Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Słońce zachodzi na wschodzie (proza Marca 2018)
#1
Star 
Na klatkach wspomnień z najdawniejszych lat dziecięcych utrwaliłam obrazki związane z ojcem. Pamiętam go jako przystojnego, niskiego bruneta o łagodnym usposobieniu, nieśmiałego, jąkającego się. Ale nigdy, gdy przemawiał publicznie. 

Nie był dobrym ojcem: dbał, co prawda, żebym była ładnie ubrana i najedzona, ale zazdrościłam koleżankom. Miały normalne rodziny: matki, które je kochały, i ojców, którzy popołudniami zabierali je na plac zabaw. Ojców, którzy sprawiali swoim pociechom lanie za złe zachowanie. 
Obsesyjnie marzyłam, żeby mnie choć raz ukarał. 

Z pozoru łączyło nas wiele: oboje lubiliśmy prostą, tradycyjną kuchnię, szczególnie pikantne mitiei. Najchętniej słuchaliśmy cygańskiej muzyki. Ale zawsze osobno. Nigdy nic nie robiliśmy razem.
Ojca pochłaniała polityka, nie rozumiałam wtedy, na czym polegały jego zobowiązania wobec kraju, o których wciąż prawiła matka. To ona zajmowała się moim wychowaniem. Nie miała do mnie cierpliwości. Często mnie szturchała, ciągnęła za włosy i szczypała, starając się nie zostawiać żadnych śladów, choć wiedziała, że i tak nie poskarżę się ojcu. Ciągle powtarzała: "Nie możesz sprawić mu zawodu". 

Ojciec obsesyjnie obawiał się chorób. Każde ubranie miał na sobie tylko raz, po czym było palone. Na jego potrzeby uruchomiono zakład krawiecki, który szył mu odzież na każdą okazję. 
Nie mieliśmy przyjaciół, za to całą armię ochroniarzy. Nasz dom odgradzały mury nie do pokonania, zwieńczone masywną stalową bramą.
Kiedy skończyłam szesnaście lat, został wybrany na jedno z najwyższych stanowisk w kraju. Na wiecach ubrane w ludowe stroje dziewczęta śpiewały "Kochamy cię, chcemy by w twoim życiu zawsze świeciło słońce i żebyś nam żył sto lat". Nasza rodzina zaczęła pokazywać się razem, ojciec obejmował mnie przed kamerami, nazywał "swoją dumą i przyszłością narodu". 

Po ukończeniu liceum wbrew woli rodziców wybrałam studia matematyczne. Matka wpadła w furię. Oto zaczęła tracić kontrolę nad moim życiem. Zachłysnęłam się wolnością, nowymi możliwościami. Chłonęłam wiedzę i nowe otoczenie jak gąbka. 
Na studenckich imprezach dowiadywałam się o ojcu więcej niż przez całe życie. Mówiono wiele strasznych rzeczy. Rzeczy, za które można było trafić do więzienia. Zatykałam uszy, chciałam się bawić, nie chciałam słuchać. Mówiłam: nie interesuje mnie polityka, nudzi mnie to! Szalałam. Dużo piłam. Żyłam pełnią życia, kochałam i byłam kochana. Stworzyłam swoją prywatną zagranicę, własną iluzję normalności. 

Potem wybuchła rewolucja. Naród wystąpił przeciwko mojemu ojcu. Zamiast braw w odpowiedzi na swoje ostatnie przemówienie usłyszał tylko gwizdy i wrogie okrzyki. Zrozumiał, że to koniec. Próbował wraz z matką uciec.

W pierwszy dzień Bożego Narodzenia moi rodzice zostali pojmani i postawieni przed sądem. Na ekranie telewizora widziałam, jak wyciągali ojca z transportera, jakby był workiem ziemniaków. To był triumf nienawiści, oskarżyciele wespół z obrońcami niczym średniowieczni inkwizytorzy wydali wyrok zanim proces się rozpoczął. Potem związali im ręce sznurkiem i jak zwierzęta zaprowadzili na rzeź. Ustawiono ich pod murem, a pluton egzekucyjny zaczął strzelać ogniem ciągłym z karabinów zanim wydano rozkaz.

Pamiętam swoją radość, gdy telewizja miała pokazać lądowanie człowieka na Księżycu. I rozczarowanie. Migoczący, zamglony czarno-biały obraz dawał jedynie wyobrażenie tego, co wydarzyło się prawie czterysta tysięcy kilometrów od Ziemi.
Ponad dwadzieścia lat później na szklanym ekranie oglądałam śmierć rodziców. Nie rozpoznałam ich; odgadłam ojca tylko po gestach jego dłoni. Zawsze potrafił tak niepowtarzalnie, perfekcyjnie gestykulować.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#2
Geniusz Karpat to był Hagi - taki spulchniacz futbolówką.
Słońce Karpat Causescu.

W tej prozie chodzi o coś więcej  relacjach rodzice dzieci.
Nie potrafię tego rozłożyć na czynniki pierwsze, bo zapewne tak ma być.
Odpowiedz
#3
No pewnie, że nie chodzi tu o historię Słońca Karpat. To tylko pretekst, by opowiedzieć o trudnych relacjach córki z ojcem.
Dzięki, Franku.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#4
trudny temat, będzie kontynuacja?
Odpowiedz
#5
Miniatura skończona, ale trudnych tematów mam wiele w zanadrzu. Jestem znana z tego, że piszę smuty bez happy-endów.
Dziękuję za dobre słowo Smile
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#6
Pierwsze zdanie bardzo ładne Heart
I duży plus za brak happy endu Big Grin
Jedząc arbuza nie zdawałem sobie sprawy, że to robię i kiedy już się zorientowałem, zauważyłem, że pożeram rafę kolorową na dnie oceanu.
Odpowiedz
#7
Zamiłowanie do historii nie pozwala mi patrzeć na to tylko przez pryzmat psychologiczny.
A rys psychologiczny wydaje mi się pobieżny. Bardziej widać tu emancypującą się spod władzy rodzicielskiej nastolatkę. Tak mi się to wybija na pierwszy plan przed relacje z ojcem.
Aczkolwiek tekst bardzo przyjemnie mi się czytało.
Jeszcze tu wrócę z oceną. Niech się uleży Wink
Odpowiedz
#8
(10-03-2018, 20:07)Gunnar napisał(a): Zamiłowanie do historii nie pozwala mi patrzeć na to tylko przez pryzmat psychologiczny.
A rys psychologiczny wydaje mi się pobieżny. Bardziej widać tu emancypującą się spod władzy rodzicielskiej nastolatkę. Tak mi się to wybija na pierwszy plan przed relacje z ojcem.
Aczkolwiek tekst bardzo przyjemnie mi się czytało.
Jeszcze tu wrócę z oceną. Niech się uleży Wink

O! Dziękuję! No to czekam cierpliwie Smile


Zzznaczysen, u mnie happy-endow nie uświadczysz.... Taka moja uroda Smile Dziękuję i zapraszam częściej Smile
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#9
Wracam.
Nawiązania historyczne bardzo trafiają w mój gust.
Twój tekst skłonił mnie do odświeżenia sobie historii Nicolae i Eleny.
Daję 5 gwiazdeczek. Smile
Odpowiedz
#10
Gratulację dla autorki jednego z dwóch najlepszych utworów prozatorskich marca 2018 [Obrazek: smile.gif]
Odpowiedz
#11
A ja dziękuję wszystkim, którzy na mnie oddali swój głos Heart
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#12
Gratuluję!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości