Weselne klimaty - Wersja do druku +- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum) +-- Dział: EPIKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-EPIKA) +--- Dział: Miniatury Epickie (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Miniatury-Epickie) +---- Dział: Krótkie formy epickie (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Kr%C3%B3tkie-formy-epickie) +---- Wątek: Weselne klimaty (/Thread-Weselne-klimaty) |
Weselne klimaty - MaMonster - 19-04-2010 <Uwaga przekleństwa! A właściwie jedno...> Wesele. Huczna muzyka. Taniec spoconych ciotek z młodymi zięciami. Walące się wśród stolików ciała wujków. Pęknięte balony, błądzące między nogami przyodzianymi w białe pończoszki i złote sandałki. Srebrne tace wirujące pomiędzy rzędami krzeseł. Papierosowy dym unoszący się nad powałą i gryzący zapach golonki, wymieszany z fetorem unoszącym się z toalet. Wesele. A pomiędzy tym wszystkim ona. Ubrana w czarną suknię i szpilki. Szyję okalała kolia zdobiona sztucznym szkłem. Na błądzących nerwowo po stole palcach miała jeden jedyny pierścionek. Posrebrzany, z malutkim diamencikiem. Plastykowym. Obok niej leżała czarna torebka. Ciemnoblond włosy dziewczyny były ciasno spięte z tyłu. Oczy biegały nerwowo po sali, szukając czegoś na czym mogłyby się dłużej zatrzymać. Szeroko otwarte wpatrywały się w każdy drobny szczegół. Rozbitą butelkę, która leżała w kącie. Czarną broszkę leżącą obok. Matkę z cicho łkającym dzieckiem na kolanach. Pryszczatego chłopaka cichaczem wymykającego się z sali. Confetti zwisające z organ stojących na podwyższeniu dla muzyków. Dziewczyna patrzyła na to wszystko, mogłoby się zdawać znudzonym spojrzeniem. Palce w końcu natrafiły na chłód szklanego opakowania. Wino. Jej ciało przebiegły krótkie dreszcze. Sięgnęła po butelkę i odkorkowawszy ją, pociągnęła głęboki łyk. Skrzywiła się. Potem uśmiechnęła. Powoli zbliżała się północ. Po co ja tu w ogóle przyszłam? myślała rozgoryczona. Mogłam zostać w domu z młodszym kuzynostwem, które było jeszcze za małe i zbyt upierdliwe by uczestniczyć w weselach. Trzeba było zostać z ciotkami. Tymi najbardziej zrzędliwymi, których obecności już nikt nie chciał znosić. Mateuszek… Zapomniałam o swoim malutkim. Wzięłabym go na kolana i popatrzyła chwilę w twarz jego ojca. Potem ułożyłabym go do snu i pouczyła się trochę na kompetencję. Nad ranem, śpiąca wyszłabym ukradkiem z domu i… Kolejny łyk. Wino przyjemnie piekło ją po gardle i grzało ciało. Tak jak wtedy. Opiła się do nieprzytomności, żeby zapomnieć i obudzić się w rowie. Ale tam nie tańczyła... Jeszcze raz wychyliła butelkę i zerwała się z krzesła. Wmieszawszy się w tłum wirowała w tańcu, otoczona ludźmi i swoimi myślami. Zamknęła oczy. Tak, pomyślała, tak jest mi dobrze. Poczuła jak ktoś wciska rękę w jej dłoń. Przyciska ciało do jej ciała. To on? Nie otwarła oczu, żeby sprawdzić lecz całkowicie oddała się tandetnemu rytmowi i swojemu nowemu partnerowi. W końcu uchyla lekko powieki. Szarozielone oczy wpatrują się w nią, niemal przez nią. Chłopak uśmiecha się, samym kącikiem ust. Ona odwzajemnia jego uśmiech, a on widząc to puszcza jej dłonie i oddala się. Ależ to wino było dobre, pomyślała. Chcę więcej, a potem znów wrócimy do tańca. Podeszła chwiejnie do swojego stolika i dopiła butelkę. Chciała wstać, ale nie udało się jej. Alkohol działał bardzo szybko. O nie, myślała, znów się tak szybko spiłam, a ja nie chcę drugiego dzieciaka! Może się gdzieś schowam, ułożę w cieniu i prześpię resztę nocy. Muzyka i krzyki gości zlewały się w jeden wielki wrzask. Czuła się jak w piekle, gdzie potępieni pląsają w straszliwym bólu, a ci którym zabrakło już sił leżą we wrzącej smole. Tylko diabeł i jego kochanka siedzieli spokojnie, popatrując na dantejskie sceny. Po chwili wstała i zataczając się ruszyła w stronę toalet, by tam ułożyć się do snu. Po drodze spotkała matkę. Potężna kobieta zatrzymała córkę i spojrzała jej prosto w oczy. Tylko znów się nie skurw, mówiło jej spojrzenie. Odepchnęła ją od siebie z grymasem obrzydzenia na twarzy i odeszła. Dziewczyna nie świadoma tego kogo spotkała, dowlokła się do łazienki i tam zasnęła. Gdy nastał ranek, wstała i przeciągnęła się. Suknia była cała brudna i pomięta. Po kolii i pierścionku nie było ani śladu. Zaklęła pod nosem. No i po co mam to dalej ciągnąć? myślała. Teraz to już nie mam po co wracać do domu. Zrobię to i będzie spokój. Już nikt nie będzie musiał się mną przejmować. No, może przez pierwszy tydzień, dodała na pocieszenie. Potem wszyscy zapomną, tak jak zapomina się o wczorajszym kacu i kolejnym udanym weselu. Tak właśnie zrobię, postanowiła. Matuszkiem zajmą się ciotki. Matka jeszcze nigdy nie dotknęła dziecka. Bękarta. Dziewczyna ruszyła w stronę głównej sali, by zabrać torebkę. W drodze do stolika kluczyła pomiędzy kawałkami szkła, resztkami jedzenia, połamanymi krzesłami i śpiącymi dziećmi. Trzymając się blisko ściany przeskakiwała nad wujami i starszym kuzynostwem, drzemiącym, opartym o zimny beton. W końcu dotarła do sali. Tam widok przedstawiał się podobne. W nozdrza wdzierał się zapach alkoholu, papierosów, zielska i potu. Torebki nie było. Trudno, pomyślała. Nie napiszę listu pożegnalnego. Zresztą, kto chciałby go czytać. Być może Mateuszek gdy podrośnie? Skierowała się ku wyjściu z remizy. Na dworze było jeszcze chłodno, lecz słońce z wolna ogrzewało wszystko dookoła. Jakaś para chichocząc biegła w stronę przechowalni. Na parkingu stał stary, ale zadbany volkswagen. Świeciły mu się przednie światła. Dziewczyna podeszła do samochodu i spojrzała przez boczną szybę. To on. Cicho weszła do środka. Czarnowłosy chłopak spał na przednim siedzeniu z głową opartą o fotel, lekko przekrzywioną w bok. Potrząsnęła nim. Gdy się budził, szarozielone oczy popatrzyły na nią i uśmiechnęły się. – Czekałem na ciebie. – Wiem. Przepraszam. – Zróbmy to. Teraz. – Nie chcę już tu wracać. – Ja też. I odjechali trzymając się za ręce. Czarna torebka i biżuteria dziewczyny, leżące na desce rozdzielczej połyskiwały w świetle wschodzącego słońca. RE: Weselne klimaty - Met - 19-04-2010 Weselicha Ci u nas jeszcze nie było test kompetencji... Czy to nie w podstawówce? Ta dziewczyna będąc w podstawówce została matką i zostawiła dziecko, tak? Jeśli dobrze zrozumiałem, to plusik za pomysł, drugi za wykonanie, a trzeci za to, że ja odebrałem to jako przestrogę przed nieodpowiedzialnymi czynami i spoczywającą na nas odpowiedzialnością z nimi związaną RE: Weselne klimaty - MaMonster - 19-04-2010 Chodziło mi o te testy gimnazjalne, już nie pamiętam jak to się profesjonalnie nazywa... RE: Weselne klimaty - Met - 19-04-2010 Po prostu test gimnazjalny ale i tak młoda RE: Weselne klimaty - Ero - 20-04-2010 Hmm... Nie wszyscy potrafią dojrzeć ^^ Bardzo dobry tekst, daje myślenia. |