14-09-2012, 12:34
No cześć
No tak. Specyficzny klimat Twoich opowiadań niby jest, ale jakiś taki lekko przykurzony. Poprzednie opowiadania były tak samo "zryte" (wybacz słowo), ale zazwyczaj miały w sobie coś uroczego, bawiły chociaż. To mnie nie bawi ani nie odrzuca, nic. Po lekturze mam ochotę zapytać "no i co?". Wydźwięk ogólny jest taki, jakbyś napisał tekst niezrozumiały dla samego faktu (coś w stylu: "Jestę artystą, zobaczcie jakie to fajne").
Bywało lepiej, drogi Erazmusie. Aczkolwiek warsztat masz jak zwykle dobry.
Cytat:Przecież słońca nie mówią.To ich jest więcej?
Cytat:– Byle jaki… Albo nie… – Zamknął oczy, wyobraził sobie całą scenę. I uśmiechnął się z satysfakcją. – Dajmy na to, pod samochód lodziarza.Nie ma to jak ciekawy temat do dyskusji...
– Albo lodziarki.
– Nie. Koniecznie lodziarza. Wiesz, taki kolorowy van z wielkim rożkiem na dachu. – Nie otwierał oczu, dalej sobie wyobrażał.
– Albo lodziarki. – M. też nabrała powagi w usta. – Z wielkim kutasem na dachu.
No tak. Specyficzny klimat Twoich opowiadań niby jest, ale jakiś taki lekko przykurzony. Poprzednie opowiadania były tak samo "zryte" (wybacz słowo), ale zazwyczaj miały w sobie coś uroczego, bawiły chociaż. To mnie nie bawi ani nie odrzuca, nic. Po lekturze mam ochotę zapytać "no i co?". Wydźwięk ogólny jest taki, jakbyś napisał tekst niezrozumiały dla samego faktu (coś w stylu: "Jestę artystą, zobaczcie jakie to fajne").
Bywało lepiej, drogi Erazmusie. Aczkolwiek warsztat masz jak zwykle dobry.
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari