Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 2.25
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
passé francais
#1
Siedziałam na dość mało wygodnym, starym krześle, wpatrując się w pustą ścianę naprzeciwko. Pomieszczenie przepełnione było zapachem środków odkażających oraz różnorakich lekarstw. Z fotela obok obserwowała mnie pani psycholog. Nic nie mówiąc, co kilka minut rzucała ojcu spojrzenia pełnie podziwu i zmartwienia. Jej tusza za każdym razem nieprzyjemnie się trzęsła.
- I po co ja tu jeszcze jestem? – szepnęłam, kładąc nogi na stoliku obok.
Błoto osiadłe na podeszwach trampek zaczęło gromadzić się na obrusie ozdobionym humoidalnymi perskimi wzorami.
- Skarbie, powiedz wreszcie coś z sensem. Ta pani naprawdę nic ci nie zrobi. – ojciec położył rękę na moim ramieniu. W jego głosie słychać było ból… Jednak nie do końca prawdziwy…Pan Molier okazał się być doskonałym aktorem.
- Wal się. – krzyknęłam, po czym czym prędzej strzepnęłam jego dłoń pokrytą złotymi bransoletami oraz sygnetami. Boże, jak ja jej nienawidziłam. – Może gdybyś przestał co noc wymykać się do tej grubaski, to bym ci uwierzyła. Wszyscy jesteście do kitu.
Jak gdyby nigdy nic, wyciągnęłam z kieszeni paczkę fajek, zapaliłam jedną z nich i wyskoczyłam przez okno. Za sobą słyszałam wrzaski ojca.
A co mnie on obchodził ?
Po chwili, w moich uszach znalazły się słuchawki, z których popłynęły wysublimowane dźwięki nokturnów Chopina. Co kilka minut, przed oczami pojawiał się nikotynowy dym, a świeże liście wiosennych drzew ocierały się o piersi. Wiatr delikatnie mnie głaskał, a ja poddawałam się jego pieszczotom…
Upłynęło kilka dobrych godzin… Pięć wypalonych papierosów, cztery tabletki uspokajające..
„ Jak dobrze pójdzie, to skończę jak Jackson albo Elvis „ - pomyślałam, zapalając kolejnego peta.
Nagle ulice rozbłysły tysiącami świateł.
Paryzka północ.
Godzina prostytutek spacerujących ciemnymi alejami... Czas pijaków siedzących na ławkach nieopodal Wieży Eiffla. Kochałam patrzeć na ich pełne podniecenia twarze… Odurzeni alkoholem, pożądliwym wzrokiem obserwowali tyłek każdej skąpo ubranej kobiety. A gdzie podziały się ich żony? Gdzie mężowie tych nieszczęsnych dziwek plątających się po ulicach?
A ja?
A ja patrzyłam na księżyc..Bo chyba tylko on pomagał..
- Ej, no może mi pomożesz zamiast się tak gapić?! - Potrząsnęłam głową, by powrócić do świata istot żyjących.
Przede mną stała dziewczyna. Na plecach niosła dwa wory śmieci. Jej twarz była cała umorusana i czarna.
- Wiem kim jesteś. Bella Molier , stuknięta córka milionera. – prychnęła. - Masz. – podała mi jeden z worów. – Ja nazywam się Lily Glorburg, całkiem normalna córka trupa.Za mną.
Niczym zahipnotyzowana ruszyłam za nieznajomą. Lustrowałam każdy jej krok zrobiony w za małych glanach. Była dużo niższa i chudsza ode mnie. W zasadzie, to można było ją porównać do piórka prowadzonego przez wiatr.
- Gdzie właściwie idziemy? – zapytałam w końcu.
- Do mojego domu. – oznajmiła nowo poznana, skręcając w zaciemnioną uliczkę. Do naszych nozdrzy wkradł się zapach stęchlizny i wilgoci.
- To tutaj.. – Lily przerzuciła wór przez ramię, po czym położyła go na jednym z kartonowych pudełek.
- Prezent. – O moje stopy uderzyło coś szklanego. Kierowana ciekawością uklęknęłam. Wódka.
Sama nie wiem, co potem się działo. Doznałam niesamowitej chęci do skosztowania chociaż kropli tego nieznanego mi dotychczas płynu. Odkręciłam czerwoną nakrętkę i pociągnęłam spory łyk.
Na twarz Lily zawitał uśmiech. Za pomocą drabinki wspięła się na mur, po czym dała mi znak dłonią, abym poszła za nią. Bez słowa zrobiłam to, o co prosiła. Zaliczając jedno poślizgnięcie, wgramoliłam się na drugą strony ściany.
Podłużna kaskada wody spływała w dół rozpryskując krystaliczny płyn na wszystkie strony. Lily i ja stałyśmy na jednym ze schodków.
- Jeszcze nigdy nie wiedziałam czegoś tak pięknego.. – wyszeptałam.
Towarzyszka przyznała mi rację skinięciem głowy, po czym zanurzyła swoje usta w alkoholu.
***
Od tamtego momentu wódka stała się moim życiem, przyjacielem, do którego zawsze mogłam zwrócić się o pomoc…
A Lily?
Kiedy się obudziłam już jej nie było.. Zostawiła mi tylko dwie pełne butelki…
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#2
(21-06-2012, 20:55)blackpepper napisał(a): Siedziałam na dość mało wygodnym niezgrabne, starym krześle, wpatrując się w pustą ścianę naprzeciwko. Pomieszczenie przepełnione było zapachem środków odkażających oraz różnorakich lekarstw. Z fotela obok obserwowała mnie pani psycholog. Nic nie mówiąc, co kilka minut rzucała ojcu spojrzenia pełnie podziwu i zmartwienia. Jej tusza za każdym razem nieprzyjemnie się trzęsła. mam wątpliwości co do "trzęsącej się tuszy"
- I po co ja tu jeszcze jestem? – szepnęłam, kładąc nogi na stoliku obok.
Błoto osiadłe na podeszwach trampek zaczęło gromadzić się na obrusie ozdobionym humoidalnymi perskimi wzorami.
- Skarbie, powiedz wreszcie coś z sensem. Ta pani naprawdę nic ci nie zrobi. – ojciec położył rękę na moim ramieniu. W jego głosie słychać było ból… Jednak nie do końca prawdziwy…[_]Pan Molier okazał się być doskonałym aktorem.
- Wal się. – krzyknęłam, po czym czym prędzej strzepnęłam jego dłoń pokrytą złotymi bransoletami oraz sygnetami. Boże, jak ja jej nienawidziłam. – Może gdybyś przestał co noc wymykać się do tej grubaski, to bym ci uwierzyła. Wszyscy jesteście do kitu.
Jak gdyby nigdy nic, wyciągnęłam z kieszeni paczkę fajek, zapaliłam jedną z nich i wyskoczyłam przez okno. Za sobą słyszałam wrzaski ojca.
A co mnie on obchodził[_]?
Po chwili, w moich uszach znalazły się słuchawki, z których popłynęły wysublimowane dźwięki nokturnów Chopina. Co kilka minut, przed oczami pojawiał się nikotynowy dym, a świeże liście wiosennych drzew ocierały się o piersi. Wiatr delikatnie mnie głaskał, a ja poddawałam się jego pieszczotom…a gdzie ta pani miała ubranie?
Upłynęło kilka dobrych godzin… Pięć wypalonych papierosów, cztery tabletki uspokajające..
bez spacji Jak dobrze pójdzie, to skończę jak Jackson albo Elvisbez spacji „ - pomyślałam, zapalając kolejnego peta.oni najpierw zrobili karierę, a potem "skończyli", więc...
Nagle ulice rozbłysły tysiącami świateł.
Paryzka północ. ja wiem, że Paryż to na pewno magiczne miasto, ale żeby mrok zapadał tam około północy? Wink
Godzina prostytutek spacerujących ciemnymi alejami... Czas pijaków siedzących na ławkach nieopodal Wieży Eiffla. Kochałam patrzeć na ich pełne podniecenia twarze… Odurzeni alkoholem, pożądliwym wzrokiem obserwowali tyłek każdej skąpo ubranej kobiety. A gdzie podziały się ich żony? Gdzie mężowie tych nieszczęsnych dziwek plątających się po ulicach?
A ja?
A ja patrzyłam na księżyc..[_]Bo chyba tylko on pomagał..
- Ej, no może mi pomożesz zamiast się tak gapić?! - Potrząsnęłam głową, by powrócić do świata istot żyjących.
Przede mną stała dziewczyna. Na plecach niosła dwa wory śmieci. Jej twarz była cała umorusana i czarna.
- Wiem kim jesteś. Bella Molier[_], stuknięta córka milionera. – prychnęła. - Masz. – podała mi jeden z worów. – Ja nazywam się Lily Glorburg, całkiem normalna córka trupa.Za mną.najlepszy fragment tekstu, i najlepsza postać
Niczym zahipnotyzowana ruszyłam za nieznajomą. Lustrowałam każdy jej krok zrobiony w za małych glanach. Była dużo niższa i chudsza ode mnie. W zasadzie, to można było ją porównać do piórka prowadzonego przez wiatr.rzucało nią po ścianach i nad drzewami?
- Gdzie właściwie idziemy? – zapytałam w końcu.
- Do mojego domu. – oznajmiła nowo poznana, skręcając w zaciemnioną uliczkę. Do naszych nozdrzy wkradł się zapach stęchlizny i wilgoci.
- To tutaj.. – Lily przerzuciła wór przez ramię, po czym położyła go na jednym z kartonowych pudełek.
- Prezent. – O moje stopy uderzyło coś szklanego. Kierowana ciekawością uklęknęłam. Wódka.
Sama nie wiem, co potem się działo.nie wiem, ale opowiadam, może uwierzą Doznałam niesamowitej chęci do skosztowania chociaż kropli tego nieznanego mi dotychczas płynu.sztucznieee Odkręciłam czerwoną nakrętkę i pociągnęłam spory łyk.
Na twarz Lily zawitał uśmiech. Za pomocą drabinki wspięła się na mur, po czym dała mi znak dłonią, abym poszła za nią. Bez słowa zrobiłam to, o co prosiła. Zaliczając jedno poślizgnięcie, wgramoliłam się na drugą strony ściany.
Podłużna kaskada wody spływała w dół rozpryskując krystaliczny płyn na wszystkie strony. Lily i ja stałyśmy na jednym ze schodków.
- Jeszcze nigdy nie wiedziałam czegoś tak pięknego..aż jej kropki w wielokropku zabrakło. Jakoś trudno mi w to uwierzyć, żeby bogaty tatuś nigdy nie pokazał córeczce wodospadu Wink – wyszeptałam.
Towarzyszka przyznała mi rację skinięciem głowy, po czym zanurzyła swoje usta w alkoholu.
***
Od tamtego momentu wódka stała się moim życiem, przyjacielem, do którego zawsze mogłam zwrócić się o pomoc…
A Lily?
Kiedy się obudziłam już jej nie było.. Zostawiła mi tylko dwie pełne butelki…
Za dużo wielokropków, jak na mój gust, w dodatku wybrakowanych. Generalnie zajrzyj do Kącika Literata i przypomnij sobie coś niecoś o interpunkcji i zapisie dialogów Smile
Niekiedy sformułowania są dość niezręczne, co przekręca sens wypowiedzenia, przyjrzyj się słownictwu. Podkreślałam fragmenty zdecydowanie do przeredagowania, brzmiące sztucznie, śmiesznie.

Niezbyt mi się podoba. Są fajne momenty, ale całość jest dość płytka, zahaczasz też o śmieszność, a chyba nie o to ci chodziło. Czy nastolatka (jak się domyślam) naprawdę potrafiła dostrzec w Paryżu wyłącznie dziwki i pijusów? A przygoda z alkoholizmem raczej nie zaczyna się od jednej popijawy.
Zdecydowanie do poprawy.
Pozdrawiam.


Odpowiedz
#3
Cytat: Siedziałam na dość mało wygodnym
nie lepiej "niewygodnym"? Czasem nie warto iść na około Tongue

Cytat: Pomieszczenie przepełnione było zapachem środków odkażających oraz różnorakich lekarstw. Z fotela obok obserwowała mnie pani psycholog
nie byłem nigdy u psychologa, ale serio, śmierdzi tam lekami? Ona raczej nie ma tam lekarstw, przepisuje receptę, co najwyżej, chyba że się mylę Tongue

Cytat:ojcu spojrzenia pełnie podziwu
pełne
Cytat: ozdobionym humoidalnymi perskimi wzorami. 
co to jest humoidalny? Humanoidalny? No to do poprawy Wink
Cytat: zrobi. – ojciec położył rękę na moim ramieniu.
jest kropa, to ojciec z wielkiej. Jak problemy z dialogami są, to do kącika literata idziemy Tongue
Cytat: - Wal się. – krzyknęłam, po czym czym prędzej strzepnęłam jego dłoń pokrytą złotymi bransoletami oraz sygnetami.
a teraz bez kropki po się, są problemy z dialogami, kącik literata Wink po czym czym? Po czym szybko strzepnęłam, chyba lepiej, co?

Cytat: – Może, gdybyś przestał co noc wymykać
dałbym tu przecinek
Cytat: a świeże liście wiosennych drzew ocierały się o piersi.
tego sobie nie mogę wyobrazić? Że spadały, czy że gałęzie ją zahaczały, czy co?
Cytat: „ Jak dobrze pójdzie, to skończę jak Jackson albo Elvis „
cudzysłowu nie oddzielamy spacją w środku
Cytat: Paryzka północ.
paryska
Cytat: A ja patrzyłam na księżyc..Bo chyba tylko on pomagał..
wielokropek składa się z trzech kropek
Cytat: - Ej, no może mi pomożesz[,] zamiast się tak gapić?!

Cytat: – Wiem[,] kim jesteś.

Cytat:  Bella Molier , stuknięta córka milionera. – prychnęła. - Masz. – podała mi jeden z worów. – Ja nazywam się Lily Glorburg, całkiem normalna córka trupa.Za mną.
nie chce mi się dialogów poprawiać, bo za dużo tego
Cytat: oznajmiła nowo poznana, skręcając w zaciemnioną uliczkę.
dałbym w jedną z ciemniejszych, zaciemniona brzmi, jakby ktoś kotarę tam powiesił Tongue
Cytat: Doznałam niesamowitej chęci do skosztowania chociaż
zbędne „do”
Cytat: kropli tego nieznanego mi dotychczas płynu. 
jakoś ciężko mi to kupić, fajki pali jak smok, łyka tabsy na uspokojenie, a alkoholu nie zna?
Cytat: Podłużna kaskada wody spływała w dół rozpryskując (się bym tu dał zamiast tego ->) krystaliczny płyn na wszystkie strony
krystaliczny płyn, jej, toż to woda zwykła, usunąłbym całkiem to wyrażenie Tongue
Cytat: po czym zanurzyła swoje usta w alkoholu.
ciężko usta w butelce zanurzyć


Hm, jakoś ciężko mi odczytać przesłanie. Bo to chyba nie namowa do uzależnienia się od alkoholu?Tongue Problem z bogatymi rodzicami, którzy dadzą kasę i myślą, że tyle dziecku wystarczy, ta?
Nie wiem, co myśleć, tekst czyta się dość dobrze, ale z kolei dużo błędów, głupich błędów, do wyłapania. Bohaterka jest dziwna, trochę wątpię, czy z takim charakterkiem buntowniczki, dopiero teraz poznałaby alkohol.

W sumie, źle nie jest, ale mogłoby być lepiej, jakbyś się bardziej skupiła na odczuciach bohaterki, bardziej emocjonalnie to wyraziła.

Pozdrawiam
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#4
Błędy wytknęli moi przedmówcy, więc ominę tę część Wink
Bohaterowie, moim zdaniem, są niezwykle sztuczni. Nie dość, że zabrakło opisów emocji, to jeszcze jaka nastolatka dostrzegałaby w Paryżu tylko dziwki, a potem poszła za bezdomną? Pan Molier wcale nie był bardziej dopracowany... Dziwne jest to, że nie zareagował, gdy jego córka paliła. Poza tym, nie szukał jej po ucieczce? I gdzie podziewała się ta dziewczyna po wyskoczeniu z okna? Siedziała na parapecie?
Jak dla mnie zbyt naciągane. Ale nie zniechęcaj się. Jak radziła Księżniczka- zajrzyj do Kącika Literata, poczytaj teksty innych użytkowników forum. Wyjdzie Ci to na dobre Smile
Pozdrawiam
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości