Cytat:Bez różnicy czy dał, czy też pokazał.Jeżeli, powiedzmy, pokażę Ci swój samochód, ba, nawet się nim przejedziesz - zaufaj, wcale Ci go nie daję. To już tak poza tekstem. Zwyczajnie chciałam powiedzieć, że nie widzę sytuacji w której da się postawić "=" między tymi dwoma słowami. Pokazywać to nie dawać. Dawać to nie pokazywać. Nigdy.
Człowiek nie widzi czegoś, więc jeśli zobaczy coś dzięki czemuś to stwierdzi, że to coś mu to dało.
Jeżeli "pokażę Ci" piękne góry, myślę, że to "wina" gór, że są piękne, nie tego, że ja na nie wskazałam. Ja nic do tego nie mam - ani ich, ani ich piękna Ci nie dałam. Jak drogowskaz nic nie ma do powstawania i istnienia miasta. Zresztą - może być nieaktualny. A przynajmniej kiedyś mógł.
Cytat:Bardziej mi chodziło o coś co pokazuje również pewien eksperyment - Calhouna na myszach.Cóż mogę powiedzieć? Ciekawy eksperyment. A "coś" w tekście wyszło jak wyszło.
Cytat:Ten sam motyw walnąłem sobie w moim tekście "Cisza i Szept", "Sen", "Piekło", "Liść"Jeżeli są na forum - kiedyś się, pewnie pomyślisz: "o zgrozo", z nimi zapoznam.
Cytat:Dawno sobie zacząłem myśleć o tym, co może i jest oczywiste lub też głupie, ale kontynuuję myśl, ponieważ motywują mnie do tego odkryte teksty - np. o obozie koncentracyjnym, gdzie ludzie potrafili znajdować prawdziwe szczęście w codziennych obrazach wschodu słońca - jak pisał pewien psycholog.Wcale nie jest "głupie", a oczywiste - zależy dla kogo. Osobiście nie wnikałam się nigdy głębiej w teksty tego typu, nie interesowałam drugą wojną światową ani nawet obozami, więc dla mnie to nadal teren obcy.
Wciąż jednak nie mogę powiedzieć, że dostrzeganie piękna wschodów słońca jest szczęśliwym darem od nieszczęścia. Znów - myślę, że raczej to wina refleksji, do której nieszczęście niektóre głowy, może większość, nakłoniło. Znów - samo w sobie nie funkcjonuje. Samo w sobie nie daje. To jakaś wspólnota, przynajmniej dla nieszczęścia jako wątpliwego "darczyńcy" (Raczej inicjatora. "A gdybyś mu tak pomógł, co?") bo refleksja i bez niego nadejdzie, gdy się namyśli, i da. ^^ Zresztą... prawdziwe szczęście... to chyba nieco abstrakcyjne pojęcie. Przynajmniej w mojej opinii.
Cytat:To o czym piszę to myśl, że gonitwa za szczęściem bezwzględnym jest niebezpieczna. Ludzie dostosowują się do sytuacji, więc komfort będą odczuwali ten sam, ale w przypadku nieszczęścia będą mieli więcej możliwości, a w przypadku nadszczęścia staną się smutni, zabraknie chwil radości, zgniją.Niebezpieczna... ciekawe. Jakby się głębiej nad tym zastanowić, to być może. A może ten eksperyment (Calhouna) pokazał tylko, że skoro dzieło gatunku zostało skończone, nie musi już trwać... I może o to chodzi. Tak jak robotnicy odchodzą z placu budowy, gdy zostanie skończona, gdy "dzieło" zostanie skończone. Tyle było rozważań na temat końca ludzkości... I powodów ów zdarzenia.
Przypomniało mi się Boskie "szczęście absolutne" w Niebie, czy jak to tam szło. Taka dygresja.
Cytat:Chyba że nie WinkOj, przestań. Zachowujesz się, jakbym się nad Tobą znęcała. Czuję się winna!
Pewnie tylko bezsensu bełkoczę.
Poważnie - bez sarkazmu się obejdzie.
PS/ I znów ostrzeżenie o możliwych błędach.