Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Salvation - Czekasz na Zbawienie?
#1
Rozdział 1

Rok 2402 Ery Czwartorzędu Wojennego

Nikt nie żyje w spokoju. Każdy zadaje sobie codziennie, co kilka sekund to samo pytanie ; Czy uda mi się przeżyć? Gatunek ludzki stoi na krawędzi wymarcia. Na całej Ziemi żyje jedynie nie więcej niż trzy miliony osobników tego gatunku. Świat jest już po wielu wojnach atomowych, przez co w powietrzu, jest nieskończenie wiele toksyn. Każdy człowiek, nie ważne czy mały czy duży chodzi w masce przeciwgazowej. Całą wojnę podtrzymują półbogowie, a najpotężniejszy z nich, Cristobal który potrafi władać wodami na ziemi, jest nieugięty. Cristobal jest jedynym półbogiem, który po raz pierwszy zejdzie na Ziemię. I to za chwilę.
- Co to jest!? - ryknął Cristobal prosto w twarz Everetta
- Panie... to jest nie jakie miasto ziemskie, zwane przez nich Madrytem. - odparł Everett
Cristobal nie wytrzymał. Pękł ze złości. Te ruiny mają być stolicą świata? Przecież tam jest zaledwie kilka budynków i to w dodatku w marnym stanie. Crostobal ze zmarszczonym czołem przypatrywał się portalowi. W końcu spokojny rzekł.
- Idę.. - i zniknął wchodząc przez portal na Ziemię
Półbóg leciał aż z chmur. Nic mu się nie działo. Leciał jakby kometa cały spowity ogniem od przyciągania ziemskiego. W końcu twardo wylądował nie robiąc na Ziemi ani jednej malutkiej dziurki. Otarł swobodnie swoją szatę i rozejrzał się.
- Chlew...
Wolnym krokiem skierował się w stronę parku w Madrycie. Na trawie siedziało tam tylko kilka osób ludzkiego gatunku, w maskach. Nie spodziewali się zagrożenia, w tak piękny od kilku lat dzień. Ale wszyscy zamarli i powstrzymali rozmowy, gdy usłyszeli ciche pomrukiwania. Wszyscy obrócili się w stronę Cristobala. Jeszcze nigdy nie widzieli półboga, ale wiedzieli jak Cristobal wygląda. W popłochu zaczęli uciekać. Lecz to im nic nie pomogło. Cristobal skończył pomrukiwanie i z jeziora na środku parku wybuchnął wielki strumień. Jakby gejzer. A wody w jeziorze nie ubywało. Ci ludzie, których krople wody z gejzeru trafiały, padali na Ziemię i wili się krzycząc „Na pomoc” . Był to gorący gejzer. W ciałach ludzi było już widać dziury od wypaleń. Wkrótce żaden człowiek, który w parku przestał żyć. To chciał uczynić Cristobal. Wykorzystać swą moc na Ziemi, a nie z Nieba kierując wszystkim. Obrócił się na pięcie i wrócił do miejsca w którym wylądował. Przed nim powinien pojawić się portal. Ale się nie pojawił. Nagle w głowie Cristobala zabrzmiał głos Everetta.
- Nie możemy odpalić portalu... - wyjękiwał – Chyba jak ktoś już poszedł na Ziemię nie może wrócić..
- Bzdury! - krzyknął w głowie – Otwórzcie natychmiast portal!
- Nie możemy – odpowiedział Everett zgodnie z prawdą.
I wtedy coś przerwało. Cristobal zaczął krążyć wokół miejsca w którym miał się pojawić portal.
- Zbyt duże stężenie toksyn... Dlatego nie chce się otworzyć!
Cristobal walnął pięścią w pobliski murek, który natychmiast się rozsypał na kawałki. Póki ta wojna będzie trwać, nie będzie mógł wrócić do Nieba. Zdenerwowany obrócił się na pięcie i zobaczył Ue-Stera, przywódcę Strażników Żywiołów. Strażnicy byli pradawnymi istotami kontrolującymi żywioły. Kiedy wojna atomowa się zaczęła, strażnicy ożyli na nowo, siejąc spustoszenie. To półbogowie im rozkazywali.
- Ue-Ster wyczuć moc Cristobal – powiedział niskim głosem strażnik
Zaprowadź mnie do waszej siedziby – odparł bez zainteresowania Cristobal
Ue-Ster skierował się na północ. Cristobal zrobił to samo.

