04-02-2018, 20:43
Pragnienie wydania się jest niczym innym jak naśladownictwem celebrytów. Każdy chciałby być kojarzony, być jednym z nich [celebrytów], mówić: "podobny motyw wykorzystałem w swojej książce pt.(...)". Jest to raz, że pragnienie poklasku, dwa, że lęk przed zapomnieniem, trzy, że efektem manipulacji, a cztery, że formą doszczętnego zgnojenia jakiejkolwiek wartości intelektualnej. Łatwo manipulować ludźmi głupimi, ale jeszcze łatwiej głupimi, którzy myślą, że są mądrzy. A "wydany autor" jest współcześnie równoznaczny z "mądry" albo "inteligentny". Głębsza rozkmina.
Moim zdaniem dobrze, jeśli porządna książka zostanie wydana. Źle, że to rzadkie, a jeszcze gorzej, że służy to manipulacji, żerowaniu i pogoni za pieniądzem oraz sławą (m.in. dlatego nie wydaje się debiutantów ani kogoś, kto nie bierze udziału w konkursach).
Dobrym autorem jest ten, który chce dotrzeć swoim dziełem do ludzi. Tak ideologicznie, jak materialnie. W związku z tym, ludziom, którym robiłam korekty, a którzy przedstawiali sobą dobrą wartość, w mojej subiektywnej opinii, podpowiadałam: załóż własną stronę internetową, zapłać za domenę - zwróci się, trzeba w siebie inwestować - udostępniaj swoją twórczość, zarabiaj na wejściach, zrób darmową donację, reklamuj się, zakładaj "profil autorski" np. na lubimyczytać i tych stronach czytelniczych, żeby mole książkowe same się nawijały. Rób wszystko sam. Ludzie to łykną. Autor ma 100% zysków. Tylko trzeba traktować siebie - człowieka - jako przedsiębiorstwo, nie maszynę, oraz siebie - autora - jako twórcę, nie rzemieślnika. Ot i cała filozofia.
Ach, no i jest jeszcze taki myk, że jeśli publikujesz e-booka, a dzięki reklamie masz dużo wyświetleń, wydawnictwo od razu przyjmie Twoją powieść (nie Ciebie, powieść). Bo tak naprawdę ma już z górki reklamę. Większy zysk.
Wydawnictwa to hieny, a nie przedstawiciele kultury.
Podstawowe pytanie to: pragniesz sławy na podstawie książki czy pragniesz tworzyć?
Moim zdaniem dobrze, jeśli porządna książka zostanie wydana. Źle, że to rzadkie, a jeszcze gorzej, że służy to manipulacji, żerowaniu i pogoni za pieniądzem oraz sławą (m.in. dlatego nie wydaje się debiutantów ani kogoś, kto nie bierze udziału w konkursach).
Dobrym autorem jest ten, który chce dotrzeć swoim dziełem do ludzi. Tak ideologicznie, jak materialnie. W związku z tym, ludziom, którym robiłam korekty, a którzy przedstawiali sobą dobrą wartość, w mojej subiektywnej opinii, podpowiadałam: załóż własną stronę internetową, zapłać za domenę - zwróci się, trzeba w siebie inwestować - udostępniaj swoją twórczość, zarabiaj na wejściach, zrób darmową donację, reklamuj się, zakładaj "profil autorski" np. na lubimyczytać i tych stronach czytelniczych, żeby mole książkowe same się nawijały. Rób wszystko sam. Ludzie to łykną. Autor ma 100% zysków. Tylko trzeba traktować siebie - człowieka - jako przedsiębiorstwo, nie maszynę, oraz siebie - autora - jako twórcę, nie rzemieślnika. Ot i cała filozofia.
Ach, no i jest jeszcze taki myk, że jeśli publikujesz e-booka, a dzięki reklamie masz dużo wyświetleń, wydawnictwo od razu przyjmie Twoją powieść (nie Ciebie, powieść). Bo tak naprawdę ma już z górki reklamę. Większy zysk.
Wydawnictwa to hieny, a nie przedstawiciele kultury.
Podstawowe pytanie to: pragniesz sławy na podstawie książki czy pragniesz tworzyć?