Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Eremita
#1
W epoce, gdy ludzie byli szczęśliwi bez sondaży, za siedmioma górami, ośmioma morzami oraz jednym pobojowiskiem, wśród nieprzebytej kniei, z daleka od mieszkalnych sadyb, znajdowało się wysypisko dla niezguł, a w jego mrocznym mroku żył był sobie pewien pustelnik.

Pustelnik, jak głoszą wołowe przekazy, jest to szaraczek parający się samotnością, osobnik widywany z nieczęsta, lichy w sobie i okrutnie płochliwy. Wywodzi się z rodu wybitnie znajdkowatego, z dynastii Swawolnych Doliniarzy, ze szczepu onegdaj wędrownych, a teraz osiadłych patafianów.

W jego żyłach - oprócz serwatki - krążyła złodziejska krew, a że był flegmatycznej urody, na jego obliczu malował się kompromisowy, ironicznie wszechwiedzący wyraz zblazowanej aprobaty człowieka, któremu zwisa i któremu już nie chce się wiedzieć, po czemu łokieć, który skończył z żywiołowością, z wyczuwaniem i odnoszeniem się, który ma gdzieś i potąd wszelkie nieustabilizowane, z każdej strony poprawne dywagacje, więc zaordynował sobie stateczny tryb życia. Przestał bywać na widoku, w zasięgu czyjegoś podniecenia; zerwał z przemieszczaniem się po swoim rozdrażnieniu i byciem traktowanym jak przysłowiowa menda.

Blisko spokrewniony z chodaczkową arystokracją sprawującą rządy, w niechlubnej przeszłości zadawał się ze zbrojną bandą zbulwersowanych leserów trudniących się wylewaniem gnojowicy na projektowane autostrady, zajętych pyskowaniem na niby, zadzieraniem nosa, biciem się w cudze piersi, stawianiem na swoim i uczciwym łotrzykowaniem po gościńcach.

Wyrósłszy z nieposkromionej zarozumiałości, zrejterował z hucznego istnienia; zaszył się na bezludziu i od tej pory był nazywany „władcą jednoosobowego państwa absolutnego”, ponieważ zajmował się substancjami lotnymi, figielkowatymi i bardzo nadpobudliwymi o nazwie absolut.

Nie zdradzę tajemnicy gdy powiem, że zanim został eremitą, zaliczył wiele przygód. Jak każdy duchowy kombajnista, dygnitarz od urodzenia nawykły do zasiadania i odbierania hołdów, dzieciństwo spędził w kuwecie dla VIP-ów.

Odkąd porzucił politykę, zamknął się w sobie, odseparował się od przeżywania lipnych problemów i począł prowadzić się PO NOWEMU; wiódł życie wymuskane ciszą, prawie subtelne i niemal kontemplacyjne. Odkrył, że ma w sobie smykałkę do wrażliwości, jął więc odżywiać się dobrym słowem, przebywać pośród flakoników i pachnideł, jednym słowem, przepadał być szlachetnym w trakcie zdejmowania majtek.
Odpowiedz
#2
Zapytałbym: "Ale o co chodzi." Rozumiem, że tekst do kogoś w naszej rzeczywistości się odnosi. Albo Twoim zamysłem jest, by było to bardzo nieczytelne, albo zbyt mało zagadek dałeś.
Wydaje mi się, że tekst jest ogólnie o fałszu ludzkich postaw. Tak mi się przynajmniej wydaje, biorąc to zestawienie onego wysypiska z pachnidłami.
Mam mieszane uczucia co do tekstu, nie podejmuję się więc jego oceny. Napisany jest poprawnie, ale nie znalazłem w nim elementów, które sprawiłyby, żeby na dłużej pozostał w mojej głowie.
Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
A ja mam wrażenie, że przeczytałem taaaaaaaką definicję słowa "pustelnik" Big Grin Nic więcej nie widzę. Tylko tysiąc sposobów na określenie, co to jest eremita.
Od razu zaznaczam, że nic ponadto nie mówię. Mówię tylko, co widzę, a czego nie. Pewniem ślepy.

No i jak zwykle - zajebiście napisane Wink Świetnie o niczym. Zawsze miło zajrzeć do pana pingwina.
Odpowiedz
#4
miriad
fakt: o nic więcej nie chodziło, tylko o zastosowanie słowa "eremita"
pozdrawiam
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości