Twórca, tynkarz, akrobata
#16
No, mnie pozostało trochę mniej bo jakieś 25 lat. Wprawdzie to trochę więcej niż już przepracowałem, bo mam udokumentowane 23 lata pracy, ale powiedzmy, że jestem w okolicach połowy swojej kariery zawodowej Wink.

Do plag mających nastąpić w czasie przewidywalnie niedługim mogę jeszcze dołożyć wyczerpanie się złóż ropy naftowej w przeciągu jakichś 30 lat (czyli całkiem niedługo) co zapewne spowoduje poważne, ogólnoświatowe reperkusje gospodarcze.

Mam nadzieję, że nie umrę w przeciągu tego czasu, ponieważ pochodzę z długowiecznej rodziny. U nas umrzeć przed osiemdziesiątką jest czymś conajmniej niestosownym Wink a i medycyna jakby coraz lepsza.

Że polski system emerytalny się załamie jest wielce prawdopodobnym, stąd myślę, że oprócz tego co oficjalnie (niby na emeryturę) państwo mi z wynagrodzenia ściąga, warto mieć jakieś aktywa "na boku".

Przyszłości "postapokaliptycznej" też się obawiam, bo wbrew pozorom taki scenariusz jest cały czas niestety prawdopodobny.

Robe. Nie szukam bynajmniej dziury w całym. Po prostu jestem gościem mającym na utrzymaniu chałupę z przyległościami i całą dobrocią inwentarza, no i wiem ile mnie to kosztuje. "Przeżyłem" budowę tegoż domu "metodą gospodarczą", kilka większych, a spektakularnych awarii i takie tam inne "kataklizmy". Stąd moje doświadczenia, że warto mieć na dnie pończochy jakiś tam zapasik gotówki.

Ja wierzę, że pewnie są sposoby na życie za za 1000 złotych cały miesiąc. Zastanawiam się jednak, jak to zrobić, kiedy mnie na samo paliwo (tylko konieczne dojazdy, a samochód mam bardzo oszczędny) wychodzi ze 300 zł? Opłaty za media to minimum kolejne 200 zł.... No a gdzie cała reszta? Serio, jak wiecie jak, to sam chętnie posłucham. Bo może bym jakieś oszczędności na czymś poczynił.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#17
Gorzki, napiszę wprost. Gdy jestem u siebie we Wrocławiu (w czasie urlopu siedzę u rodziny, gdzie mam stały dostęp do Internetu), to:

1) Korzystam wyłącznie z komunikacji miejskiej (tramwaje, autobusy). Jazda samochodem w wielkim mieście jest w mojej sytuacji mało opłacalna, bo najczęściej stałbym po prostu w korku.

2) Nie używam Internetu. Laptopa zostawiam tutaj. Biorę za to kilka grubych zeszytów i w wolnych chwilach piszę dziennik oraz analizuje dzieła różnych myślicieli. Nie oglądam też telewizji.

3) Nie odkręcam grzejników, nawet w zimę. Przyzwyczaiłem się do tego, co mnie z kolei zahartowało i od kilku lat w ogóle nie choruję. Na wodzie też oszczędzam, bo biorę krótkie, zimne prysznice.

4) Jem proste, odżywcze posiłki. Nie używam cukru, w ogóle nie jem słodyczy, piję wyłącznie wodę (oraz kawę). Mam zresztą taką naturę, że przez kilka dni jestem w stanie jeść to samo na obiad. Ugotuję na przykład zupę (wyniesie mnie to jakieś 10 zł) i przez trzy dni mam co jeść na obiad.

5) Oszczędzam pieniądze i okładam. Dzięki "kombinowaniu" udało mi się odłożyć w ciągu ostatniego roku kilka tysięcy.

Wiem, że ta dobra passa nie będzie trwała wiecznie, dlatego teraz, póki jeszcze mogę (póki nie ma tej odpowiedniej kobiety, z którą chciałbym iść przez życie i której chciałbym zapewnić możliwie największy komfort) żyję jak asceta pod względem luksusów zewnętrznych - dzięki czemu mam sprawniejszy umysł i sprawniejsze ciało - ale duchowo jestem wolny, bo jedynym moim zmartwieniem są trapiące nas od wieków kwestie natury filozoficznej czy naukowej Wink

Może to zresztą głupota, ale wewnętrznie jestem pewien, że za kilka/kilkanaście lat odniosę spory sukces i pieniądze - oraz odpowiedni ludzie, którzy pociągną mnie jeszcze wyżej - same przyjdą. Za głęboko siedzę w tym, co mnie interesuje, więc nie może być inaczej.
Odpowiedz
#18
Cytat:Też tak macie? Co o tym myślicie, jak się do tego odnosicie? Czy to tylko praca na boku, a może pisanie traktujecie jak hobby?

Pisanie traktuję dosyć osobiście, ale nigdy nie planowałem utrzymywać się z pisania i myślę, że nawet nieszczególnie bym chciał. Jak mam wybierać między byciem dobrym poetą a dobrym prawnikiem, to wolę być dobrym prawnikiem - wierzę, że w ten sposób zrobię więcej dobrego, choć chciałbym móc wybrać oba.

Cytat:Ludzie 30+ są już bardziej zakorzenieni w rzeczywistości. Najczęściej mają już współmałżonka/dzieci, stałą pracę, mieszkają w miejscu w którym "osiedli" już na dobre. Ideały i marzenia zostały zastąpione przez bardziej przyziemne pracy - troska o rodzinę/budowanie domu/zarabianie pieniędzy etc. etc.

Nie wiem dlaczego miałoby się to w jakiś sposób wykluczać - można znaleźć partnera mającego podobne zainteresowania, angażującego się w podobną działalność, czy z którym po prostu nam dobrze, możemy koegzystować będąc sobą zamiast poświęcać coś z siebie; nie trzeba porzucać ideałów i marzeń, żeby zaspokajać dolne warstwy piramidy Maslowa. Ba, odważę się powiedzieć więcej - bez ideałów i marzeń realizowanie bardziej przyziemnych aktywności jest trochę bezcelowe.

Cytat:Z życiem to trochę tak jak z wchodzeniem na wzgórze, którego szczyt przypada na naszą ludzką czterdziestkę. Idziesz z początku w słońcu. Wszystko jest takie barwne... Wreszcie docierasz do szczytu. Widzisz ten cień po drugiej stronie. Wiesz, że nieuchronnie musisz weń wejść. No i wchodzisz, coraz głębiej.

Ogólnie uważam, że przez całe życie idzie się po ciemku i, jak to mówi młodzież, "na przypał" - kwestia tego, żeby zrobić przez ten czas jak najwięcej dobra, jeśli to tylko możliwe. Dlatego to ważne, żeby mieć przy sobie człowieka/ludzi, z którym/którymi można być dla siebie nawzajem (jakkolwiek to brzmi), bo inaczej to faktycznie jest nurzanie się w beznadziejną ciemność.

Cytat:W momencie, kiedy nie ma się rodziny na utrzymaniu, dużo chyba zależy od tego, jak ważne dla człowieka są pieniądze. Ja potrzebuję niewiele - tyle, co na jakieśtam jedzenie i okazjonalne piwo (gadżetów, markowych ciuchów itd - nein. W sumie to ja nawet telefonu nie doładowuję, hehe). Ostatnio przymierzam się, żeby zmienić pracę w systemie poniedziałek-piątek na pracę weekendową. Doszedłem do wniosku, że to i tak zaspokoiłoby moje nikłe potrzeby. I od razu zrobi się więcej wolnego czasu na życie, hobby, pasje i takie tam.

Mam podobne podejście :'D Z tym, że czasami lubię sobie kupić "coś ładnego". A, że pracuję zdalnie i na warunkach "tyle ile zrobię, tyle dostanę" (oczywiście w pewnych granicach) to mogę sobie trochę regulować czas na odpoczynek, pracę, naukę i inne rzeczy. Ale moja obecna praca to nie jest coś, co chciałbym robić w życiu cały czas i mam nadzieję, że nie będę musiał.

Cytat:Mógłbym przecież czytać w tym czasie Kafkę, powtarzając sobie, że Franz miał całkowitą rację i że nie ma wyjścia z tego przeklętego labiryntu.

Ja tam lubię to europejskie narzekanctwo w literaturze, niemniej bliższy mi camusowy Syzyf niż Józef K.

Generalnie odbieram świat jako trochę absurdalny, niekoniecznie przyjazny człowiekowi i często niesprawiedliwy, ale hej - nie od razu Rzym zbudowano i na pewno da się zrobić coś, aby był chociaż ociupinę lepszym miejscem. Myślę, że warto przynajmniej spróbować.

I tego. Chyba tyle. Jestem dosyć zadowolony ze swojej egzystencji
Odpowiedz
#19
Widzę, że tutaj całkiem sporo Thoreau'ów i Emersonów, a nawet rzekłbym, że starożytnych mistrzów Tao, którzy postawili na działanie bez wysiłku Wink Jak tak dalej pójdzie to co zdolniejsi z młodego pokolenia może rzeczywiście w jakiś sposób zdmuchną pewne wadliwe konstrukcje we współczesnym porządku społecznym.
Odpowiedz
#20
Cytat:1) Korzystam wyłącznie z komunikacji miejskiej (tramwaje, autobusy). Jazda samochodem w wielkim mieście jest w mojej sytuacji mało opłacalna, bo najczęściej stałbym po prostu w korku.

Mieszkam na końcu świata, gdzie właściwie komunikacja publiczna nie istnieje. Do pracy (szkoła) mam trochę ponad 15 km, do drugiej pracy (scena) około 30 km. Bez własnego środka transportu się w zasadzie poza miejsce zamieszkania nie wydostanę. To pierwsza różnica.

Cytat:2) Nie używam Internetu. Laptopa zostawiam tutaj. Biorę za to kilka grubych zeszytów i w wolnych chwilach piszę dziennik oraz analizuje dzieła różnych myślicieli. Nie oglądam też telewizji.

Telewizję mam za darmo bo rodzice mają zwolnienie z opłat (wiek powyżej 75 lat), ale za internet muszę zapłacić, bo inaczej bym nie miał. Na wsi nie ma darmowych hotspotów)

Cytat:3) Nie odkręcam grzejników, nawet w zimę. Przyzwyczaiłem się do tego, co mnie z kolei zahartowało i od kilku lat w ogóle nie choruję. Na wodzie też oszczędzam, bo biorę krótkie, zimne prysznice

Nie lubię zimnych pryszniców. Ale wodę przez cały sezon letni grzeją mi kolektory słoneczne więc tanio. Grzejniki można zakręcać tylko w budownictwie wielorodzinnym, bo grzeją Cię mieszkania sąsiadów. Jeśli ja bym zrobił taki trik w wolnostojącym domu, to po pierwsze miałbym w domu temperaturę poniżej zera, po drugie zniszczoną (bo rozsadzoną przez lód) instalację grzewczą.

Cytat:4) Jem proste, odżywcze posiłki. Nie używam cukru, w ogóle nie jem słodyczy, piję wyłącznie wodę (oraz kawę). Mam zresztą taką naturę, że przez kilka dni jestem w stanie jeść to samo na obiad. Ugotuję na przykład zupę (wyniesie mnie to jakieś 10 zł) i przez trzy dni mam co jeść na obiad.

Też jadam bardzo prosto i tanio. W przeciwieństwie do Ciebie - słodzę, ale słodyczy unikam.

Cytat:5) Oszczędzam pieniądze i okładam. Dzięki "kombinowaniu" udało mi się odłożyć w ciągu ostatniego roku kilka tysięcy.

Też oszczędzam i odkładam. U mnie na to idzie to co mam z drugiej pracy Wink.

Jak widzisz, warunki mamy inne. Nie bardzo da się porównać wydatki mieszkającego na wsi i w mieście. Zupełnie inne choćby kwestie komunikacyjne. Nawet jeżdżąc tylko do pracy muszę zatankować co najmniej dwa razy w miesiącu po 150zł... Jeśli jest scena to odpowiednio więcej.
No ale to po prostu specyfika.

Hmm.. A może zamiast narzekać że nie ma czasu na rozwijanie swoich pasji, pasją uczynić zarabianie pieniędzy Wink.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#21
(28-09-2016, 20:44)gorzkiblotnica napisał(a): Przyszłości "postapokaliptycznej" też się obawiam, bo wbrew pozorom taki scenariusz jest cały czas niestety prawdopodobny.
Dlaczego niestety? Smile Jak to było? "Obyś w ciekawych czasach żył"?
Przyszłości "postapokaliptycznej" można się spodziewać z dwóch źródeł: ludzkiego albo nadprzyrodzonego.
Jakkolwiek będzie na pewno będzie ciekawie Smile
Odpowiedz
#22
Ano Gunar. Niestety takie rozumowanie ma pewne dziury. Bo przed czasami "postapokaliptycznymi" zawsze jest jakaś apokalipsa, a wtenczas jest zapewne wiele sposobności, żeby się przypadkiem przenieść do wieczności. A i same czasy po apokalipsie, związane niechybnie z chaosem i totalną anarchią też nie nastrajają optymistycznie. Tak, że powiem Ci w skrytości, że wcale za "Ciekawymi czasami" nie tęsknię i mam cichą nadzieję, że nie przyjdą. No i że uda mi się dożyć swych sędziwych dni w czasach nie nazbyt ciekawych, a za to spokojnych. Czego i tobie życzę. Powiem Ci, że nie mażą mi się specjalnie czyny bohaterskie, za które zazwyczaj dostaje się medale, tyle, że pośmiertnie. Oczywiście jeśli przyjdzie taka potrzeba, to będzie trzeba bo od tego jesteśmy chłopy a nie banda zajęcy. Lepiej zdechnąć na polu walki z jakimś "gnatem" w ręku, niż dać się zarżnąć jak baran we własnym wyrze. Ale nie mniej jednak wolałbym aby takie wybory na mnie nie przyszły.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#23
(03-10-2016, 21:41)gorzkiblotnica napisał(a): Ano Gunar. Niestety takie rozumowanie ma pewne dziury. Bo przed czasami "postapokaliptycznymi" zawsze jest jakaś apokalipsa, a wtenczas jest zapewne wiele sposobności, żeby się przypadkiem przenieść do wieczności.

Czyż nie to jest celem ludzi wierzących? Wink W końcu "apokalipsa" pochodzi z Biblii, a dopiero potem przeniknęła do popkultury Tongue
Oczywiście każda apokalipsa wiąże się z ogromną "rzeźnią". Z tym, że w "świeckich" apokalipsach ofiary giną losowo (np. podczas atomowej zagłady), natomiast w religijnej apokalipsie gdy "rzeźnię" urządzają siły nadprzyrodzone to już losowości nie ma.

Ale odbiegliśmy od tematu więc kończę offtopa i milknę (nie na wieki) Big Grin
Odpowiedz
#24
No, tej niebiańskiej apokalipsy jakoś tak najmniej się boję. Bardziej jakby, tej ręką ludzką uczynionej.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#25
Odkopię temat troszeczkę.
Ostatnio rozmyślałem nad celem 99% tych, którzy tworzą słowem.
Wydaniem swojej twórczości. Postanowiłem pobawić się w "kwaśne winogrona" Wink

Każdy (uogólnienie) chce być wydany. Dlaczego? Motywy finansowe można wykluczyć, bo żyć się z tego nie da (takie szczęście dotyczy nielicznych jednostek). Na wydaniu książki w Polsce można zarobić w najlepszym przypadku koło 5 tyś. Dużo? Mało? - Jedna, dwie dodatkowe pensje. Pieniądze na drodze nie leżą, ale to nic o co warto się "zabijać".
Więc czegóż pragniemy? Sławy? Docenienia? Podbudowania ego?
Większość debiutantów drugiej książki już nie wydaje. Sława może być wśród znajomych i to na chwilę. Biorąc 1000 ludzi z ulicy, na bank, żaden nie będzie kojarzył naszego nazwiska z literaturą.
Jeśli ktoś pragnie w ten sposób podbudować ego, to znaczy, że inne dziedziny życia mu tego nie zapewniają, albo wydaje mu się, że poczucie własnej wartości podniesie mu tylko widok książki ze swoim nazwiskiem na okładce, na półce w Empiku.

Osobiście mam poukładane życie i doszedłem do wniosku, że "wydanie się" nie jest mi potrzebne pod żadnym względem, ani finansowym, ani w kwestii samooceny.
Być może jestem wielkim niedocenionym artystą albo dobrze zidentyfikowanym grafomanem Big Grin Nie dbam o to Big Grin

Postanowiłem więc zaniechać podobnych prób. Czekam na jeszcze jedną odpowiedź z wydawnictwa. Jeśli będzie odmowna, moją książkę, jak i każdą następną jaką napiszę opublikuje w internecie za darmo.
Odpowiedz
#26
Szkoda, Gunnarze.
Wkładasz wiele w swoją literaturę.
Wydałbyś choćby dla mnie.
Cieszyłbym się okropnie czytając Twoją fantasy z pachnących drukiem kartek.

Jurek
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.

***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#27
Pragnienie wydania się jest niczym innym jak naśladownictwem celebrytów. Każdy chciałby być kojarzony, być jednym z nich [celebrytów], mówić: "podobny motyw wykorzystałem w swojej książce pt.(...)". Jest to raz, że pragnienie poklasku, dwa, że lęk przed zapomnieniem, trzy, że efektem manipulacji, a cztery, że formą doszczętnego zgnojenia jakiejkolwiek wartości intelektualnej. Łatwo manipulować ludźmi głupimi, ale jeszcze łatwiej głupimi, którzy myślą, że są mądrzy. A "wydany autor" jest współcześnie równoznaczny z "mądry" albo "inteligentny". Głębsza rozkmina.

Moim zdaniem dobrze, jeśli porządna książka zostanie wydana. Źle, że to rzadkie, a jeszcze gorzej, że służy to manipulacji, żerowaniu i pogoni za pieniądzem oraz sławą (m.in. dlatego nie wydaje się debiutantów ani kogoś, kto nie bierze udziału w konkursach).

Dobrym autorem jest ten, który chce dotrzeć swoim dziełem do ludzi. Tak ideologicznie, jak materialnie. W związku z tym, ludziom, którym robiłam korekty, a którzy przedstawiali sobą dobrą wartość, w mojej subiektywnej opinii, podpowiadałam: załóż własną stronę internetową, zapłać za domenę - zwróci się, trzeba w siebie inwestować - udostępniaj swoją twórczość, zarabiaj na wejściach, zrób darmową donację, reklamuj się, zakładaj "profil autorski" np. na lubimyczytać i tych stronach czytelniczych, żeby mole książkowe same się nawijały. Rób wszystko sam. Ludzie to łykną. Autor ma 100% zysków. Tylko trzeba traktować siebie - człowieka - jako przedsiębiorstwo, nie maszynę, oraz siebie - autora - jako twórcę, nie rzemieślnika. Ot i cała filozofia.

Ach, no i jest jeszcze taki myk, że jeśli publikujesz e-booka, a dzięki reklamie masz dużo wyświetleń, wydawnictwo od razu przyjmie Twoją powieść (nie Ciebie, powieść). Bo tak naprawdę ma już z górki reklamę. Większy zysk.

Wydawnictwa to hieny, a nie przedstawiciele kultury.
Podstawowe pytanie to: pragniesz sławy na podstawie książki czy pragniesz tworzyć?
Odpowiedz
#28
Pozwolę sobie przekleić z shoutboxa link do artykułu o wydawaniu się i grafomaństwie w poezji:
http://www.annamusial.com/2018/02/wydrap...iabom.html
Odpowiedz
#29
inspira jest
Odpowiedz
#30
Odnosząc sie teraz wyłącznie do twoich słów Gunnar. Porównując twoje refleksje z moją dolą, nie tylko literacką myslę że masz rację. W "Konsultacjach..." piszesz że nie zależy ci już na wydawaniu. Czyżby???
To dlaczego postanowiłeś poczynić jeszcze jeden, choćby nawet ostatni krok na drodze wydania papierowego?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości