13-05-2018, 16:18
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-05-2018, 11:43 przez Bruno Schwarz.)
Matka kudłatego chłopaka klęczała przed podwórkową figurką świętej Rity i układała w ziemi niebko. Obok stała starsza kobieta w kropkowanej podomce i przez kawałek szyby patrzyła na chmury.
- Od początku chciałam żeby był poetą – powiedziała matka, nie odrywając wzroku od kompozycji z malwowych płatków - i przez pępowinę pompowałam w niego tę swoją matczyną chęć.
- Chyba wszystkie tego chcemy – odpowiedziała kobieta w podomce, mrużąc oczy.
- Pępowina okręciła mu szyję, jak gryzącym szalikiem i nim zdążył zaczerpnąć powietrza, mnie już przy nim nie było. I teraz płynie na tym jednym wdechu, byle dalej.
- Bo tutaj już się nic nie wydarzy – westchnęła starsza. – Tylko kolorowe światełka migocą w oknach kamienic, jak słoneczne refleksy na tafli oceanu.
- Ale w mieście aż huczy od plotek, że jeszcze będzie przepięknie, a nawet cudownie!