Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ma lina
#1
Mała, małomiejska Malina
polubiła, pobawiła, pobocznego
lumpa, pod lampą lejącego
Kalwina

I wina, wina, wina.
Leje się strugami,
wylewa z kielicha,
razem z modlitwą.
Przed słoną zupą,
po oślizgłej rybie.

Malina, lina, na bielonym suficie,
się nie ima.
Gaśnie światło,
robimy małego Kalwina.
Po bożemu,
bez miłości.
Malina, lina, na bielonym suficie,
się nie ima.
Gaśnie życie,
robimy małego Kalwina.
Ości gruchocze.
Wino wypływa
niepostrzeżenie.
Ból,
nie ma dobrego porównania.

Komu wina?
Czyja wina?
Kochałam Lenina,
żyję w komunie.
Ma lina.




Wyciśnij życie, jak słodko - gorzką czekoladkę.
Nie żałuj błędów, tylko niespełnionych marzeń.
Zrób coś, dla siebie, lecz nie od jutra.
[Obrazek: malarskie-dziela-sztuki6_s.jpg]

Odpowiedz
#2
A ten tekst mi się już zupełnie nie podoba Sylwio. Brzmi jak taka troszkę bezsensowna rymowanka napisana z nudów i na kolanie. Na dodatek "wiersz" się strasznie ciężko czyta bo jest okropnie mało rytmiczny. Chwilami stosujesz rymy (okropne), chwilami nie, ogólnie źle to brzmi. Pointa też powoduje ból zębów niestety. Ogólnie to jak dla mnie jest wyjątkowo be.

1/5

Pozdrawiam
X
Jeśli masz jakieś pytanie,problem,zachciankę,marzenie lub potrzebujesz pomocy to wal śmiało. Postaram się odpowiedzieć/pomóc/spełnić o co prosisz. W końcu od tego też jestem.

X
Odpowiedz
#3
Zabawa dla zabawy, a słowa złośliwie stają dęba i Jean Cauvin przewraca się w grobie na genewskim cmentarzu.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości