Szum drzew, zamykam oczy, widzę ciebie.
Wyglądasz jak zwykle przepięknie, choć trochę inaczej.
Uwielbiam twoje potargane włosy i brak makijażu o poranku.
Uwielbiam twoje mlaskanie i poplamiony stół po zjedzonej owsiance.
Wiem, że wybierając kreację przerzucisz pół garderoby, nic nie szkodzi...
W ramach zadośćuczynienia pozwól mi spojrzeć na swoje ciało.
Dzisiaj piękne, kasztanowe włosy, zielone oczy, śniadą cerę.
A ten uśmiech... ile byłbym w stanie oddać żeby zobaczyć go przynajmniej raz.
Gdybyś tylko pozwoliła mi na chwile zabrać cię z tego zniszczonego świata, zaufała.
*
Znowu ten sam ponury szum, otwieram z oporem oczy i widzę Ciebie.
Po raz kolejny leżysz w kałuży krwi z szeroko otwartymi, nieruchomymi, zielonymi oczami.
Ja upajając się chwilą nie jestem w stanie odejść, jeszcze tu wrócę, wiem.
Ale wtedy ty będziesz już inna, kolejna.
Wyglądasz jak zwykle przepięknie, choć trochę inaczej.
Uwielbiam twoje potargane włosy i brak makijażu o poranku.
Uwielbiam twoje mlaskanie i poplamiony stół po zjedzonej owsiance.
Wiem, że wybierając kreację przerzucisz pół garderoby, nic nie szkodzi...
W ramach zadośćuczynienia pozwól mi spojrzeć na swoje ciało.
Dzisiaj piękne, kasztanowe włosy, zielone oczy, śniadą cerę.
A ten uśmiech... ile byłbym w stanie oddać żeby zobaczyć go przynajmniej raz.
Gdybyś tylko pozwoliła mi na chwile zabrać cię z tego zniszczonego świata, zaufała.
*
Znowu ten sam ponury szum, otwieram z oporem oczy i widzę Ciebie.
Po raz kolejny leżysz w kałuży krwi z szeroko otwartymi, nieruchomymi, zielonymi oczami.
Ja upajając się chwilą nie jestem w stanie odejść, jeszcze tu wrócę, wiem.
Ale wtedy ty będziesz już inna, kolejna.