Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Błahostki
#1
Z zachwytem obserwuję majestatyczne żurawie na budowie kolejnej zabawki ze szkła i plastiku. Takie czasy. Nie ma miejsca na braterstwo krwi z przypadkowym przechodniem.
Coraz trudniej zaksięgować noce strawione na wybijaniu rytmu klawiaturą podpiętą pod ciemność. Nieabsolutną. Reklamy kuszą niedojedzonym jabłkiem. Tylko eden się jakoś zatracił.
Ze wszech miar smutne.
Może nawet straszne, skoro czuje kluchę w przełyku, chyba że to chińszczyzna z baru na rogu. Prowadzi go emigrant polityczny, skrzętnie maskuje swoje pochodzenie koszulką z amerykańską flagą. Z chęcią uścisnąłbym mu dłonie, w geście pojednania, on jednak uparcie odmawia. Osioł. Pewnie pluje do potraw. Albo coś gorszego.
Spokojnie. Wszystko to szczegół, można przejść do porządku dziennego nad życiem, nad śmiercią. Przynajmniej się będą męczyć niosąc po schodach. Wąskich jak ucho igielne.
Dręczy tylko pytanie czy ktoś zaśpiewa ostatnią kołysankę i zgasi światło.
Zresztą co mnie to będzie wtedy obchodzić.
Odpowiedz
#2
No nie wiem. Znając Ciebie juz troszkę.
Odpowiedz
#3
(13-02-2018, 00:04)Grain napisał(a): No nie wiem. Znając Ciebie juz troszkę.

Ależ Franku, to przecież metaforyczny obraz. Bardzo w Sztelakowym stylu. Budowanie. Od nowa. Mimo obcego posmaku w przełyku. I ta wszechogarniająca potrzeba pojednania, połączenia... Tacy obcy, a jednak tacy sami.
Niech już go te pytania nie dręczą.
Niech zgaśnie światło...
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości