Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kroniki Białogórskie Tom II: Ghan
#9
Bogus:

(Tu też przy okazji do Kruka)
Ta ilość tekstu wisi tu sobie już dobry kawał czasu. Ostatnio wrzuciłem jeden rozdział. Jakoś nie mam sił się bawić z formatowaniem wszystkiego, a postawiłem sobie normę minimum 1000 słów dziennie, więc przy innych obowiązkach na wrzucanie czegokolwiek do sieci nie ma za wiele czasu.


Co do rozdziału I:
Ilość ofiar jest dokładna, jakoś tak jestem uwrażliwiony na ilość śmierci i nie liczę jej na oko w kopach ani tuzinach. A i chyba zmuszę władze Białogóry do nazwania jakiegoś placu czy ulicy od tej liczby.

Przecinki... Tu niestety wkrada się moja korektorka I tomu, która mnie spaczyła, wyrzucając mi, że ich używam za mało i ma przez to kupę roboty.

Akurat tu skończyło się na lekkich otarciach. Powiem tyle, że w sprawie potworka, przez którego te rany powstały, była to paniczna ucieczka, w czasie której było sporo obijania się i przeciskania. Stąd drobne rany i otarcia. A że strzelał z bliska, to i jucha bestii tryskała.

Powinno być teoretycznie "aeroklub". Ale klub też zajmował się strzelectwem (oficjalnie sportowym, nieoficjalnie strzelał do ludzi), więc ze względów formalnych klub sportowy.

Nie wiem, czy postaci nabrałyby kolorytu, gdyby ich zachowanie było odbierane w kontekście pierwszej części. Turski i Kuczajew są na razie postaciami pobocznymi. Komisarz pojawia się w pierwszym tomie niemal na samym początku i ma więcej okazji do zaprezentowania się. Kuczajew zjawia się zaś w połowie, w rozdziale XI, jako dowódca oddziału bojowego Instytutu Historii Preaureliańskiej, grzejąc od razu z grubej rury (do tłumu demonstrantów). Jego przeklinanie jest groteskowe, ale muszę przyznać, że słyszałem gorsze wypowiedzi i to bynajmniej nie na kolejnych "taśmach prawdy" z polskiego Sejmu. A co do samego Kuczajewa, to nie jest on tyle żołnierzem, co świnią, wyrosłą w dość specyficznych warunkach.

Białogóra ma to do siebie, że leży w czymś w rodzaju strefy buforowej i jest pełna imigrantów, przejezdnych, gości i tymczasowo osadzonych. Stąd taki rozrzut kulturowy. Czym jest mniej więcej Pharhast i Asket wyjaśniało się w I tomie, gdy okazało się, że w Pharhaście jest wielka pustynia i żyją tam czarnoskórzy ludzie, a po Askiecie ganiają niski, skośnoocy goście z katanami. Chyba po prostu zbyt rozbudowałem świat przedstawiony. Wink

Zachowują się jak gdyby nigdy nic. Tak ludzie czasem mają. Jak już im granaty na łeb nie lecą, a czasem nawet już się sytuacja uspokaja, to można na przykład porżnąć w karty. I trudno mówić tu o wojnie. W ogóle ciężko mówić cokolwiek bez przeczytania pierwszego tomu, bo bym się zaspojlerował na śmierć. Wink

Rozdział II:
Kwarantannowanie się jest prostszą wersją poddawania się kwarantannie. I brzmi niezbyt ciekawie.

Przyznaję, że najbardziej żywym bohaterem tego rozdziału jest Grikha. Stosunek Marka do miejsca gdzie się znajduje wynika po części z wydarzeń z pierwszego tomu i to mogłoby rzucać na to nowe światło. Nie miałem zamiaru streszczać co akapit poprzednich 300 stron A4.

"w twoich jelitach, żołądku, i tak dalej, odpowiednie kultury bakterii."
?

"No nie da się ręką sięgnąć do każdej strefy pleców Big Grin Nierealistycznie."
To chyba ze mną jest coś nie tak... Kurcze, skolioza ma swoje zalety... A może Marek po prostu spojrzał na swoje plecy i uznał, że nie ma co golić?

"Przyznaj, wymyślałeś je na chybił-trafił?"
Nie. Przyznam, że tutaj pomieszałem. Miałem to chyba nawet zapisane w czasie korekty, że zmienić to "iwem", ale jak zwykle kartki muszą się gubić. "Iwem" jest odpowiednikiem "ibn" znanego ze świata arabskiego jako "syn x-a". "Iwem Lupus" oznacza przynależność do rodu Lupusaidów. "Haaw" znaczy zaś w werganie (język ubzdurany przeze mnie) "z domu" i oznacza kolejno Ród i Pokolenie. Od Rodu i Pokolenia zależy, jakie zdolności się dziedziczy. Stąd np. Eryk i Franco potrafią otwierać Bramy a Alicja już nie, za to potrafi pogonić demona.

Korreor miesza gramatykę, dodając do słów auriańskich końcówki wergańskie. Wergana zaś opiera się na głoskach gardłowych, r i samogłoskach (których ma trzy dodatkowe rodzaje np. długie a, krótkie a, a z przydechem - nieodróżnialne dla nieosłuchanych, tak jak Japończycy nie rozróżniają "r" i "l"). Stąd przesadza z r. Wprowadza też słowa będące dosłownymi tłumaczeniami, kalkami, z wergany - "ma niepotrzeby" i jest przerażony, gdy Marek używa słowa "ściąć", które w werganie tyczy się tylko głowy, a do włosów jest odpowiednik "skrócić".

Doświadczenia Marka z Erykiem, Franco i ich krewnymi wskazują, że:
a) lepiej im nie podskakiwać - Marog mimo podeszłego wieku leje go równo. A i ich broń jest dość celna, więc pobicie dwumetrowego wilkołaka z karabinem raczej nie wchodzi w rachubę.
b) wiedzą, co robią. Zazwyczaj. Czasem tylko się przejada na swoich genialnych pomysłach.

Co do "tempa" akcji (wiem, że go nie ma, ale zostawiło tabliczkę z napisem "ZARAZ WRACAM"). Już tak mam. Nie potrafię pisać z fajerwerkami od początku do końca. Najkrótsze opowiadanie jest dla mnie okazją, by je rozwlec na 50 stron. Szczególnie ciężko jest mi przy "Kronikach" bo tu mam własny ubzdurany światek i nie za bardzo potrafię się oprzeć pokusie zaglądania w jego zakamarki po bokach. Tak jest na przykład przy I tomie, gdzie Eryk traci dwa duże akapity na opowiadanie historii jednej bitwy, praktycznie całe piętnaście rozdziałów to jest praktycznie bieganie po mieście dążące powoli do wielkiej kolizji, potem znowu jest gadanie, a na końcu wielka rozpierducha.

Zobaczymy, co da się zrobić, ale jak zaśniesz na następnych rozdziałach to sobie daruj czytanie. Jeszcze mi przyślesz rachunek za klawiaturę. Wink


Kruk:
Właśnie zbieram się do zakupu zeszytu w którym zbiorę wszystkie te luźno powrzucane do szuflady kartki z datami, historią (Co za idiota umieszcza akcję powieści w XXI wieku, nie zrobiwszy najpierw co najmniej 10 opowiadań z poprzednich trzydziestu stuleci? Ja.) No i werganę trzeba w końcu poskładać do kupy. Będzie ona miała w sobie trochę z łaciny, greki i hebrajskiego, jak mi się uda.

Naprawdę, polecam przeczytać pierwszy tom. Na via-appi jest on w wersji niepoprawionej, pierwsze posty z sierpnia 2010. Jakby co mogę przesłać na maila pdf lub inny format przetrawiony przez korektę.
"Problem w tym, mili moi, że za mało tu kowboi, a za dużo się wypasa świętych krów"
Z. Hołdys, Lonstar, "Countrowersja" 

Kroniki Białogórskie: tom I - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=2143 (kto szuka ten znajdzie wersję płatną Wink ); tom II - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=9341.

kronikibialogorskie.pl, czyli najbrzydsza strona www w internetach
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Kroniki Białogórskie Tom II: Ghan - przez Kruk - 10-07-2013, 21:58
RE: Kroniki Białogórskie Tom II: Ghan - przez Rafał Growiec - 13-07-2013, 10:52

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości