28-11-2014, 09:57
Dziękuję bardzo za komentarze!
I dobre słowa.
To opowiadanie tak naprawdę było jedynie pracą domową, która, według kryteriów ustalonych przez nauczycielkę, nie miała być tak długa, jak powyższa. Mimo wszystko polonistka przebolała jakoś trzy strony zapisane maczkiem i postawiła mi piątkę. Również czuła, że jest to wstęp do czegoś dłuższego. Prawdopodobnie dlatego, że nie przywykłam do pisania krótkich form, a zawsze porywałam się na dłuższe, ambitnie nazywane przeze mnie i moich znajomych książkami już po dziesięciu stronach
Pozdrawiam
I dobre słowa.
To opowiadanie tak naprawdę było jedynie pracą domową, która, według kryteriów ustalonych przez nauczycielkę, nie miała być tak długa, jak powyższa. Mimo wszystko polonistka przebolała jakoś trzy strony zapisane maczkiem i postawiła mi piątkę. Również czuła, że jest to wstęp do czegoś dłuższego. Prawdopodobnie dlatego, że nie przywykłam do pisania krótkich form, a zawsze porywałam się na dłuższe, ambitnie nazywane przeze mnie i moich znajomych książkami już po dziesięciu stronach
Cytat:No a na koniec, pozwól, czepnę się jednak jakiegoś szczegółu. Tak dla zachowania pozorów.Od teraz kleik i kaszka będą mnie prześladować w każdym opisie jedzenia Będę musiała nad tym mocno popracować.
"Na ściętych pniach ustawiono misternie rzeźbione misy z pożywieniem oraz napoje."
właśnie to pożywienie mi tu nie pasuje, bo wyobraźnia podsuwa mi tu przed oczy prozaiczny talerz pożywnego kleiku, albo kaszki manny (błeeee), a ty miałaś, zakładam na myśli jakieś magiczne specjały. Prawda.
No i pisząc coś następnego warto by zwolnić nieco. Pobawić się trochę opisem (w tym przypadku np tańców, czy samych wróżek pewnie to takie panny ze skrzydełkami i wielkimi oczyma, jak w grafikach mangowych? Bo tak jak powyżej, to było rachu - ciachu i po wszystkim.
Pozdrawiam
The Earth without art is just eh.