Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Szkic opowiadania: "Admirał" - proza Maj 2018
#1
Star 
Krótki szkic, napisany w ramach wewnętrznego celu tysiąca słów w 20 minut
Kursywa oznacza przemyślenia danego bohatera.

- Jeśli boisz się porażki, nie osiągniesz zwycięstwa.

Wypowiadający te słowa admirał siedział w bujanym fotelu. Poczciwy, stary mebel stale utrzymywał ciężar ciała międzynarodowego bohatera. Ten, z rozrzewnieniem w oczach wpatrywał się w przygasający płomień znajdujący się w kamiennym kominku. Ten także służył staremu człowiekowi marynarki wojennej od wielu lat. Jego dwaj towarzysze stanowili jedyną podporę, jaka mu została po odejściu jego żony, słodkiej Mereen. Był jeszcze gruby, ciężki dywan, który zapewniał komfort jego schorowanych, dosyć często spuchniętych stóp, które przestawały mieścić się w gumowe kapcie, podarowane mu trzydzieści lat wcześniej jako oryginalny prezent urodzinowy. No i jeszcze robotyczny przyjaciel, czytający książki z dosyć licznej elektronicznej biblioteki składanej z najcudowniejszych cegiełek przez dziesiątki lat. Admirał Timothy Owens był już stary, miał przeszło siedemdziesiąt pięć lat. Przeżył całe swoje życie jako człowiek czynu, nigdy nie pozwalając sobie na chwilę wytchnienia. Nie żałował tego. Dzięki swojemu podejściu zwiedził świat, stał się znany jeszcze w czasie studiów, w wieku dwudziestu pięciu lat. Poznał wielu ciekawych ludzi. Jeszcze więcej ludzi nie przypadło mu do gustu, ale było to wliczone w ryzyko zawodowe. Widział dwa pokolenia rodzące się i osiągające pełnoletność w czasie jego życia. Nie martwił się o nich - wiedział, że sami pokierują swoim losem po odejściu poprzedników. Tak samo jak zrobiliśmy to my.

Teraz jednak odpoczywał. Wpatrywał się w swoją Mereen, uwiecznioną na fotografii sprzed kilkudziesięciu lat. Wysoka, niebieskooka kobieta o rudych włosów przykuła jego uwagę przy pierwszym spotkaniu. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Była inteligenta. Podobnie jak on była naukowcem, była indywidualistką. Nie przejmowała się archaicznymi normami społecznymi ani zasadami ustawianymi przez starych ludzi. Buntowała się przeciwko niewoli społeczeństwa w imieniu tradycji. Poznali się w latach siedemdziesiątych, długo po tym jak w Stanach Zjednoczonych narodziły się ruchy dążące do osiągnięcia równości wszystkich obywateli. Ona także była aktywistą. I też była kontrowersyjna.

Admirał poczuł, że łza spływa mu po policzku. Zawsze żałował, że mimo wielu prób nie udało im się spłodzić potomka. Kogoś, kto by przejął całą schedę po dwóch niezwykłych rodzinach. Niezwykłe dziedzictwo ma jednak inne przeznaczenie. Będzie uszczęśliwiać miliardy ludzi, na zawsze zmieniając świat. Ma na celu uzdrowić ludzkość, nadać życiu nowy sens. Cóż nam po Ziemi, jeśli nie możemy jej odkrywać? Cóż nam po Błękitnej Planecie, jeśli nie możemy zaspokoić odwiecznej ciekawości miliardów ludzi?

Zasnął.

***

Samantha Williams siedziała tuż obok żywej legendy. Ubrana w prosty, czarny żakiet, czarną, zwykłą spódnicę za kolano i białą koszulę znacznie odróżniała się od otoczenia. Śpiący admirał w bujanym, majestatycznym fotelu właśnie zasnął, cicho pochrapując. Wykorzystała tą chwilę aby rozejrzeć się po pokoju. W jego centrum stał duży kominek, zbudowany z najlepszej jakości rudego kamienia - materiału niezwykle rzadkiego i cennego. Stały nad nim pamiątki z przeszłość admirała Owensa - zdjęcia jego żony, która zmarła wiele lat temu na złośliwą odmianę nowotworu, makiety statków kosmicznych serii Mariner, Mars, Ares i Viking, które dzielnie eksplorowały Czerwoną Planetę czterdzieści lat temu. Obok nich spoczywała fotografia przedstawiająca młodego studenta z zbyt dużych okularach podającego rękę prezydentowi Stanów Zjednoczonych Richardowi Nixonowi. Jeden z największych polityków w historii tego kraju, odszedł dziewięć lat temu, kilka miesięcy po śmierci żony. Obaj mężczyźni byli świadkami historycznych wydarzeń, które na zawsze zmieniły postrzeganie świata przez ludzkość. I obaj doprowadzili do nich - poprzez szantaż, polityczny aktywizm, demonstracje czy też zwykły podpis na dokumencie. Do dzisiaj w niektórych gospodarstwach domowych Amerykanie przeklinali Timothy Owensa. Z jednej strony był bohaterem, z drugiej - zdrajcą.

Po drugiej stronie pokoju stała cyfrowa kolekcja książek. Samantha cicho wstała - tak aby nie obudzić śpiącego mężczyzny - i podeszła do niej. Dotknęła dużego, dotykowego ekranu, który natychmiast się aktywował. Pojawiła się lista lektur, jakimi admirał raczył się przez ostatnie dwadzieścia lat. Kilkaset, jeśli nie kilka tysięcy kafelków z miniaturami elektronicznych okładek wyświetliło się na ekranie. Admirał przez wiele lat nie pozwalał nikomu dotykać jego kolekcji. Jednak dla niej zrobił wyjątek. Po trzech latach błagań. Literatura amerykańska, angielska, radziecka a nawet brytyjska zapełniła ścianę. Dzieła spod pióra Izaaka Asimowa, Jefremowa, braci Strugackich czy Robinsona dominowały pod względem liczebności. Młoda dziennikarka zawsze wiedziała, że admirał pasjonował się fikcją naukową jednak nigdy nie przypuszczała że ta fascynacja zaszła tak daleko. Wiele z tych dzieł posiadały odręczną adnotację ich autorów - Dla admirała Owensa. Był poważany nawet wśród ludzi, którzy sami byli uznawani za mistrzów w swojej dziedzinie. Tom Clancy niegdyś stwierdził, że misja admirała Owensa skłoniła go do tworzenia pierwszych technothrillerów. Gene Roddenberry otwarcie stwierdził, że był on inspiracją dla kapitana Jonathana Archera z serialu Star Trek: Enterprise.

Uwagę Sam przykuła uwagę fotografia w jednej z powieści, Przedstawiała ona Generalnego Sekretarza Michaiła Gorbaczowa, człowieka, który otworzył Związek Radziecki na świat, witającego admirała wraz z jego żoną na Placu Czerwonym. Łysy polityk wyglądał na dosyć małego w porównaniu z mierzącym dwa metry admirałem i wyższą od niego Mereen. Zostali przywitani jak bohaterowie, przez tłumy ludzi machającymi flagami Związku Radzieckiego i Stanów Zjednoczonych.

Admirał obudził się.

- Admirale, przyniosłam panu ulubioną herbatę. - z uśmiechem spojrzała na otwierające się oczy starego mężczyzny, który w innej rzeczywistości mógłby być jej dziadkiem.

***

- Nie można przecież żyć wiecznie! - zawołał ktoś na zewnątrz.

John Smith obserwował pokój admirała. Agent Komitetu Spraw Wewnętrznych miał za zadanie pilnować porządku legendy Stanów Zjednoczonych. Czuł się z tym podle ale wykonywał te rozkazy od kilkunastu lat. Wiedział, że to co robi jest - zgodnie z prawem - nielegalne. Szpiegostwo. Ale w każdym kraju musiała być grupa ludzi czyniących złe rzeczy aby idealiści spali spokojnie w swoich domach. Rzadko kiedy musiał osobiście nadzorować Pokój #412 jak nazywano pomieszczenie, które zajmował Owens. Ale teraz stało się coś niezwykłego. Po raz pierwszy od kilku miesięcy siedemdziesięciopięcioletni mężczyzna przyjął gościa. Młodą kobietę, która według Departamentu Bezpieczeństwa była dziennikarką. Dostał się do jej akt, które jednoznacznie twierdziły, że ma do czynienia z niebezpieczną osobą. Jednostka Samantha Williams o numerze katalogowym #129867 była absolwentką MITu w dziedzinie automatyki. W wieku dwudziestu pięciu lat stała się sławna po tym jak poprowadziła studencką demonstrację przeciwko planowanym cięciom budżetowym w dziedzinie wydatków na eksplorację kosmosu. Rok później, w prywatnej rozmowie telefonicznej stwierdziła, że rząd, który nie zgadza się na żądania obywateli powinien upaść. Dwa lata temu skrytykowała politykę prezydenta Jonathana Hirama, który zapowiedział, że ograniczy samowolę Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej przy współpracy z Państwowym Instytutem Badań Przestrzeni Kosmicznej. Odwilż w stosunkach międzynarodowych pomiędzy dwoma supermocarstwami miała się zakończyć pomimo protestów studentów i współpracujących z nimi elementami wywrotowymi.

Smith uważał wielu ludzi za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Socjaliści chcieli zniewolić naród. Feministki chciały obalić istniejący porządek i poddać kraj w niewolę Sowietów. Nixon był agentem, wysłanym w celu zniszczenia Amerykańskiego Marzenia. Ruchy studenckie żądające pokojowej współpracy z innymi kraju w eksploracji kosmosu uzależniały kraj od społeczności międzynarodowej. Właśnie dla takich ludzi powstał Komitet Spraw Wewnętrznych. Organizacja była niezależna. Nie musiała tłumaczyć się ze swoich działań przed Senatem ani Izbą Reprezentantów. Kiedy Bernard Sanders zażądał aby ujawnić jej działania, został skazany z powodu czynów popełnionych w przeszłości. Komitet podłożył w jego domu materiały sugerujące, że był aktywnym socjalistą. To wystarczyło aby go skazać na dziesięć lat więzienia. Ludzie muszą być wolni. Z powodu ideologicznej wojny należy nieco ograniczyć tę wolność ale wszystko kiedyś wróci do normy.

Jednostka #129867 podeszła do ekranu wbudowanego w ścianę pomieszczenia. W widoczną ciekawością w oczach zaczęła wertować książki należące do kolekcji admirała. Asimow, Jefremow, Strugaccy. Rzeczywiście była niebezpieczna! Izaak Asimow przepowiedział powstanie samojeżdżących samochodów, komunikację z Marsem i innymi planetami. Do tego urodził się w Rosji. To wystarczyło aby go aresztować, jednak Agent #514 był fanem science fiction i pomógł mu zbiec za granicę, do Europy Zachodniej. Co prawda nie udało się go odnaleźć, jednak rodzina agenta została aresztowana i umieszczona w obozie odosobnienia na Alasce. Jefremow był obywatelem Związku Radzieckiego. Był komunistą. Kopie jego książek w bibliotece admirała były jedynymi na terenie Stanów Zjednoczonych. Gdyby tylko ten starzec nie był tak znaną osobistością, Komitet zająłby się także nim.

Ale on był pierwszym człowiekiem na Marsie. Mężem Marsjanki. Obywatelem Marsa. Każdy kto by go ruszył, musiałby spotkać się z potępieniem nie tylko wszystkich rządów świata ale także wszystkich miast Czwartej Planety.
p, li { white-space: pre-wrap; }

Zapraszam do śmiałego krytykowania, mieszania z błotem i wyzywania Smile
"Żyję w każdej opowieści którą czytam."
Odpowiedz
#2
Fajne pióro. Jeszcze to i owo zakłóca /jak dla mnie/ płynność narracji.

Nie jestem fanem literatury tego gatunku, ale jest nawet ciekawie.

Sądzę, że w tym szkicu zdążyleś wiele powiedzieć.

Udało ci się załączyć w tej wizji człowieka - przejściówkę na tle geopolityki.

Być może w miarę podboju kosmosu geopolitykę trzeba będzie zastąpić innym okresleniem.

Trzymam kciuki za dalszy rozwój i sukcesy.
Odpowiedz
#3
Bardzo wprawny szkic. Dobrze piszesz, lubię fantastykę, czego chcieć więcej. Z chęcią przeczytam same opowiadanie. Me gusta.

Pozdrawiam.
Odpowiedz
#4
(18-05-2018, 13:12)Grain napisał(a): Fajne pióro. Jeszcze to i owo zakłóca /jak dla mnie/ płynność narracji.

Nie jestem fanem literatury tego gatunku, ale jest nawet ciekawie.

Sądzę, że w tym szkicu zdążyleś wiele powiedzieć.

Udało ci się załączyć w tej wizji człowieka - przejściówkę na tle geopolityki.

Być może w miarę podboju kosmosu geopolitykę trzeba będzie zastąpić innym okresleniem.

Trzymam kciuki za dalszy rozwój i sukcesy.

(18-05-2018, 14:11)RebelMac napisał(a): Bardzo wprawny szkic. Dobrze piszesz, lubię fantastykę, czego chcieć więcej. Z chęcią przeczytam same opowiadanie. Me gusta.

Pozdrawiam.

Dziękuję. To moje pierwsze sensowne podejście (poprzednie w niewyjaśnionych okolicznościach zawodziły) do napisania opowiadania. Tym razem po prostu starałem opisać to co widziałem oczami wyobraźni.
"Żyję w każdej opowieści którą czytam."
Odpowiedz
#5
(18-05-2018, 11:36)Tal Shiar napisał(a): Wypowiadający te słowa admirał siedział w bujanym fotelu. Poczciwy, stary mebel stale utrzymywał ciężar ciała międzynarodowego bohatera. Ten, z rozrzewnieniem w oczach wpatrywał się w przygasający płomień znajdujący się w kamiennym kominku.
buzujący? tańczący? - czasownika "znajdujący się" najlepiej używać tylko wtedy, gdy nie da się go zastąpić żadnym innym (ciekawszym) określeniem.

(18-05-2018, 11:36)Tal Shiar napisał(a): Jego dwaj towarzysze stanowili jedyną podporę, jaka mu została po odejściu jego żony, słodkiej Mereen
Zbędne zaimki.

(18-05-2018, 11:36)Tal Shiar napisał(a): Był jeszcze gruby, ciężki dywan, który zapewniał komfort jego schorowanychm, dosyć często spuchniętych stóp, które przestawały mieścić się w gumowe kapcie, podarowane mu trzydzieści lat wcześniej jako oryginalny prezent urodzinowy. No i jeszcze robotyczny przyjaciel, czytający książki z dosyć licznej elektronicznej biblioteki składanej z najcudowniejszych cegiełek przez dziesiątki lat.
Zbędne zaimki, "dosyć" - bliskie powtórzenie"

Nie wynotowywałem wszystkich miejsc wymagających korekty, skoro to tylko roboczy szkic. Te powyżej to tylko sygnalizacja na co należy zwrócić uwagę "dopieszczając" tekst.

Lubię s-f. Ciekawe odniesienia historyczne. Osadzenie fikcyjnych postaci i zdarzeń w relacjach ze znanymi postaciami, państwami, wydarzeniami zawsze jest atrakcyjne. Z chęcią przeczytałbym "pełnometrażowe" opowiadanie Twego pióra.

Pozdrawiam
Odpowiedz
#6
Choć to tylko szkic opowiadania, to został doceniony przez czytelników.
Zdobywa tytuł najlepszego utworu prozatorskiego maja 2018 roku.

Serdeczne gratulacje [Obrazek: smile.gif]

Mam nadzieję, że autor uraczy nas także "pełnometrażową" wersją Wink
Odpowiedz
#7
wpatrywał się w przygasający płomień znajdujący się w kamiennym kominku - właściwie dziwnie pisać o płomieniu, zjawisku przecież dynamicznym, "znajdował się" zapewne są ku temu lepsze słowa.

Dotknęła dużego, dotykowego ekranu - niby prawidłowo a jednak kulawo.

Jak na szkic, brzmi dość interesująco i alternatywnie. Wydaje się warte rozwinięcia.

Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#8
Pietą achillesową tego tekstu są liczne bliskie powtórzenia. Należałoby go poddać solidnej korekcie, bo zasługuje na nią. Wszak koncept zacny.
Jeśli rzeczywiście napisałeś to w 20 minut, to chapeau bas.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości