, nadaje się nawet na aforyzm". Właściwie to cały tekst przypomina taką myśl uniwersalną, choć nie jestem pewien, czy uniwersalną dla każdego.
Zastanawiam się też, czy nie spoglądałem na pewne metafory za bardzo przez "swój" pryzmat, to szkło okularów nadane tylko mi... Ale właściwie, chyba o ten osobisty odbiór trochę chodzi, prawda?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości