Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
W środkach komunikacji miejskiej pani jest Madonną, a ja tym słynnym malarzem
#1
W środkach komunikacji miejskiej pani jest Madonną, a ja tym słynnym malarzem

No chyba że jest pani tą sławną piosenkarką, w innym
wypadku skąd bym wiedział, że ma pani pieprzyk
tam, gdzie teraz
trzymam dłoń.
Niechcący, bardzo przepraszam,
wcale nie jest mi przykro, ale dlaczego mam
posunąć s i ę?
Zamiast dowidzenia szepcze mi,
że przyjemnie było wykorzystać pana
jako uchwyt, wychwyt serotoniny, przynajmniej
jestem cieplejszy niż reszta tutejszych rur.
Ręce do góry, a więc jednak szkoda, wysiada pani
na przystanku I-tak-już-więcej-nigdy-się-nie-zobaczymy.

Półśrodkami stylistycznymi rozmawiam
z ośrodkami transportu miejskiego, jak neurony
błyszczą reklamy,
o tej porze zorzy porannej to jedyny pracujący
tutaj mózg. A jeśli jeszcze masz,
to zaczynałbym już brać
Prozac lub kupił pralkę, też jest dobra
na myśli, gratis tabletki od twardej wody
w kolanach. A więc konsumuję cię i mówię,
że tak nieładnie, że tak się nie robi,
gdy już w tobie jestem, nie zmienia się numerów,
drogi tramwaju. I jak ja teraz trafię
z powrotem do buzi?

Ty-wchodzisz.
Zwalnia się miejsce siedzące, proszę bardzo,
pozwolisz, że mi-postoję, sobie-popatrzę
na te kolana, masz New York
zamiast nóg, drapiesz nimi chmury. Znam cię,
jesteśmy na ty, bo widujemy się w tym numerze codziennie.
Wysiadasz za dwa przystanki, nie mamy wiele czasu,
więc widzę nas tylko pospiesznie,
tylko w skrócie i konspekcie, robimy to tak,
jakbym był aspirynką, raz, dwa,
tabletką z witaminką
jak ciastko z kremem, na trzy, cztery.
Najpierw musuję na języku,
mam twój ulubiony smak, bąbelkujemy,
mieszanina niejednorodna powietrza i nas,
wyginasz oczy, zamykasz szyję,
a potem mnie połykasz. Smacznego i na zdrowie.
Nie dochodzimy, bo już na początku
naszej relacji wybiegasz do
przedszkola/biura/kościoła.

Cywilizacja pospiesznej komunikacji
i tramwajów zwanych po-p-do-żą-z-daniem
(proszę sobie wybrać i potrzebne skreślić).

Na moim przystanku
nie staje. Jadę do końca, na pętlę
jak z tego snu
o sznurze.
A może jeszcze raz? Dla
w komunikacji miejskiej
zakochań jednorazowych
jak bilety
albo prezerwatywy,
których i tak nigdy
nie będziemy mieli
okazji użyć.
Odpowiedz
#2
To co piszesz jest naprawdę dobre. Swobodne i twórczo wolne, ale nie jest też tym, czym ludziom często błędnie zdaje się być np. strumień świadomości, czyli bezładnym pieredzieleniem o niczym. Tu mam w swobodzie metodę, samokontrolę. Jest wolne, spójne i do m trafia. Ale żebyś nie popadł w samozachwyt - do ideału jeszcze trudna droga.
Odpowiedz
#3
Ekhem...
Jak Pani może tak łechtać moją wyobraźnie tym wierszem/ miniaturą? Czy to odpowiedzialne szczypać tak zmysły? Aha no i tak w ogóle gdzie jeżdżą te tramwaje? W jaskiniach? Jeśli tak, to jak to możliwe pytam się? Może to pociąg jednak, taki w tunelu i do jednej osoby, bez numerka, ale za to stałej relacji Piekło - Niebo, Niebo - Piekło?
Wsiadam, wysiadam i mam ochotę raz jeszcze pociągnąć za hamulec ręczny, ale nie mogę, kontroler się wścieka. Mówi, że to jeszcze nie koniec jazdy, a jazda jest piękna. Przed oczami stają mi góry i doliny, oraz wszelkie zagłębienia. Morze otwiera się przede mną, a ja dochodzę do końca przedziału i wysiadka. Jestem na miejscu. Rozciągam umysł.
Zasypiam, żeby obudzić się znowu w pociągu(...) wagon.

Ty to musisz mieć kilka żyraf w szafie. Wspaniale wyszła ci ta gra. Następna żonglerka w dniu dzisiejszym którą czytam - BOSKOAngel5/5
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#4
Shinobi, miło że pan dostrzega trud i porządek w moim "chaosie", bo faktycznie teksty z serii strumieni (mówię o tych prawdziwych, nie o podróbach Wink ) pisać się powinno z wyjątkowo poukładanym słowem etc... Aczkolwiek nie rozumiem ostatniego - jak to, że czegoś brakuje!? Jestem chodzącym ideałem, to moje teksty również powinny być idealne, czyż nie? Pozdrawiam serdecznie!

Ależ droga pani, co ma drewnianą żyrafę i przez to drzazgi w pewnych miejscach do przytulania, nie jest to wiersz, ale łechatać zawsze miło, choćby wyobroaźnię. Wink Tramwaje nie mogą jeździć w jaskiniach, bo, jak powszechnie wiadomo, tramwaje nie mają sensu istnieć bez swej antycząstki - promieni słonecznych. Przecież ledwo już zipią teraz, zimą. Pociągi to moja druga, ciągle grożąca mi śmiercią za kradzież tożsamości, połówka, ja zdecydowanie preferuję "tatajki". Wink Pozdrawiam ciepło, i proszę się odzywać, jeśli poszukuje pani osieroconej, małej żyrafki.
Odpowiedz
#5
(04-12-2012, 22:05)Erazma Michalus napisał(a): Shinobi, miło że pan dostrzega trud i porządek w moim "chaosie", bo faktycznie teksty z serii strumieni (mówię o tych prawdziwych, nie o podróbach Wink ) pisać się powinno z wyjątkowo poukładanym słowem etc... Aczkolwiek nie rozumiem ostatniego - jak to, że czegoś brakuje!? Jestem chodzącym ideałem, to moje teksty również powinny być idealne, czyż nie? Pozdrawiam serdecznie!

Ależ droga pani, co ma drewnianą żyrafę i przez to drzazgi w pewnych miejscach do przytulania, nie jest to wiersz, ale łechatać zawsze miło, choćby wyobroaźnię. Wink Tramwaje nie mogą jeździć w jaskiniach, bo, jak powszechnie wiadomo, tramwaje nie mają sensu istnieć bez swej antycząstki - promieni słonecznych. Przecież ledwo już zipią teraz, zimą. Pociągi to moja druga, ciągle grożąca mi śmiercią za kradzież tożsamości, połówka, ja zdecydowanie preferuję "tatajki". Wink Pozdrawiam ciepło, i proszę się odzywać, jeśli poszukuje pani osieroconej, małej żyrafki.


to zgłaszam zapotrzebowanie na żyrafę! Wink

[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#6
Raz jeszcze po raz kolejny widzę tu w tym dziale coś co dałoby się zamknąć, ale się nie da. Może w szafie, może w tramwaju, a może nie w umyśle. Bo uciekło, wyjechało po zwrotnicy w pi... pompon. Zatacza pętle na szyi świadomości, nie w złości, ale dla siły cięzkości równoważy się z tym, czego się doznaje. W tramwaju, ale nie tylko erotycznie, łechcząco (nie wiem, bo nie mam łechtaczki, czy łechtacząco) ale też skrupulatnie dowozi nas na przystanek. Bynajmniej nie Alaska, bo ciepły, serdeczny, pożegnalny, z pocałunkiem kardynalskim w dłoń, górę, pożeganlne pomachanie z mostu na, przejeżdżający pod, wagon. Chciałoby się rzucić patyk i zagrać w misie lodziki... ale odganiamy takie chmury, bo to nie ta jazda. Tu są szczeble i drążki, uchwyty i siedzenia. Nie ma dupy, jest poślad pojazdu podążającego (tamtam tamtam)... i aż się z wytęsknieniem zerka do pamięci, gdzie specjalny był tramwaj z wagonem, gdzie mozna było siedzieć na przegubie (no ba! i to jak!), gdzie można było zwisać stopami nad podłogą siedząc z tyłu (bo było tyle miejsca na tyłek i nogi - w sensie uda). Ach ten tramwaj zwany po-dą-ża-niem za żą-po-daniem jak szczury za muzyką z fleta (tego buca co je z miasta wyprowadził, cwaniak jeden), tak właśnie podążamy za melodią tego tekstu, nieświadomi, że nas wywodzi na peryferia wspomnień.
Gratu :-)
Pozdrawiam
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#7
Tajger, wspaniały komentarz! W sumie to nie jestem pewna, czy pana zrozumiałam, ale cieszę się, zwłaszcza z tych odczuć powrotu do wspomnień. Fajnie, że państwo bawią się z tym tekstem, a nie próbują jedynie klasyfikować, zastanawiać się, czy to poezja, czy proza, czy zwykłe grafo, bo nie o to chodzi. Jeśli świat nie skończy się 21, w syntezie form będzie nasza przyszłość. Wink I w tramwajach z przegubem, bo, proszę pana, ja często tak siedzę, nóżki machają, sukienka powiewa, a kolanka mrugają do co przystojniejszych współpasażerów, tylko na dwa, góra trzy przystanki tworzymy związki plateau-niczne (platoniczne również Wink ). Szkoda, że nie wie pan, gdzie takie środki transportu wciąż komunikują ludzi... Wink Pozdrawiam ciepło!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości