24-03-2013, 20:46
fajny tekst, naprawdę przyjemnie się czytało. Wczoraj byłem na domówce, siedem osób, każdy z innej kultury praktycznie. Był tam taki Niemiec, strasznie się ujarał. Wiesz, paliliśmy wszyscy, ale on odleciał w fantazję, spał, reszta rozmawiała i śpiewała do siódmej rano. Tutaj piszesz ciekawe rzeczy w mądry sposób (co ewidentnie jest mocą słów i tego jak je ze sobą układasz), chociaż treści rozbudowane słabo się sprzedają. Teraz "rozmawiamy", piszemy do siebie teksty. To wymiana zdań na temat poglądów. Ten chłopak wczoraj.. siedzę obok niego i widzę jak się męczy, jak ma zaciśniętą szczękę w uśmiechu i mówi, że wszystko gra. Wtedy czuję, że ważne jest co mówię i jak, bo np. jednym zdaniem mogę gościa wpędzić w atak paniki, a drugim go zrelaksować. To sprawa pomysłowości - nie szczerości, zgadzam się z Tobą. Bo szczere by było wtedy głupie, mówić mu:
- Słuchaj, widzę co dzieje się z twoimi oczami, jak trzęsą ci się dłonie, że ci zimno, że się uśmiechasz mimo tego, że się boisz, bo masz mnóstwo swoich wewnętrznym wątpliwości i nie możesz się dobrze bawić. - Wtedy byłoby to nie na miejscu.
Co pozostaje? Można też współczuć. Wg mnie jest różnica między współczuciem, a relaksującym słowem i zmianą tematu. Czasami ktoś potrzebuje powiedzieć co mu jest, na głos, zrozumieć coś w sobie, w słowach. Pogadać z kimś, rozumiesz, szczerze, że go boli, bo jeszcze jest niedojrzały, może matka, może babka, może dziadek czegoś mu nie dali, kto wie... ale ja siedzę i widzę, czuję jego ból dajmy na to. Można też pomysłowo i szczerze współczuć "poświęcić" mu te 3 minuty, "zejść do jego piekiełka razem z nim" i pomóc mu się odbić, pokazać, że tam nie straszy.
Masz rację z tym, że nie ma co się fascynować własnymi kompleksami, i to są dojrzałe rady. Ja ten rysunek wykonałem w styczniu. Proces był emocjonalnie wyczerpujący, a potem raz zobaczyłem kolekcję rysunków Bruno Schultz'a i pomyślałem sobie: facet zafiksował się na jakimś lęku do kobiet. Poświęcił temu zdecydowanie za dużo czasu "schodził sobie do własnego piekiełka" nie wiem po co. Szukał jakości? Chciał się wypłakać światu na kołnierz? Miał border-line i żłobił tylko w jednym kierunku? Ciężko stwierdzić.
Nie lubię książek, które już na pierwszej stronie się odwołują do innych "głów". Zwróciłeś na to uwagę, już teraz wiem, że nie muszę, bo też "poznaję ciebie" jako dyskutanta. To forum tekstowe jednak, poszedłem na skróty co do pps'ów to jasne, nawet na podstawie fizyki. Robili takie eksperymenty z wiązkami fotonów i DNA. Chaotycznie rozbiegane fotony przybierały formę struktury kwasu. Dokładnie tak jest z ludźmi, z ich zachowaniami. Jak masz spokój wewnętrzny to zaraz rozładowujesz stresy u innych, bo oni będąc obok "korzystają" z twojego spokoju.
kłamanie nie dowodzi twojego braku odwagi, a Twojej pomysłowości. - z tym bym się zgodził, gdyby zamiast kłamania było "nie mówienie rzeczy wprost". Różnica ogromna, wyjaśniać chyba nie trzeba
który z nich powstrzyma(ł) upadek człowieczeństwa i agonie planety - wydaje mi się, że tutaj rozbijać się będą nasze różnice w poglądach (i to nie z powodu mojego kompleksu Mojżesza ). Chodzi o to, że eksperymetowałem. Wschodnie nauki o karmie, reinkarnacji zdają się mieć sens. Sprawy wymiarów itd, wiedza niby ezoteryczna, ale wg mnie po prostu zepchnięta przez kofeinę na boczny tor. Nauka, nauką, bardzo ją lubię, ale jakoś nikt mi nie chce z nich wyjaśnić kolorów, regresji, leczenia energią bla, bla, bla, mimo tego, że robię to za darmo i z nikogo nic nie chcę wyciągnąć. Ludzie są bardzo zadowoleni z usług, hehe. Zgadzam się, że trzeciego wymiaru nic nie powstrzyma, świat zjawisk skazany jest na nietrwałość i klęskę, agonia planety jest bardzo smutna, zwłaszcza wtedy, gdy wszystkim się na nim wydaje, że to wszystko co istnieje. Ludzie zapominają o tym, mają cyniczną postawę do tego co sam nazywasz tym, że każdy jest indywidualny i nieprzenikniony. Natura umysłu to ciekawe studium.
Serdecznie pozdrawiam!
- Słuchaj, widzę co dzieje się z twoimi oczami, jak trzęsą ci się dłonie, że ci zimno, że się uśmiechasz mimo tego, że się boisz, bo masz mnóstwo swoich wewnętrznym wątpliwości i nie możesz się dobrze bawić. - Wtedy byłoby to nie na miejscu.
Co pozostaje? Można też współczuć. Wg mnie jest różnica między współczuciem, a relaksującym słowem i zmianą tematu. Czasami ktoś potrzebuje powiedzieć co mu jest, na głos, zrozumieć coś w sobie, w słowach. Pogadać z kimś, rozumiesz, szczerze, że go boli, bo jeszcze jest niedojrzały, może matka, może babka, może dziadek czegoś mu nie dali, kto wie... ale ja siedzę i widzę, czuję jego ból dajmy na to. Można też pomysłowo i szczerze współczuć "poświęcić" mu te 3 minuty, "zejść do jego piekiełka razem z nim" i pomóc mu się odbić, pokazać, że tam nie straszy.
Masz rację z tym, że nie ma co się fascynować własnymi kompleksami, i to są dojrzałe rady. Ja ten rysunek wykonałem w styczniu. Proces był emocjonalnie wyczerpujący, a potem raz zobaczyłem kolekcję rysunków Bruno Schultz'a i pomyślałem sobie: facet zafiksował się na jakimś lęku do kobiet. Poświęcił temu zdecydowanie za dużo czasu "schodził sobie do własnego piekiełka" nie wiem po co. Szukał jakości? Chciał się wypłakać światu na kołnierz? Miał border-line i żłobił tylko w jednym kierunku? Ciężko stwierdzić.
Nie lubię książek, które już na pierwszej stronie się odwołują do innych "głów". Zwróciłeś na to uwagę, już teraz wiem, że nie muszę, bo też "poznaję ciebie" jako dyskutanta. To forum tekstowe jednak, poszedłem na skróty co do pps'ów to jasne, nawet na podstawie fizyki. Robili takie eksperymenty z wiązkami fotonów i DNA. Chaotycznie rozbiegane fotony przybierały formę struktury kwasu. Dokładnie tak jest z ludźmi, z ich zachowaniami. Jak masz spokój wewnętrzny to zaraz rozładowujesz stresy u innych, bo oni będąc obok "korzystają" z twojego spokoju.
kłamanie nie dowodzi twojego braku odwagi, a Twojej pomysłowości. - z tym bym się zgodził, gdyby zamiast kłamania było "nie mówienie rzeczy wprost". Różnica ogromna, wyjaśniać chyba nie trzeba
który z nich powstrzyma(ł) upadek człowieczeństwa i agonie planety - wydaje mi się, że tutaj rozbijać się będą nasze różnice w poglądach (i to nie z powodu mojego kompleksu Mojżesza ). Chodzi o to, że eksperymetowałem. Wschodnie nauki o karmie, reinkarnacji zdają się mieć sens. Sprawy wymiarów itd, wiedza niby ezoteryczna, ale wg mnie po prostu zepchnięta przez kofeinę na boczny tor. Nauka, nauką, bardzo ją lubię, ale jakoś nikt mi nie chce z nich wyjaśnić kolorów, regresji, leczenia energią bla, bla, bla, mimo tego, że robię to za darmo i z nikogo nic nie chcę wyciągnąć. Ludzie są bardzo zadowoleni z usług, hehe. Zgadzam się, że trzeciego wymiaru nic nie powstrzyma, świat zjawisk skazany jest na nietrwałość i klęskę, agonia planety jest bardzo smutna, zwłaszcza wtedy, gdy wszystkim się na nim wydaje, że to wszystko co istnieje. Ludzie zapominają o tym, mają cyniczną postawę do tego co sam nazywasz tym, że każdy jest indywidualny i nieprzenikniony. Natura umysłu to ciekawe studium.
Serdecznie pozdrawiam!