*


Chimera to pół człowiek pół zwierzę. Są bardzo mądrzy.. A podczas tej wojny taki gatunek wykształtował się w nadmiarze. To oni jako drudzy wyczuli aktywną moc Cristobala. Byli przeciwni tej wojnie ale nie byli sprzymierzeńcami ludzi. Niedaleko parku można było usłyszeć ryk lwa. I ten lew pojawił się przy kilku martwych ciałach. Po chwili zamienił się w kobietę. Nagle park zrobił się bardzo ciemny. Coś zasłaniało słońce. Siedmiogłowa hydra, wylądowała nie miejscu gdzie jeszcze nie dawno było jeziorko, i zamieniło się w mężczyznę.
- Luisa! - krzyknął mężczyzna gdy zobaczył kobietę.
- Ching i Jack! Tutaj! Jedyna chyba ofiara bez wypalonej dziury! - odkrzyknęła Luisa
Ching i Jack byli bliźniakami, którzy jak stali się chimerami połączyli się w jedną osobę. Szybko przybiegli do Luisy. Dokładnie zbadali ciało.
- Chyba się nadaje... - powiedział Ching
- Idealny na chimerę – rzekł Jack
Luisa zaczęła się rozglądać po parku. Nagle rzucił się na nią olbrzymi wąż. Anakonda. Luisa zareagowała szybciej. Jedną ręką złapał węża za pysk i rzuciła nim o trawę. Wąż natomiast szybko zamienił się w mężczyznę.
- I tym razem nie dałaś się złapać – powiedział mężczyzna
- Och, daruj sobie Snake – odparła Luisa
Ching i Jack wzięli na ręce ciało i rozpłynęli się w powietrzu. Snake oblizał wargi.
- I co droga Luiso... przemyślałaś moją propozycję?
- Tak – odparła stanowczo Luisa
Snake nie zdążył zareagować. Kobieta zamieniło się w lwa i rzuciła na się na chimerę węża. Snake zaczął wyć, próbował zmienić się w zwierzę, ale Luisa odgryzła mu już nogi i jedną rękę, przez co nie mógł się zamienić. Cały pysk miała we krwi, rozszarpywała ciało Snake, aż pozostały tylko wnętrzności. Ponownie zamieniła się w kobietę. Cała była we krwi, a na ręce miała kawałek wątroby Snake. Nagle z jego rozszarpanego ciała wyskoczyła Anakonda. Wewnętrzne zwierzę Snake. Luisa złapała ją za pysk. Ta znieruchomiała. Została zamrożona.
- Moja odpowiedź brzmi nie! - krzyknęła Luisa do rozszarpanego Snake
Odwróciła się na palcach i również rozpłynęła się powietrzu.

*

Wojsko zawiadomienie o tym incydencie dostała dopiero pięć godzin później. Wszyscy byli w stanie gotowości. Po pół godzinnym zbieraniu sił pojechali na miejsce zdarzenia. Eric siedział obok kierowcy, rozglądając się i paląc trochę wymiętego papierosa. Rząd terenówek jechał w stronę parku. Kierowcą był Raffael. Młody Włoch, znajomy Erica. W końcu dotarli pod park. Eric sięgnął do tyłu po M16 i wyszedł z auta, odbezpieczając broń. Zanim zbliżył się do parku, wyrzucił papierosa. To co tam zobaczył, zupełnie nie było normalne.
Ponad 20 ciał ludzi. Ale Eric nie przejął się tym najbardziej. Podszedł do rozszarpanego ciała Chimery.
- To już kolejna wyschnięta chimera w tym miesiącu – krzyknął Eric – Kto jest do cholery zabija?
Żołnierze szybko posprzątali ciała i zbadali otoczenie. Znaleźli ślady chimery, tam gdzie wylądował Ching i Jack jako Hydra. Nagle wszyscy zamilkli i rozejrzeli się. Broń mieli w gotowości. Można było usłyszeć jakby ktoś wył. Wszyscy pomyśleli by że to zapewne wilk lub pies. Ale w tych czasach nawet oni byli poważnym kłopotem. Ale Eric to wyczuł. Zobaczył cień jakiejś niewidzialnej postaci tuż obok niego. Ledwo zdołał odskoczyć, gdy Chimera ukazała swą postać atakując miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał Eric.
- Kameleonie musisz być szybszy – powiedział ochrypły głos postaci, jakby wilka który pojawił się nagle obok pierwszej Chimery
- Ale to nie moja wina, że tak się wiją – wyjękiwał Kameleon kiedy ponownie rzucił się na Erica.
O czywiście reszta wojska od razu rozpoznała sytuację. Dwie chimery. Jedna wilkołak, druga kameleon. Wszyscy zaczęli celować w wilkołaka, by nie zranić Erica, który nawet sobie z Kameleonem dobrze radził. Jednak Ray – wilkołak – nie zwracał uwagi na strzały. Ledwo go muskały, gdy ten teleportował się do oddalonego o kilka centymetrów miejsca, obserwując walkę, między Chimerą a Człowiekiem. Widocznie Kameleon był nową Chimerą, a Ray coś w rodzaju jego trenera. Widząc że Chimera przegrywa , złapał Kameleona z kark i odrzucił go do tyłu. Ten oczywiście zrozumiał. Rozpłynął się w powietrzu zanim dosięgnęły go strzały. Wszyscy skierowali teraz lufy w stronę Ray'a, który trzymał Erica za podbródek ziejąc w jego twarz, ohydnym oddechem. Pysk wilkołaka był tak blisko twarzy Erica, że w każdej chwili mógł ją rozszarpać. Ale ten patrzył się leniwie, piwnymi oczami w jego twarz.
- Rozprawimy się następnym razem – szepnął w jego stronę, po czym puścił go i wyprostował się – Zapamiętajcie ten dzień! - wykrzyknął Ray do żołnierzy – Bo Ray Toller jeszcze powróci...
I rozpłynął się w powietrzu, zanim do żołnierzy dotarły słowa wilkołaka.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Salvation - Czekasz na Zbawienie? - przez Jaileroni - 29-10-2011, 17:48
RE: Salvation - Czekasz na Zbawienie? - przez haniel - 29-10-2011, 22:01

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości