Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dżony Łoker
#1
na wszystkich zakrętach świata stoją znaki 
i czasem panie z niemiecka nazwane figlarne
rzucają spojrzenia – a wierzby szumią jak 
oszalałe i potok huczy na kamieniach – sielanka 

z plecakiem jak dekad wstecz – rzekłby bradziaga
do tyłu - trzech – w trampkach omszałych i mokrej koszuli
z flaneli w kratę rozpina guziczek i macha przegubem 
czy staniesz zabierzesz czy odjedziesz dalej – loteria 

śmielej niż wtedy idzie zmęczony pot czoło rosi 
i nie jest ważne że nogi bolą na stopach bąble 
a panie figlarne rzucają spojrzenia do włóczykija 
a wierzby szumią i potok huczy na kamieniach

dokąd – przed siebie w gdziekolwiek jakieś 
przespać na sianie noc może kilka napić się mleka
z krowiego cycka – pomóc za obiad albo pójść dalej
hen w nieskalane jeszcze dziewicze - Bieszczady
Odpowiedz
#2
Dżonny, pssst... Regulamin cz. III pkt 9j Smile
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#3
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!   Przepraszam  Smile   Ale  może  być  tak, że  tamto to za 8 marca ? ( nic  nie wstawiłem ) Plisiu , plisiu , plisiu Smile
Odpowiedz
#4
To już trzeba Gunnara zapytać Smile
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#5
Proponuję Żony Łokieć.

Bo mogła go wysiudać?
Odpowiedz
#6
podoba mi się dwuznaczność tego wiersza Smile a poza tym fajne klimaty
Odpowiedz
#7
Mam sentyment do wszelkich szczytów osiągania i w ogóle... Bardzo mnie się ten wiersz podoba. Fajna dwuznaczność, podkreślona przez tytuł.
Jeszcze tu wrócę.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#8
No i wracam z kompletem, bo ani czepiać się nie ma co, ani kręcić nosem Smile
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#9
a masz 5/5 jest fajnie. a swoją drogą, to aż mi się skojarzyło z pewną historią ze streetu (ze stritu). z moich początków. ot, iedyś czasami towarzyszyłem koledze, z drugą gitarą, dowalałem mu solówki, z czasem przejmowałem wokal i całe prowadzenie, ale to nieważne. grywaliśmy w miejscu nieopodal terenu przechadzek księżniczek nocy, ale tych raczej z pór wczesnego przedpołudnia. miały urodę sfatygowaną, no może z tyłu dało się pomylić, ale z przodu--- albo trza było być z rana na ledwo co zaleczonym kacu, albo niewidomym, albo... no... mówiac delikatnie - piękne nie były (erotyczny sen z nimi to byłby --- koszmarek, albo... atak turpistycznej poezji). no, i kiedyś z tym kumplem, ksywa Tajger, gramy i tak nas niosło, że nawet on nie fałszował zbytnio, a nawet więcej, bo szło nam naprawdę dobrze (skutek zgrania, ale i dobry dzień, ale i Tajger nie miał kaca, na co ja zawsze "bardzo czuły" byłem, bo już wtedy nie piłem alkoholu jakieś dwa lata, z resztkami "abstynenta, trzeźwościowego  konwertyty"). i tak sobie gramy, a Panie idą. Cool i patrzą i uśmiechają z aprobatą, zmieszaną z zachętą (jedna była wyraźnie, bardzo wyraźnie szczerbata), jedna macha torebką, patrzy na nas i nagle woła--- no, ku^^^a super, jak będziecie mieć przerwę, to przyjdźcie, damy Wam rabat...'


no, nie skorzystaliśmy. Big Grin przynajmniej ja (miałem dziewczynę świeżo poznaną, byłem zaręczony nawet, a i poza tym... no, nie byłem w stanie "nie być w stanie" Tongue ).Tajger? Nie wiem, nawet gdyby skorzystał z ich turpistycznej urody i z rabatu, i tak by mi się nie przyznał i tak, ze strachu, abym go nie wyśmiał.  


 A Tytuł "Dżony Łokieć"? byłby całkiem fajny!
[Obrazek: Piecz2.jpg]
Odpowiedz
#10
hihihihihi Big Grin
Odpowiedz
#11
Jaś Wędrowniczek powiadasz? Bieszczady moje strony.
Choć widzę że kiepsko się kojarzą Big Grin
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości