Twórca, tynkarz, akrobata
#8
Popieram wszystko, co napisał Hanzo. Bardzo mi po drodze z amerykańską legendą, tak inną od europejskich bohaterów. Wystarczy spojrzeć na literaturę. Weźmy dla przykładu "Podróż do kresu nocy" Louisa-Ferdinanda Céline'a i "Króla Szczurów" Jamesa Clavella. Obie książki są znakomite, ale "Podróż do kresu nocy" to egzystencjalny manifest, który nie daje jakiejkolwiek nadziei. Przyjaźń to przeklęte fatum, miłość to stan porównywalny do alkoholowego upojenia, a życie ludzkie to błąkanina bez celu, gdzie chwilowy spokój można jedynie odnaleźć w przesiąkniętej fałszem moralności i kulturze. Tak może myśleć tylko Europejczyk Wink. Hłasko i jego "Piękni dwudziestoletni", Sartre i jego "Słowa, Kafka i jego "Zamek"... Po takiej lekturze można popełnić tylko samobójstwo. Oczywiście generalizuję, ale co mi może zaoferować intensywna lektura tego typu dzieł? Niepokój, poczucie zagubienia i brak wiary w przyszłe powodzenie, bo nie ma żadnego powodzenia; istnieje wyłącznie targane impulsami indywiduum, które nawet gdy odważy się na protest, zostanie wyszydzone i zbanalizowane przez pozbawiony estetyzmu świat.

Z kolei "Król Szczurów" to sztandarowy przykład tego, co w Ameryce najlepsze: pragmatyzm (myśleć to działać), pochwała wewnętrznej siły (bo nie liczy się to, gdzie się urodziłeś, ale liczy się to, czy masz jaja, by osiągnąć to, co chcesz) i kult szlachetnych wartości, choć brzmi to nieco patetycznie. I kult indywidualizmu, nie ogółu. W Europie liczy się ogół, ludzkość, która pracuje dla wspólnego celu (wystarczy poczytać Dostojewskiego), natomiast w Ameryce, egalitarystycznej w tym sensie, że nie liczy się miejsce urodzenia, ale indywidualne zdolności, to pojedynczy człowiek osiąga największy sukces, często wbrew ogółowi, który stara się pozbawić go wiary w powodzenie i podciąć mu skrzydła. Główny bohater "Króla Szczurów" był przecież jeńcem, i to jeńcem amerykańskim w japońskim obozie, ale dzięki sprytowi i sile udało mu się nie tylko przetrwać, ale także rządzić całym obozem, ze strażnikami włącznie. No i ta książka jest pozbawiona typowego dla Europejczyka jęczenia, tj. kobiety i tak odejdą do innych, my i tak umrzemy, a świat jest wyłącznie okrutnym żartem.

Sam behawioryzm z kolei (działanie bywa lepsze od nieustannej psychoanalizy, która może tylko pogłębić wyobcowanie i pesymizm) ma amerykańskie korzenie. Wyrósł z pragmatyzmu. William James powiedział, że najlepszą receptą na złą myśl jest zmienić złą myśl na inną, lepszą. Bo co może mi dać nieustanne "jęczenie"? Nawet gdy rachunek prawdopodobieństwa będzie wskazywał na to, że tym razem może mi się nie udać, to "jęczenie" i tak niczego nie zmieni. My sami kształtujemy naszą świadomość w tym sensie, że wyrabiamy w sobie pewne nawyki i schematy. Pesymizm też jest takim schematem i nawykiem, bo gdy dzień w dzień będę się przyzwyczajał do melancholii, to po pewnym czasie melancholia stanie się dla mnie tak znajomym stanem, że będę czuł się nieswojo, gdy dla odmiany wejdę w pozytywny nastrój.

Odnosząc się już jednak konkretnie do pytania - pracowałem na czarno na budowach, gdzie traktowano mnie jak najgorszego śmiecia, pracowałem w stadninie konnej, później przez jakiś czas zajmowałem się handlem, a teraz także zarabiam wykonując pracę fizyczną. Wszystko to traktuję jako pewne doświadczenie, bo nawet najwięksi mówcy i bohaterowie (Emerson, Thoreau czy właśnie James) nie od razu wspięli się na szczyt, ale właśnie zmagali się po drodze z różnymi doświadczeniami. To też jest charakterystyczne dla amerykańskiego "mitu" - wybitna jednostka to nie szlachcic połączony z wyższymi warstwami więzami krwi, ale nieznany nikomu człowiek (w początkowej fazie jego drogi), często biedny i nędzny, który jednak posiada cel. Sam w pewnym momencie egzystencji znajdowałem się na samym dnie. Powiedziano mi nawet, że już do końca życia będę pod pewnymi względami niepełnosprawny i wyłączony ze społecznego życia. Nie uwierzyłem jednak w to, co mówił mi świat. Zacząłem iść swoją drogą, choć bałem się jak jasna cholera. Niedługo będę pisał pracę magisterską, już szykuję materiały na doktorat i wciąż piszę jedną jedyną książkę o moim życiu - autobiografię, którą kiedyś chciałbym wydać. Miałem cholernie ciężki start i cholernie ciężką drogę, ale za każdym razem wychodziłem cało z kłopotów, bo gdy pojawiały się trudności, pytałem siebie: "Co na moim miejscu zrobiłby John Wayne?". Naiwne amerykańskie myślenie? Spaczona, płaska kultura, która przechodzi przez wszystko ze smajlem na ustach? Jasna rzecz Wink Mógłbym przecież czytać w tym czasie Kafkę, powtarzając sobie, że Franz miał całkowitą rację i że nie ma wyjścia z tego przeklętego labiryntu.

Nie ukrywajmy jednak, że zdecydowana większość pisarzy nie odniesie sukcesu, bo brakuje im jaj, hartu ducha. Christopher Hitchens pisał zresztą, że Everybody does have a book in them. But in most cases, that's where it should stay. I tego się trzymajmy.

PS. Hanzo, mam identyczne podejście do luksusu. Totalnie stary telefon, bez kamery i sieci, kilka par dżinsów, kilka koszul i sterta książek. Przemyślenie pewnych kwestii pozwoliło mi też odpuścić zbyt ciężką harówkę. Postawiłem na prostotę, dzięki czemu trzy dni pracy w tygodniu to całkowity maks, podczas gdy moim znajomym, pracującym od poniedziałku do soboty, wciąż brakuje forsy, bo "trzeba kupić nowy monitor", "trzeba kupić nowe buty", "trzeba wymienić drzwi w łazience".
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Twórca, tynkarz, akrobata - przez kubutek28 - 22-09-2016, 23:54
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Gunnar - 24-09-2016, 14:59
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Hanzo - 24-09-2016, 21:11
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Gunnar - 24-09-2016, 21:44
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Hanzo - 26-09-2016, 08:13
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Gunnar - 26-09-2016, 22:21
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Robespierre - 26-09-2016, 09:32
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Hanzo - 26-09-2016, 21:25
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Robespierre - 26-09-2016, 21:49
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Robespierre - 27-09-2016, 21:59
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Gunnar - 28-09-2016, 19:26
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Gunnar - 03-10-2016, 11:08
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Robespierre - 28-09-2016, 21:08
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez wojbik - 28-09-2016, 22:39
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Robespierre - 28-09-2016, 23:39
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Gunnar - 04-10-2016, 11:22
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Gunnar - 04-02-2018, 18:18
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Alchemik - 04-02-2018, 18:27
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez BEL6 - 04-02-2018, 20:43
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Gunnar - 06-02-2018, 17:41
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Grain - 06-02-2018, 19:43
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Kotkovsky - 11-02-2018, 18:44
RE: Twórca, tynkarz, akrobata - przez Gunnar - 13-02-2018, 10:16

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości