22-09-2016, 23:54
Tak się zastanawiałem, spotkawszy znajomego poetę parę dni temu na ulicy mego miasta (no dobra, akurat na wydeptanej ścieżynie wzdłuż rzeki ;P): ilu to z nas opowiadając o swojej teraźniejszości mówi: "a dorabiam na budowie, ale tylko jakiś czas, bo w końcu robolem nie jestem (to akurat ten powyższy)"? W klubie literackim, do którego mam zaszczyt należeć, stale około dwóch członków nie ma, bo na Wyspach, wiadomo, też nie na wakacjach... Znów to inny znajomy literat ostatnio chwytał się roboty jako ochroniarz budowy...
Przykładów wiele, przynajmniej w moim środowisku. Też tak macie? Co o tym myślicie, jak się do tego odnosicie? Czy to tylko praca na boku, a może pisanie traktujecie jak hobby?
Przykładów wiele, przynajmniej w moim środowisku. Też tak macie? Co o tym myślicie, jak się do tego odnosicie? Czy to tylko praca na boku, a może pisanie traktujecie jak hobby?