Zaczyna się od zasyczenia w punkcikach nerwów i delikatnych muśnięć kory mózgowej, skąd lekka żywica napływa do oczu wypuszczających laserową wiązkę nienawiści, której siłę rażenia potęguje kopiący w rozgrzane jak piec Szatana osierdzie prywatny chochlik.
Adrenalina niczym benzyna w żyłach wrze wywołując spazmy i pląsy, torsje i konwulsje, paroksyzmy w afekcie, szlagi, tany, apopleksje, febry, drygi, ambarasy, ferwory i kołomyje gniewu produkującego szalej, organiczny związek chemiczny odpowiedzialny za rzucanie wszystkim co jest pod ręką, co z kolei wywołuje częsty widok latających talerzy i pękających kości osób fizycznie bliskich. Chroniczne Zaburzenia Wkurwu wieńczy zjawisko ostatecznego wybuchu, do czego dochodzi po przepaleniu kabli żył. Następuje hektyczna nawałnica, głowa wypierdala poza elipsę. Próba zatrzymania tej wściekłości z piskiem opon mózgowych kończy się na ujściu drogą ustną, czyli rzucaniem mięsem jak bezlitosny rzeźnik.
W końcu przychodzi opanowanie. Liczenie do dziesięciu, granie w bierki z Eckhartem. Mieszkanie w izolatce mając przed sobą weneckie lustro. Wyspa ze spokojnym morzem.
Adrenalina niczym benzyna w żyłach wrze wywołując spazmy i pląsy, torsje i konwulsje, paroksyzmy w afekcie, szlagi, tany, apopleksje, febry, drygi, ambarasy, ferwory i kołomyje gniewu produkującego szalej, organiczny związek chemiczny odpowiedzialny za rzucanie wszystkim co jest pod ręką, co z kolei wywołuje częsty widok latających talerzy i pękających kości osób fizycznie bliskich. Chroniczne Zaburzenia Wkurwu wieńczy zjawisko ostatecznego wybuchu, do czego dochodzi po przepaleniu kabli żył. Następuje hektyczna nawałnica, głowa wypierdala poza elipsę. Próba zatrzymania tej wściekłości z piskiem opon mózgowych kończy się na ujściu drogą ustną, czyli rzucaniem mięsem jak bezlitosny rzeźnik.
W końcu przychodzi opanowanie. Liczenie do dziesięciu, granie w bierki z Eckhartem. Mieszkanie w izolatce mając przed sobą weneckie lustro. Wyspa ze spokojnym morzem.