Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Alko narko śmie
#1
Najpierw była gimnazjalna nitrogliceryna. Pamiętam to najlepiej. Szkolna łazienka. Mgiełka świeżości dająca niezwykłą siłę. Oddychałem niebem. Przenosiłem wyimaginowane góry. Nie ma Zeusa bez Hery! Chwytaj dzień, zrywaj noc! - krzyczałem w sobie. Moja ulubiona poza to poza rzeczywistością, tak stwierdziłem, naiwnie się zaćpać, polecieć bezwstydnie, z impetem jebnąć o asfalt.
 
Później oblewam egzamin. W barze. Czas płynie jakby był w płynie. Zamieniam papier na szkło, choć wiem, że to śmierć na wynos. Wołamy zdrowia! wlewając truciznę i psując się od głowy, krzyczymy do dna! i tam właśnie zmierzamy. By zapomnieć o tym wszystkim woda z ogniem, kołysanka dla sumienia.
 
Wieczór na stacji, święta na odwyku. Przychodzi do mnie Alek, wątroby piroman. Mam parcie na szkło, ale to pewna szklana pułapka. I znowu gdzieś idę. I nie wiem gdzie idę. Jestem jak mokry pies urodzony bez ogona. Potrzebuję tylko leku na amnezję.
 
Myśli mi idą kroplówką. Wychodzę, jestem tak cholernie głodny. Potrzebuję prędko leku na amnezję. Daj mi cokolwiek. Daj mi różowe tabletki, by uchronić mnie od prawdy, żebym jako tako kołysał. Wrzuć mnie do pralki, niech zawiruje świat. Nowa rzecz, to jest garść soli w ranę mojej głowy. Proszek do brania, proszek do prania mózgu. Ja pierdolę, kopie jak wściekłe dziecko.
 
I wtedy weszło mi w krwiobieg to kurestwo.
 
Dzień mi się zlewa z nocą, pamiętam tylko obrazki. Fifa. Biały miś z kokainy. Gollum. Pytam tabletek, nie odpowiadają. Chwytam się niewidzialnych ramion. Od nadmiaru już napuchły mi oczy. Każde gaszenie pragnienia jest jak tulenie pokrzywy.
 
Oscyluję gdzieś w okolicach dna. Mam czego chciałem, za głupotę się płaci. Popełniłem błąd, ale co z drugą szansą? Czas wypłukać grzechy.
 
Skupuję pewność siebie w strzykawkach. Charkliwym splunięciem czyszczę swój obraz w lustrze. Chcę już tylko jednego - zostawić po sobie wiadomość, abyście nie szli tą drogą.
 
Galeria upadków. Już tyle lat próbowałem wyjść z tej przeklętej butelki, jestem wrakiem na dnie alkoholu, bez holownika nie pociągnę. Przetrawiłem już każdy syf, został mi już tylko złoty strzał.
Odpowiedz
#2
Najchętniej zostawiłby bez komentarza, bo i skomentować nie umiem. Jest napisane dobrze i mocno. Splot skojarzeń przywodzi na myśl jakieś majaczenia, może dziwny i pokręcony sen. No ale może tak wygląda życie na haju. Ja nie wiem. Na szczęście ominęło mnie takie doświadczenie. Oby innych również omijało.

Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Oj tam, Gorzki, można mieć haj bez dragów Smile

A miniatura świetna. W sensie warsztatu literackiego. Tu nie ma żadnego zbędnego słowa. Jest oszczędnie i mocno. Z elementami prozy poetyckiej. Czyli wszystko, co Miranda lubi najbardziej. I tematyka jakby znajoma...
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości