07-10-2013, 13:18
Hanzo, zaiste dopieszczasz czytelnika. I wreszcie chyba się nauczyłeś unikać przekleństw w złych momentach
Bardzo udanie stworzyłeś klimat opustoszałego statku kosmicznego, i to bez nudnych opisów technicznych. Bardzo dobrze wyważone proporcje. Merytorycznie wszystko jest właściwie na piątkę. Wyraziste i charakterne postacie, chociaż Crossa mogłeś opisać wcześniej, na przykład przy grze w karty. I właściwe niesamowite, że ktoś taki jak ten LaFleur w ogóle zgodził się usiąść do kart. Facet jest kimś w rodzaju nieokrzesanego, szkockiego drwala. Wszyscy mają charakter, ale czasami pewne zachowania wydają się nieracjonalne, nawet w takiej kanibalistycznej sytuacji.
Główny bohater więcej miejsca i żalu poświęca Huckowi, niż temu, że zjadł dziewczynę, z którą się przespał. O tym właściwie tylko informuje, bez żadnych emocji. Można powiedzieć, że wyzbył się emocji, by przetrwać, ale wcześniej i później pokazywał, że jednak nie.
Opisy akcji są bardzo dobre i wiarygodne, ale sama fabuła w ogóle nie zaskakuje. W zasadzie od momentu, w którym okazuje się, że uprawiają kanibalizm, brakuje nieprzewidywalności. Od razu było wiadomo, że główny bohater przetrwa. I w sumie nawet nie nastręczyło mu to większych problemów.
Pewnie przez to całość trochę mi się dłużyła, bo wszystko zmierzało do oczekiwanego końca. Uśmiechnąłem się na końcu, kiedy wspomniał, że był kucharzem. Dobre
Masz świetny warsztat. Bardzo przekonywujące opisy: statyczne, dynamiczne, postaci. Brakowało mi niestety zaskoczenia i czasami jednak nie rozumiem głównego bohatera, a i ten LaFleur raz dziki, a raz cywilizowany, ale wciąż dziki. Dziwne...
Daję 4/5
Bardzo udanie stworzyłeś klimat opustoszałego statku kosmicznego, i to bez nudnych opisów technicznych. Bardzo dobrze wyważone proporcje. Merytorycznie wszystko jest właściwie na piątkę. Wyraziste i charakterne postacie, chociaż Crossa mogłeś opisać wcześniej, na przykład przy grze w karty. I właściwe niesamowite, że ktoś taki jak ten LaFleur w ogóle zgodził się usiąść do kart. Facet jest kimś w rodzaju nieokrzesanego, szkockiego drwala. Wszyscy mają charakter, ale czasami pewne zachowania wydają się nieracjonalne, nawet w takiej kanibalistycznej sytuacji.
Główny bohater więcej miejsca i żalu poświęca Huckowi, niż temu, że zjadł dziewczynę, z którą się przespał. O tym właściwie tylko informuje, bez żadnych emocji. Można powiedzieć, że wyzbył się emocji, by przetrwać, ale wcześniej i później pokazywał, że jednak nie.
Opisy akcji są bardzo dobre i wiarygodne, ale sama fabuła w ogóle nie zaskakuje. W zasadzie od momentu, w którym okazuje się, że uprawiają kanibalizm, brakuje nieprzewidywalności. Od razu było wiadomo, że główny bohater przetrwa. I w sumie nawet nie nastręczyło mu to większych problemów.
Pewnie przez to całość trochę mi się dłużyła, bo wszystko zmierzało do oczekiwanego końca. Uśmiechnąłem się na końcu, kiedy wspomniał, że był kucharzem. Dobre
Masz świetny warsztat. Bardzo przekonywujące opisy: statyczne, dynamiczne, postaci. Brakowało mi niestety zaskoczenia i czasami jednak nie rozumiem głównego bohatera, a i ten LaFleur raz dziki, a raz cywilizowany, ale wciąż dziki. Dziwne...
Daję 4/5
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon