Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
.„Kolacja przy świecach” - wstęp
#1
 „Kolacja przy świecach”


- Proszę, proszę! Zapraszam czym prędzej! Artysta nie będzie czekał na państwa przecież całą wieczność. Proszę stanąć w kręgu wokół płomienia. 
Każdy z gości widocznie zaciekawiony wpychał się na plecy następującego przed nim, aby choć trochę udostępnić sobie widoczność. Każdy coś komentował, a że goście dobrani byli w pary to komentowali wspólnie, rzec by monogamistycznie. Oprócz tej jednej. Mimo, że nie byli oni nawet blisko siebie, spojrzenie mówiło wszystko. Blask pożądania zaślepiał główną atrakcję. 
Tylko z tyłu stał szczupły, niski mężczyzna o twarzy tajemniczej, uśmiechu nieszczerym. Ubrany był w długi skórzany płaszcz zasłaniający nawet buty. Usta jego rozwarły się jeszcze bardziej ukazując zgniłe uzębienie, a oczy powiększyły odrażająco.
- Nadszedł czas – krzyknął; wszyscy zwrócili na niego uwagę, nawet zakochana para.
- To nie może być on; wychodzimy Grażyna; od początku wiedziałem, że to pułapka- zero gwiazdek Michelin? – z tłumu przyszła fala zrzędliwego szeptu, która sprawiła niskiemu dziwakowi więcej radości. Ciemny typ podniósł obrzydliwą, całą w wrzodach rękę do góry i przez lepkość palców ledwo pstryknął.
Wnet pojawił się wśród tłumu, w środku płomienia, między ideałami. 
- Witam serdecznie, moje owieczki, jestem tu, aby pokazać wam co potrafię, być może przejść po płonącej linie, skoczyć ze spadochronu lub nawet zginąć za wasze grzechy. Nie, to byłaby przesada, jeśli już to powinienem zginąć za to jak wyglądam: zobaczcie te bąble (odsłonił w tym momencie czarny kołnierz, a zza niego zaczęła sączyć się jucha).

- Panie czarny kołnierz, proszę się nad sobą nie rozczulać, zaczynajmy.

Kołnierz tylko smutno spojrzał w dół.
- Witam serdecznie, tym co dziś państwu pokaże będzie jedzenie szabli.
- Panie kołnierz proszę o szczery czarno- zielony uśmiech, a państwa o srogie oklaski – dodał konferansjer.
Wszyscy zebrani zaczęli klaskać, organista zawieszony dwa piętra wyżej zaczął wygrywać radośnie: „Narcyza” Szymanowskiego.
Nagle wszystko zamilkło. Zżółkły wyciągnął sztylet.
- Ostrzegam państwa, ta sztuczna udaje się tylko raz na tysiąc, a i ja sam nigdy nie miałem na tyle odwagi, żeby jej spróbować. Ale przy takiej widowni… Aż dech mi zapiera, mógłbym umrzeć nawet nie podejmując próby, jedynie na państwa patrząc. Od lewej: Pani w lisim futrze- musiało kosztować fortunę, a te diamentowe korale; partner odziany w lniany smoking, złote sprzączki, eleganckie mokasyny; dalej para z smartphonami- najnowsza edycja jak mniemam- tak technologia, to jest to, mam nadzieję, że wszystko zostanie nagrane w najlepszej z możliwych rozdzielczości. Kolejno: piękna pani ubrana w czarną suknię, z zbyt wyraźnym makijażem i jej kompan hmm, nazwijmy pana „Pan Złośnik” ze względu na spięcie mięśni i nerwową minę. Reszta to sztuczny tłum, a może w trakcie ktoś czymś się wyróżni? Mniejsza z tym- zaczynamy
Kołnierzyk podniósł nad gardziel szable i zaczął ją połykać. Całą społeczność ogarnęła ogólna panika. Czy to już teraz?, czy to czary, czy on naprawdę to robi?. Gdzieniegdzie usłyszeć można było głuche jęki podniecenia. Rękojeść szabli znalazła się już przy ustach kołnierza.
Ten nagle obalił się bezwładnie na ziemię i zaczął padaczkowy taniec śmierci. Krew początkowo wylewać zaczęła się z nadbrzusza, a następnie z klatki piersiowej i ust. Nikt nie zwracał już uwagi na wrzody, ani pożółkłe zęby jegomościa. Wszyscy pogrążyli się w martwej ciszy.
W końcu kołnierz przestał się ruszać zostawiając pod sobą sporą kałużę krwi. Za konferansjerem wszyscy zaczęli oklaskiwać i wiwatować występ: Mówiłem przecież, że nie będzie czekał całą wieczność. Wiedziałem, że tak się skończy - piękne, a zarazem tragiczne - ile miał lat pan wrzód?; nagrałaś wszystko? Zobaczymy w domu w slo-mo, trzecia para tylko bezsłownie patrzała na leżące zwłoki. Krew żółtozębego zaczeła zbliżać się do stóp gości, więc konferansjer rozpoczął kolejny etap przygody.
- Serdecznie i z całego serca dziękuje za obejrzenie naszego pierwszego występu, zaręczam, że nasz artysta przygotowywał się miesiącami, co było zresztą absolutnie widoczne. Zapraszam na salę bankietową, tam cuda przerosną państwa najśmielsze oczekiwania, zapraszam, zapraszam…
Odpowiedz
#2
(26-02-2018, 22:51)ozzy napisał(a): Każdy z gości widocznie zaciekawiony wpychał się na plecy następującego przed nim, aby choć trochę udostępnić sobie widoczność.
Brzmi jak bliskie powtórzenie.

(26-02-2018, 22:51)ozzy napisał(a): Każdy coś komentował, a że goście dobrali byli w pary to komentowali wspólnie, rzec by monogamistycznie.
dobrani

(26-02-2018, 22:51)ozzy napisał(a): Ubrany był w skórzany długi płaszcz tak, że nie było widać nawet butów.
Może lepiej by brzmiało: Ubrany był w długi skórzany  płaszcz zasłaniający nawet buty.

(26-02-2018, 22:51)ozzy napisał(a): Usta jego rozwarły się jeszcze bardziej ukazując zgniłe uzębienie, a oczy powiększyły ukazując odrażające ciemnożółte worki po oczami.
bliskie powtórzenie

(26-02-2018, 22:51)ozzy napisał(a): Wnet pojawił się wśród tłumu, w środku płomienia, między gośćmi- ideałami.
zbędne dopowiedzenie

(26-02-2018, 22:51)ozzy napisał(a): - „Witam serdecznie, moje owieczki, jestem tu, aby pokazać wam co potrafię, być może przejść po płonącej linie, skoczyć ze spadochronu lub nawet zginąć za wasze grzechy. Nie, to byłaby przesada, jeśli już to powininem zginąć za to jak wyglądam: zobaczcie te bąble( odsłonił w tym momencie czarny kołnierz, a zza niego zaczęła sączyć się jucha.)
W kilku miejscach kropki zamiast przecinków, by się zdały. Literówka w pogrubionym słowie. I odstęp w złym miejscu przy otwieraniu nawiasu. A ostatnia kropka za nawiasem zamykającym.

(26-02-2018, 22:51)ozzy napisał(a): Tłum wokół starał się ukrywać znudzenie.
jeśłi przed chwilą byli oburzeni/chcieli wyjść, czemu mieliby ukrywać znudzenie?

(26-02-2018, 22:51)ozzy napisał(a): Krew początkowo ulatniać zaczęła się z nadbrzusza
Ulatniać może się gaz, metaforycznie życie, ale krew?

(26-02-2018, 22:51)ozzy napisał(a): Wszyscy zamarzli w martwej ciszy.
To takie mrozy tam były, że zamarzli? Wink Martwa cisza" to nieco oklepany epitet.

Taka nieco turpistyczna groteska. Pomysł jest, tylko realizację wypadałoby doszlifować.
Wypowiedzi bohaterów nie trzeb zamykać w cudzysłowach bo mówią sami za siebie, nikogo chyba nie cytując.

Podsumowując fabuła jest ok, ale warsztat jeszcze wymaga sporo pracy. Zostawiam po sobie 2 gwiazdki.
Odpowiedz
#3
Dziękuje za przeczytanie i poprawki.
Odpowiedz
#4
Rzeczywiście, sporo tu do poprawienia, jednak sam koncept ujął mnie mocno. Uwielbiam krwawe historie. No i czarny humor...
Wierzę, że następnym razem będzie lepiej Smile
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości