Via Appia - Forum

Pełna wersja: Przypadki Luśki (1.2.3.)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Przypadki Luśki


Przypadek 1.

W czasach słusznie minionych, każdy student musiał zaliczyć wakacyjne praktyki robotnicze. Grupa polskich studentów, a wśród nich Luśka, odbywali je w Estonii - naonczas będącej częścią ZSSR – w podobno najlepszym sowchozie Kuremaa (po estońsku Kraina bocianów). Była druga połowa lipca ale stołówka nadal serwowała stare ziemniaki, czerstwy, czasami spleśniały chleb, a na śniadanie, codziennie, małe, ohydne rybki kilki.

Zero jakichkolwiek świeżych warzyw. Luśka, zawsze dbająca o siebie, postanowiła działać. W sowchozie pracował pewien autochton, odziany w gumofilce i kufajkę, który wodził za nią tęsknym wzrokiem. Nazwała go... Kapotka. On oczywiście dopytywał się - что такое капотка, что такое капотка? Więc wyjaśniła mu, że jej kraju tak nazywa się chłopaka, który bardzo podoba się dziewczynom.

To był strzał w dziesiątkę. Od tej pory Luśce, a za jej pośrednictwem grupie polskich studentów, przemycany był przez Kapotkę bukiet witamin, w postaci świeżych warzyw: marchewki, pomidorów, ogórków oraz cebuli.

I tak to, dzięki przemyślności Luśki, studenci powrócili do domów bez szkorbutu.


Przypadek 2.

Praktyki robotnicze, praktykami robotniczymi, jednak, Luśka, po trzech dniach zdecydowała, że budowanie chlewików, to nie jest to co „tygrysy lubią najbardziej”. Pobudka o szóstej rano, paskudne kilki na śniadanie i wyjazd do roboty zdezelowanym, może nawet pamiętającym czasy wojny, rzęchem, który trudno było nazwać autobusem, w głąb sowchozowych pól, ciągnących się jednakową pszeniczną barwą aż po horyzont.

Ich praca polegała na ręcznym mieszaniu piasku, wody, cementu oraz wylewaniu betonu pod fundamenty chlewni. I tak bez przerwy do południa. Po dwunastej przyjeżdżał ten sam autobus i zabierał ich na obiad. Po nim jeszcze trzy godziny „betonowej” roboty.

Luśka miała po dziurki w nosie budowania socjalistycznych chlewików dla socjalistycznych świń. Postanowiła działać po swojemu. Najpierw porozmawiała z koleżankami i kolegami o zorganizowaniu protestu przeciw wyzyskowi. Przekonywała do strajku angielskiego, polegającego na skrupulatnym i drobiazgowym przestrzeganiu przepisów., szczególnie z zakresu BHP. Owszem, zgłosimy gotowość podjęcia pracy, jednak dopiero po wdrożeniu odpowiednich warunków, np: odzieży ochronnej, rękawic, czy dostępu do pitnej wody. Niestety, nie spotkała się ze zrozumieniem. Wprost przeciwnie - no coś ty, zgłupiała? Ty im chcesz dyktować warunki? A jak nam praktyki nie zaliczą, to co będzie? A jak poinformują uczelnię o naszej antyspołecznej postawie, to może nawet wyrzucą ze studiów!

No cóż, zrobiłam co trzeba, teraz czas pomyśleć o sobie, a szczególnie o dłoniach pokrytych bolesnymi bąblami.

Następnego dnia rano nie zareagowała na gwizdek pobudki i pozostała w łóżku. Na nic zdały się namowy i przekonywania, najpierw koleżanek, a potem samego „kamandira” Wowki, który w całym swoim majestacie, z groźną miną, stanął przy jej łóżku. Na to Luśka odpowiedziała jedną ze swoich min (a miała ich zanadrzu cały komplet, pieczołowicie studiowany przed lustrem) i, jak zacięta płyta powtarzała: Я болня, позвоните в скорую помощь.


Przypadek 3.

Czyli biorą mnie na przeczekanie. - Luśka usiadła ma łóżku, zastanawiając się co dalej. Wszyscy sobie poszli, studenci do budowania chlewików, a komendant Wowka, zdziwiony, z wielkim znakiem zapytania w oczach, że ktoś się ośmielił nie podporządkować wydawanym zazwyczaj ex cathedra poleceniom, wycedził przez zęby – Ну. хорошо, подождем и посмотрим.

Całe szczęście, że mam pod ręką papierosy, przynajmniej sobie bez pospiechu popalę i nikt nie będzie wyrzucał mnie na korytarz. Najbliższe miasto, Jögeva, znajduje się około czterdzieści kilometrów od Kuremaaa, wiec mam sporo czasu na spokojne przemyślenie strategii, jak dostać się do Katii, do Moskwy. Przecież jej obiecałam, że będę przy niej na peronie dworca Białoruskiego i razem powitamy przyjeżdżającego (przez Helsinki, bo taką marszrutę - z Krakowa - nakazały mu konsularne władze) Maxima.

A problem był skomplikowany, bowiem grupa polskich studentów przyjechała do ZSSR, wpisana do zbiorowego paszportu, który znajdował się w rękach ich kierownika – studenta i działacza ZSMP (Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej).

Krok pierwszy: uwolnić się od codziennej harówki budowania komunistycznych chlewni, chociaż jak się zastanowić, to świnie – pod każdą szerokością geograficzną, i w każdym systemie politycznym - niczemu nie są inne. Pod warunkiem, że są to świnie czteroraciczne, z przynależnym im chrumkającym ryjkiem.
Krok drugi: dostać się do telefonu i zadzwonić do Katii, a już wiedziała, że aparat znajduje się w biurze dyrektora sowchozu.

Kiedy z ust Luśki wydobywały się coraz piękniejsze, puszczane starannie i z namaszczeniem kółka dymu, do pokoju weszły dwie osoby. Komendant Wowka z wielce niezadowoloną miną oraz bardzo młody człowiek w białym fartuchu ze stetoskopem na szyi i czarną, podniszczoną lekarską torbą w ręku.

Zgasiła papierosa i usiadła na łóżku, jednocześnie z uwagą przyglądając się młodemu lekarzowi. - Zbyt młody, a jeżeli to tylko student medycyny to... bułka z masłem.



możliwy cdn
czekam na frazę

adnażdy w Maskwie adin żentelmen
Jako że leżę na plaży i sobie odpoczywam, z przyjemnością poczytałam, jak to onegdaj bywalo. Mój wypoczynek jeszcze lepiej teraz smakuje Smile
Bardzo dobre pisanie. Ode mnie 5/5.
Czekam na ciąg dalszy opowieści.
O piątce powiedziałam Luśce. Jest zachwycona i prosiła, bym podziękowała  pięknie, co niniejszym czynię.
Miłego leniuchowania, niestety, ja jestem zarobiona po  kokardę.

Pozdrawiam
nebbia
Fajna zabawna historia. Uśmiechnąłem się kilka razy. Przypomina mi kilka drobniejszych doświadczeń z zamierzchłej przeszłości. Słowem - przyjemne to. Warto by kontynuować.

Pozdrawiam serdecznie.
(02-08-2018, 09:12)gorzkiblotnica napisał(a): [ -> ]Fajna zabawna historia. Uśmiechnąłem się kilka razy. Przypomina mi kilka drobniejszych doświadczeń z zamierzchłej przeszłości. Słowem  - przyjemne to. Warto by kontynuować.

Pozdrawiam serdecznie.
powiem Luśce, ucieszy się i może przestanie się lenić. 
Dziękuję i odpozdrawiam
nebbia
(30-07-2018, 18:56)nebbia napisał(a): [ -> ]
Luśka miała po dziurki w nosie budowania socjalistycznych chlewików dla socjalistycznych świń.

Big Grin Big Grin Big Grin