Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dobrze jest wrócić do domu
#1
Cytat:Napisałem to krótkie opowiadanie pod z góry nadany temat, którym była "depresja". Limit znaków wynosił 4,000.

DOBRZE JEST WRÓCIĆ DO DOMU



Latami tułał się po świecie, a teraz wracał nareszcie do domu.
W autobusie dosiadł się do nieznajomej kobiety. Miała około trzydziestu lat, elegancką fryzurę i sztucznie wydłużone rzęsy. Przez pierwsze pół godziny wyglądała przez okno, później zainicjowała rozmowę. Nie przejmowała się, że przeszkadza mu w lekturze.
Jechali dalekobieżnym rejsem, więc siłą rzeczy rozmowa też okazała się długa. Mógłby przeprosić, powiedzieć, że wolałby poczytać i że nic go nie obchodzą jej sprawy, ale nie chciał wyjść na gbura.
Opowiadała o wszystkim po trochu, a następnie o swojej depresji. Pomyślał, że chyba od początku pragnęła mówić właśnie o niej. Wyliczała błahe, głupie lub nieistotne problemy z pasją w głosie. Pomstowała na czym świat stoi. Gdyby mogła, wytatuowałaby sobie napis „MAM DEPRESJĘ” na czole.
Rzucała słowem na „d” na prawo i lewo, bez zastanowienia, lecz z wielką dumą. Za każdym razem, gdy je wypowiadała, słuchacz czuł się, jakby ktoś trzasnął go biczem po krzyżu. Miał ochotę powiedzieć jej, że gówno wie o tej chorobie. W przeciwieństwie do niego. Starał się unikać przeklętego słowa choćby w myślach, a gdyby miał wypowiedzieć je na głos, zapadłby się pod ziemię. Dostawał paniki na samo wyobrażenie tego czynu.
Przytakiwał kobiecie i marzył o końcu podróży.
Wysiadł na przystanku w rodzimej miejscowości już po zmroku. Nie miał bagażu, tylko lekki plecak.
Idąc poboczem, minął starca, który siedział na werandzie i słuchał radia, wyciągając bose nogi przed siebie. Stary skinął mu głową zza papierosowej zasłony, ale mężczyzna nawet nie potrafił sobie przypomnieć jego nazwiska. Mimo to odpowiedział na pozdrowienie.
Gdy stanął wreszcie pod domem rodziców, zatrzymał się w cieniu, tuż przed kwadratem żółtego blasku, który wypadał z okna. Trwał nieruchomo, patrzył i milczał. Targały nim emocje, lecz mniejsze niż przypuszczał.
W świecie za szybą matka i ojciec mężczyzny zasiadali do kolacji. Nie widział ich od lat, więc wyglądali starzej, niż pamiętał. Tato posiwiał, a mama zmarniała.
Mógłby wejść. Przywitać się i opowiedzieć o wszystkich swoich sukcesach, które nie dały mu żadnego szczęścia.
Nie wszedł.
Kiedy nasycił oczy i serce, powędrował dalej. Udał się na wzniesienie, gdzie w dzieciństwie urządził sobie z kolegami bazę w gałęziach starego wiązu. Wtedy jeszcze umiał cieszyć się z życia. Nie pojmował, co się stało, że później stracił tę zdolność.
Drzewo rosło dokładnie tam, gdzie w jego wspomnieniach.
Wdrapał się na najniższy konar, wyjął z plecaka sznur i zamocował. Pętlę przygotował wcześniej według instrukcji z Internetu.
Siedząc na gałęzi ze stryczkiem na szyi, pomyślał, że może obecnie też jakaś grupka dzieciaków przywykła bawić się w tym miejscu. Ta refleksja w dziwny sposób go zaniepokoiła. Czy to oni odnajdą zwłoki? Czy później będą straszyć się wzajemnie opowieścią o duchu samobójcy, który jęczy i zawodzi na wzgórzu?
Uznał, że to nieważne.
Przywołał w pamięci obraz zasiadających do kolacji rodziców. Ich spokój spłynął na niego.
Zsunął się z gałęzi.
Odpowiedz
#2
Oto przykład, jak za pomocą minimum środków uzyskać zaplanowany cel. Szczególnie to "zsunął się z gałęzi" Takie jakby niedopowiedziane, a ma siłę wymowy.

Co będę ściemniał. Podoba mi się.

Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Dzięki za lekturę, Gorzki! Nawzajem - pozdrówka! Angel
Odpowiedz
#4
Nie mam się co rozwodzić - mi również historia przypadła mi do o gustu. Dopracowany każdy przecinek, żadnego powtórzenia ani nic, widać, że zrobiłeś ostrą korektę. Dobre zestawienie dwóch typów "zdepresjonowanych", nawet można by powiedzieć, że utwór uciera nosa ludziom pokroju tej babeczki, imho.

Poza tym wpadła mi do głowy myśl, że w Twoich utworach nie widać autora. Mam na myśli, że narracja jest tak dobrze poprowadzona, że czytelnik widzi tylko bohaterów i historię, a świadomość, że pisałeś to właśnie Ty, dociera do mnie na początku i końcu lektury, ale nie w trakcie, jakbyś swoimi słowami spychał cały nasz boży świat na drugi plan. Chyba między innymi dlatego lubię czytać Twoje teksty.


Pozdrówka! Angel
Odpowiedz
#5
Dzięki, Bel Blush

Nosiłem tą historię w głowie przez kilka lat, a teraz nadarzyła się wreszcie okazja, żeby ją napisać... Oczami wyobraźni widziałem faceta, który wysiada nocą z autobusu, idzie przez wioskę, zatrzymuje się pod rodzinnym domem i podgląda zasiadających do kolacji rodziców, a potem - jakby nigdy nic - idzie się zabić. Nie wiedziałem o nim nic ponadto, że wrócił z bardzo daleka (jak się nazywa? kim jest? cholera go wie), ale uważałem tę scenę za bardzo nastrojową.

Kobieta z autobusu jest stosunkowo najświeższym elementem, bo wymyśliłem ją dopiero w trakcie pisania. Tak spontanicznie. Wink

Cytat:w Twoich utworach nie widać autora.
Po prawdzie nie zastanawiałem się nad tym, ale możliwe, że dążyłem do tego podświadomie. Kiedy piszę o takich rzeczach jak samobójstwo czy strata staram się to robić dość bezemocjonalnie, żeby nie wpaść w źle rozumiany dramatyzm. Bo to naprawdę łatwo jest spitolić i machnąć pseudo-łzawy tekst.

Dzięki za opinię, pozdrówka! Angel
Odpowiedz
#6
Takie wizje czasem człowieka łapią i nigdy nie wiadomo do końca, czym tak właściwie są. Życzeniem, przeczuciem, napadem czegoś.
Istotnie, jest to bardzo nastrojowa scena. A samo opowiadanko refleksyjne, szczególnie jeśli spojrzeć w kalendarz. Wink

Przesadyzm to zbrodnia na uczciwości autorskiej. Chociaż myślę, że nawet kiedy autora nie widać w tekście, też można przesadzić z emocjami. Właściwie kiedy autora czuć, widać, że chce się pokazać - siebie jako autora swojego dzieła. A Ty, jak wielu dobrych autorów, chcesz pokazać dzieło, a nie autora i to, że dzieło ktoś stworzył z naciskiem na to, kto tego dokonał.
Koniec moich rozważań. Fakt, że łatwo polecieć w dramat i spitolić tekst. Smile
A takie spontanicznie wymyślone elementy w tekście niemal zawsze podkreślają podtekst - po prostu pojawiają się kiedy trzeba, a czasem kiedy nie trzeba, lecz ich obecność dobrze działa. Amen. Muszę się dziś nagadać przed spaniem. Big Grin
Odpowiedz
#7
No i masz rację Hanzo - scena bardzo nastrojowa. Krótko, zwięźle i na temat, ale udało Ci się zbudować klimat ponury, refleksyjny, pełen rezygnacji. Choć temat nie jest lekki, to tekst bardzo przypadł mi do gustu. Smile
Odpowiedz
#8
Cześć Hanzo. Ja bym troszkę inaczej widziała pierwszą część opowiadania, ale wtedy nie zmieściłoby się ono w limicie słów. Myślę, że gdybyś nie nazywał depresji (lub pseudo-depresji) kobiety, nie wskazywał jej w tak oczywisty sposób palcem, a tylko poprzez jej wypowiedzi, narzekanie, przy jednoczesnej grzecznej bierności głównego bohatera, nie byłoby takiej dosłowności i potem tak szybko bym się nie domyśliła, że facet chce się powiesić. Moim zdaniem, pasowałoby tu zbudowanie osobowości poprzez dialog i byłoby to ciekawsze, a może na końcu też zaskakujące. Nie zdążyłam w tej miniaturce poznać bohatera, jego emocji i pewnie dlatego jego ostateczne posunięcie nie wywarło na mnie takiego wrażenia, jakby mogło.
Podsumowując - troszkę zbyt dosłownie.
Odpowiedz
#9
Bardzo dobre studium osamotnienia. Jak niewielu trzeba słów, by opisać depresję... Świetny zabieg z tą paplającą podstarzałą hipsterką.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości