Nieziemska piękność - Wersja do druku +- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum) +-- Dział: EPIKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-EPIKA) +--- Dział: Opowiadania (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Opowiadania) +---- Dział: Komedie/Pastisze (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Komedie-Pastisze) +---- Wątek: Nieziemska piękność (/Thread-Nieziemska-pi%C4%99kno%C5%9B%C4%87) |
Nieziemska piękność - anarchist - 21-12-2013 W sercu Borów Tucholskich stała drewniana chata. Była schowana między świerkami i pokryta strzechą oraz porośnięta wijącym się niczym węże bluszczem. Sprawiała wrażenie opuszczonej. Tym bardziej, że obejście tonęło w odmętach wysokiej trawy. Nie zapędzali się tam ludzie, a i zwierzęta omijały to miejsce szerokim łukiem. Jednak biały słup dymu wydobywający się z komina, a także wydeptana ścieżka zaprzeczały początkowemu wrażeniu, że nikt tam nie mieszka. W chacie, przed wielką pozłacaną ramą, stała staruszka. Jej siwe włosy sięgały do pasa, a z pomarszczonej twarzy sterczał krogulczy nos, obok którego wyrastały dwa duże wrzody. Patrzyła w magiczne lustro, gdzie zamiast odbicia kłębiła się dziwaczna, czarna materia. Kobieta charknęła głośno, po czym rzekła: – Lusterko, przyznaj przecie, że mam najfajniejsze ciało na świecie. – Chyba cię pogięło, babo – odpowiedział niski głos. – Jak zacznę wymieniać ładniejsze od ciebie, to za rok nie skończę. – O ja głupia. – Staruszka złapała się za głowę. – Zupełnie zapomniałam. Obróciła się na pięcie i podeszła do regału. Otworzyła szufladę i już po chwili w jej dłoni zaszeleścił foliowy woreczek. Wydobyła zeń garść zielonych liści, po czym nabiła nimi fajkę. Zaciągnęła się. Za każdym razem, kiedy dym wypełniał jej płuca, kobieta młodniała i piękniała. Siwizna ustąpiła, zniknęły zmarszczki oraz wrzody, nos przybrał idealny kształt. Ciało się wyprostowało, tracąc kilkanaście kilogramów, tyłek wypiął się w śliwkę, a pod koszulą sterczały sutki jędrnych piersi niczym wentyle od traktora. Kobieta odłożyła fajkę i pełnym wdzięku krokiem zbliżyła się do czarnej materii. – No proszę. Domowa medycyna potrafi zdziałać cuda – ironizował głos. – Nawet z wycieraczki zrobi perski dywan. – Jeszcze jeden taki tekst poleci – wycedziła przez zęby wiedźma – a wrzucę ci tam wiadro z odchodami. Czarna materia jakby trochę wypłowiała. – Tak lepiej. – Zaśmiała się kobieta. – A teraz gadaj! – Jest mały szkopuł... – rozpoczęło nieśmiało lustro. – No kur... – warknęła czarownica – ... by zapiał. Co tym razem? – Istnieje taka jedna. Faceci mdleją na jej widok, a kobiety obgryzają paznokcie z zazdrości. – I dopiero teraz mi o niej mówisz?! – wrzasnęła wiedźma, biorąc się pod boki. – Przecież nie urodziła się wczoraj. – Bo mam dziwne odczyty. – Zbite z tropu lustro próbowało się wytłumaczyć. – Dziewczyna raz się pojawia, a potem gdzieś znika. Nie rozumiem do końca tego wszystkiego. Ale jak już ją namierzę, to jest na co popatrzeć. Piękna jak malowanie. Mówię Ci: cudowne oczy, pełne usta, a jej... – Dobrze już, dobrze! – Zniecierpliwiona kobieta machnęła ręką i szybko zażądała: – Adres, imię, nazwisko, ale już! – Ty to jednak potrzebujesz faceta i to z dużym... – zaczął w swoim stylu głos, lecz kiedy przyjrzał się minie rozmówczyni, natychmiast wypełnił polecenie: – Dziewczyna mieszka w Gdańsku, a dokładnie... *** Czarownica wybiegła z chaty jak poparzona. Skierowała kroki do niewielkiej i mocno zbutwiałej szopy. W rogu pomieszczenia znalazła miotłę. A kiedy naiwny czytelnik pomyślał, że pewnie na niej pofrunie, stało się coś nieoczekiwanego: za jej pomocą szybko oczyściła z kurzu starego Junaka. Potem przywdziała skórzaną kurtkę, na której widniał duży napis „Born to be witch”, po czym wskoczyła na motocykl. – W drogę! – zakrzyknęła. – Do Gdańska nie jest daleko. Wkrótce mknęła leśną ścieżką, mijając szeregi drzew oraz płosząc dziką zwierzynę. Warkot silnika i diabelski chichot wiedźmy niosły się echem na wiele kilometrów. Chwilę później sunęła po niedawno ukończonej autostradzie – przypominam, że to opowiadanie fantastyczne – i wyprzedzała samochód za samochodem. Gnała jak szalona, z każdą minutą przybliżając się do celu. *** Dominika podlewała na balkonie kwiaty. Cichutko nuciła jakąś zasłyszaną w radiu melodię i od czasu do czasu przemawiała aksamitnym głosem do roślinek. Z okna obok wyjrzał sąsiad. Na widok dziewczyny oblizał wargi, a jego twarz momentalnie zalały strumienie potu. – Ależ ona piękna... – wyszeptał, robiąc minę niczym pies na widok pętka kiełbasy. Dominika, zauważywszy sąsiada, nachyliła się lekko. Duży dekolt koszulki efektywnie pomógł w uzyskaniu zamierzonego efektu. Oczy podglądacza niemal wyszły z orbit, a potem zawirowały w obłędnym tańcu. Po chwili mężczyzna ześlizgnął się z parapetu, po czym runął jak długi, uderzając z hukiem plecami o podłogę. Pomimo bolesnego upadku na jego obliczu wciąż gościł uśmiech zadowolenia. Zanim stracił przytomność, usłyszał jeszcze głos swojej małżonki: – Co?! Znowu? Rozbawiona Dominika przez chwilę przysłuchiwała się krzykom sąsiadki. – System działa bez zarzutu – podsumowała i opuściła balkon. Kiedy weszła do pokoju, usłyszała pukanie do drzwi. Udała się do holu i bez wahania nacisnęła klamkę. Przed nią stała kobieta, która wyglądała, jakby przed chwilą zsiadła z motoru. – Masz na imię Dominika? – zapytała. – Tak. A o co... Moto-wiedźma błyskawicznie wtargnęła do mieszkania, zatrzaskując z hukiem drzwi. Zanim Dominika zdołała zaprotestować, na jej nosie wylądowała pięść. Dziewczyna straciła na chwilę równowagę. Następnie poczuła kopnięcie w brzuch, a zaraz potem kolejne uderzenia poczęły obijać jej ciało. Dominika upadła. Kobieta usiadła na niej okrakiem i zasypywała kolejnymi trafieniami. – Zatłukę! – wrzeszczała, wykrzywiając twarz w grymasie nienawiści. – Już nie będziesz najpiękniejsza! Ja będę! Błysnęło ostrze. Wiedźma zamachnęła się nożem, aby śmiertelnie ugodzić ofiarę. I wtedy zastygła w bezruchu, wybałuszając gały jak ryba leżąca na plaży. – Co u licha...? – wycedziła z trudem czarownica. Coś z dużą siłą zaciskało się na jej szyi. Z przerażeniem zauważyła, że siedmiopalczasta czarna dłoń, która pozbawiła ją dopływu powietrza, należała do Dominiki. Wiedźma spojrzała jeszcze niżej. Jej przekrwione oczy wpatrywały się w dziewczynę, z którą działo się coś dziwnego. Metamorfoza rozpoczęła się od ręki, rozprzestrzeniając się szybko na resztę ciała. Kształtne piersi zamieniły się w tors zarośnięty kosmatą sierścią, a śliczna twarz przybrała wygląd świńskiego ryja. Z oblicza wyrastały cztery ogromne kły, nad którymi ziała pustką dziura nosowa. Zamiast czoła stwór miał jedno wielkie czerwone oko, a miejsce zadbanych włosów zajęła sztywna szczecina. Czarne monstrum powstało na zakończone ostrymi pazurami, krzywe nogi. Łbem niemal sięgało sufitu. Trzymając w śmiertelnym uścisku dogorywającą czarownicę, przyjrzało się jej uważnie. Po chwili rzuciło trupem o ścianę niczym rozkapryszone dziecko starą lalką. Czaszka wiedźmy pękła na drobne kawałeczki, jak porcelanowy wazon po spotkaniu z podłogą. Mózg jeszcze nie zdążył spłynąć po ścianie, kiedy istota zbliżyła się do zwłok i szybkimi ruchami poczęła rozrywać je na strzępy. W rogu pokoju wylądowała noga, na szafie ręka, a jelita ciągnęły się aż do kuchni. – Muszę się opanować – powiedział wreszcie Xynem. Upuścił fragment zakrwawionego kręgosłupa na dywan i dodał: – Atak wyglądał na przypadkowy, nie powinno być żadnych konsekwencji. Teraz trzeba ponownie uruchomić kamuflaż i powrócić do badań. Skierował kroki do łazienki. Z trudem się mieszcząc, usiadł w wannie, po czym odkręcił kurek. Zamiast wody z prysznica wydobyła się zielona maź. Za każdym razem, kiedy Xynem wcierał płyn w określoną część cielska, ta po chwili przeobrażała się w ludzkie ciało. *** Dominika zapakowała do worka ostatni fragment poćwiartowanej kobiety. Uśmiechnęła się pod nosem, ukazując szereg nieskazitelnie białych zębów. – Jeszcze tylko zmyć ten cały syf i wszystko będzie w porządku – westchnęła z ulgą. – A jutro zatopię worki z mięsem w morzu. Potem, kiedy wysprzątała mieszkanie, wzięła z półki aparat fotograficzny. Stanęła przed lustrem i przyjrzała się odbiciu. – Trochę za małe – stwierdziła. – Oni wolą takie. – Dotknęła piersi, które natychmiast się powiększyły. – Teraz jest idealnie. Na nos założyła okulary. – To też dobrze wpływa na działanie systemu. Spojrzała w obiektyw i nacisnęła guzik aparatu. Błysnęło. Zrobiła jeszcze kilka podobnych zdjęć, po czym podeszła do biurka i usiadła przed monitorem. – Teraz wrzucę do sieci. – Pokiwała głową, lekko przygryzając wargę. – W nocy muszę wykonać serię badań układu odbytniczo-wydalniczego. Przeniosła wzrok na przedmiot stojący obok biurka. Przypominał termos, z tym, że był zakończony stożkiem. Miał przezroczystą powłokę, pod którą znajdował się jakiś mechanizm pełen trybików i kółek połączonych przewodami. *** Jarosław właśnie się obudził. Otworzył oczy i uniósł głowę. Rozejrzał się. Leżał na podłodze w pokoju obok biurka. Szum wentylatora świadczył, że komputer był wciąż włączony, choć za oknem w najlepsze świeciło słońce. – Zemdlałem, czy co? – zapytał na głos, choć w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby odpowiedzieć. – Całą noc przeleżałem na glebie. Odgarnął długie włosy z czoła, po czym podrapał się po nieogolonej twarzy. Próbował wstać, lecz tylko syknął z bólu i ponownie znalazł się w pozycji horyzontalnej. – O Jezu – wysapał, patrząc w sufit – ale mnie boli dupa. KONIEC RE: Nieziemska piękność - Hanzo - 21-12-2013 Cytat:że mam najfajniejsze ciało na świecie.To bardzo subiektywne odczucie, ale brzmiałoby mi tu "ciałko" w tym zdaniu. Cytat:Czarownica wybiegła jak poparzona z chatySzyk. Czarownica wybiegła z chaty jak poparzona. Cytat:Zanim stracił przytomność, usłyszał głos swojej małżonki:Myślę, że to zdanie prosi się o dodanie słowa "jeszcze". I w sumie możnaby to "swojej" usunąć. Czyli: Zanim stracił przytomność, usłyszał jeszcze głos małżonki: Opowiadanie napisane bez większych zgrzytów i można się przy nim pośmiać. Najbardziej spodobał mi się moment, który można by nazwać "ręka, noga, mózg na ścianie", to była udana parodia. Poza tym ta kwestia mnie rozwaliła: Cytat:– Zatłukę! – wrzeszczała, wykrzywiając twarz w grymasie nienawiści. – Już nie będziesz najpiękniejsza! Ja będę!Dobrze się zwizualizowało. Widzę, że trochę popróbowałeś w narracji takich wtrętów odautorskich. Wstawka o autostradzie - bardzo na plus, autentycznie parsknąłem. Wstawka o miotle w moim odczuciu wypadła ciut słabiej. No i kwestia domowej medycyny, wiadomo, domowe sposoby dobre na wszystko. Dzięki za mile spędzony czas. Pozdrawiam! RE: Nieziemska piękność - anarchist - 21-12-2013 Siemanko Jeśli się pośmiałeś, to jest git. I tak: "ciałko" jakoś mi nie podchodzi, zostanę przy swoim. Szyk poprawiam, co racja to racja. "Swojej" zostawię, ale dodam "jeszcze". Dzięki za sugestie, zawsze mile widziane. Pozdrawiam RE: Nieziemska piękność - Thori - 22-12-2013 Teksty lusterka spodobały mi się RE: Nieziemska piękność - Kruk - 22-12-2013 Cytat:W chacie, przed wielką pozłacaną ramą, stała staruszka.Pierwsze skojarzenie oczywiście z lustrem, ale drugie z ramą obrazu. Także zabrakło mi trochę doprecyzowania. Cytat:A kiedy naiwny czytelnik pomyślał, że pewnie na niej pofrunie,To ja xD Cytat:a zaraz potem kolejne uderzenia poczęły obijać jej ciało.Hmmm, może "spadać na jej ciało" brzmiało by lepiej? To mi nie gra tak do końca. Śmieszne. Rozbawiło mnie i lekko się czytało. Zwroty akcji, nowe wykorzystanie znanych motywów, ciekawie ale dam 4, bo to nie jest najlepsze, na co Cię stać RE: Nieziemska piękność - anarchist - 22-12-2013 No, to znowu ja Dziękuję wam za przeczytanie opowiadania. Thori: Tak, fajnie mieć takie wygadane lusterko. Wtedy hasło "piję do lusterka" zyskałoby na jakości. Piękna Kruk czyli naiwny czytelnik: czarownicę widziałem z profilu, a więc byłem w stanie ujrzeć tylko ramę. Dopiero potem, kiedy zajrzałem przez inne okno, zorientowałem się, że to lustro. W tym przypadku zostanę przy swoim. Co do "obijania" zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. A czwórkę biorę, a jakże! PS "Stać Cię na więcej" - kobiety to pamiętliwe stworzonka są. Kłaniam się RE: Nieziemska piękność - Kruk - 22-12-2013 Hahaha, a wiesz, jak kombinowałam, żeby to ująć inaczej żeby nie było, że do tego konkretnego zdania piję |