Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
a ciało ciałem się stało
#1
kicaj bzyczku przezroczysty
po swym lawendowym polu
ślicznaś ty jak anioł czysty
co się z diabłem rżnie pospołu

oglądanie Ciebie nagiej
samo w sobie jest poezją
czy tę nagość ubrać w słowa
nie jest jakąś więc herezją?

jak tu jednak siedzieć cicho
gdy atrament z ust wypływa
nie nakreślić twej urody -
choć ulotną ona bywa

każdy szczegół wiersza warty
każdy skrawek epopei
twarz sielanki zaś wymaga
biodra - istnej Odysei

zacznę z dołu - bo tak lubię
kiedy się wyciągasz prężnie
i by książki tu nie pisać
naszkicuję Cię pobieżnie…

nóżki masz ty moja droga
jak rzeźbione z porcelany
czuć jak kawy ich aromat
choć nie wzdryga, nie jest mdławy

ciągną się na metry całe
od perspektyw niezależnie
zgrabne są jak strzały Chana
wypuszczone wprost lubieżnie

łydy miękkie - jak aksamit
Velvet przy nich jest z “mosiądza” -
piszę słowa niepoprawnie! -
znowu mnie ogarnia żądza!

potem uda - po kolankach,
co jak chrząstka z zupy chrupkie -
są niczym do niebios brama
otwierana też rozrzutnie

bym zapomniał - twe kosteczki
małe jak na nosie grudka -
gdyby takie zalać wrzątkiem
Knorr by zrezygnował z “kubka”

stopy raczej masz nie krótkie
głębinowe toczysz brzmienie
gdy tak stąpasz nimi szybko
z nerek lecą mi kamienie -
jednak nagie i odkryte
na pościeli piedestale,
prezentują się - no wybacz -
nie przyjrzałem się im wcale! -
może której nocy w mroku
może gdybym tak poszukał
to z otchłani mej pamięci
wywlókłbym choć woń palucha

przejdę zatem do przedmiotu
w którym goszcząc chętnie konam
ciut wulgarnie - powiem prosto -
lubię sztynk Twojego łona!

geometria tej instancji
jak wielomian mnie rozkłada
a pionowa oś symetrii
kształtem bardzo odpowiada

jest tam punkt - nie powiem jaki -
dużo sprawia przyjemności
temu kto go sam upatrzy
wzroku tylko pozazdrościć!

gdzieś mniej więcej ku północy
jak twarz mniszki się wyłania -
gładka, blada, jednolita -
lecz kapturka zdjąć nie wzbrania

co do głowy mi też przyszło
to prezencja jasnych kiełków -
nie skoszona ta polanka
ale nie ma na niej zgiełku

jeśli chodzi zaś o usta
których są tam i dwie pary
święty Boże - rwie rozpusta -
cóż to są za smaczne wary!

bigos, kompot i makiełki
lecę jak do pierwszej gwiazdki
chcę Cię jawnie, chcę Cię skrycie
słychać krzyki, słychać mlaski
i wzdychania - różne głosy
a po plecach biegną z dołu
w górę szczytów - stratowane! -
ciała - jak z imbirem woda
w swych objęciach
rozegrzane…

ale chwila - nie tematem tu rozkosze
moje, Twoje czy ludzkości -
jeszcze tu nie napisałem
jakie ty masz ważne kości!

ciało - racja - bardzo gibkie
jędrne, o zapachu róży
ale kości moja droga
to jest to co Tobie służy -
składające się na szkielet
który ścięgna, mięśnie trzyma -
ślę im mowę dziś dziękczynną
bo bez kości to nic nima.

zatem łono mam już z głowy
że tak powiem dość dwuznacznie
lecz odwróćmy na brzuch sprawę -
tu się baśń dopiero zacznie…

nie znam inżyniera w świecie
ni artysty pod chmurami
którzy zdolni są wykreślić
projekt pupy tak udany

porównania nikło szukać -
niepełności porwie zgroza
w rymach zaś wyzionę ducha -
ot, metafizyczna proza.

te poślady Twoje, skarbie,
zahaczają o nieznane
rzadkie - jak z topazów agrest
ze szmaragdów kolia, diament

nie da się - sposobu nie ma,
by zapisać ich naturę -
bez abstrakcji surrealnej
mogę kartki rzucić w górę
cisnąć w ziemię i rozdeptać! -
tyle z fraszki pozostanie
jeśli wezmę swym językiem
twe pośladki pod badanie

nie wysycha tusz pod ręką -
śmieje ze mnie się stalówka,
szydzi nawet - “w takiej sprawie
lepiej zgłoś się do ołówka”

zdjęcie zrobię - pęknie klisza
namaluję - spłonie płótno
skomponuję - parskną nuty! -
to zadanie jest na jutro…

co za radość, że ta męka
ubierania Ciebie w słowa
jak mydlana bańka pęka
kiedy leżysz przy mnie
goła

wrócę jednak do tematu
bo w dygresji wpadłem tańce -
te jak chwycą mnie za cugle,
to się zgubić czasem zachce

ugrzęźliśmy w dupie ciemnej -
z tego co tu czytam właśnie
pięknie! - powiem o twych dłoniach prędko
nim mi tu zmęczona zaśniesz…

te paluszki masz cieniutkie
słodkie jak wanilii laski
kiedym raz ich posmakował
zagrał we mnie Anioł Pański

inna pieśń mną zawładnęła
gdy twe włosy przeczesałem,
Zdrowaś Mario Łaskiś Pełna! -
lecz na nogach twardo stałem

jeden długi smyk mistrzowski
ziścił się zaś w moim ciele
gdy muskałem Twoją szyję -
dłuższą od łabędziej wiele…

ale...

kończę już te sprośne pieśni
o twym ciele, co tak nęci
to, czego się spostrzec nie da
w Tobie mnie najbardziej kręci
Odpowiedz
#2
majstersztyk. 6/5. oczywiscie zaleciało fredrem;] ale to ani zle ani dobrze. wiersz jest dziełem sztuki. winszuję.
Odpowiedz
#3
A dla mnie takie tam sobie, może i fajnie się czyta i nawet gęba się uśmiecha, ale ichniejsze historie już lepiej pisano powiadam Ci.
Początek fajnie zobrazowałeś, ale potem sypie się to licho od środka, a na końcu ledwo ledwo pcha ten wózek powiadam ja TobieSmile
Dla tego 6/5 na pół dzielę 3/5
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości