22-01-2018, 22:46
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-01-2018, 12:53 przez Marcin Sztelak.)
Nigdy nie mam urodzin i nikt
do mnie nie przychodzi.
Zapisuję czarnomagiczne słowa na listkach
papieru toaletowego. Woda
wycieka z instalacji. Performance.
Pół królestwa za uszczelki i ręka księżniczki,
prawa lub lewa.
Do wyboru (osobiście wybrałbym prawą).
Pora na kawę, lecz boże młyny mielą
zbyt wolno. Więc pogryzam ziarna,
delektując się głębią.
Pustego kubka, tymczasem papier zarasta
sitowiem, już nie zrobię statków, samolocików.
I nie dowiesz się jak bardzo pragnę
znaleźć nasze zdjęcie.
To niezrobione, mam do niego ramkę
z anielskiego włosa — ostatniej pamiątki
po choince. Sprzed dekady.
Gdy czekałem na zaćmienie słońca, księżyca
albo coś w tym rodzaju. Od tego czasu
surrealizm stał się chlebem powszednim.
Kolejny dzień bez zupy mija,
tylko torty i zdmuchiwanie świeczek.
Do rozpuku.
do mnie nie przychodzi.
Zapisuję czarnomagiczne słowa na listkach
papieru toaletowego. Woda
wycieka z instalacji. Performance.
Pół królestwa za uszczelki i ręka księżniczki,
prawa lub lewa.
Do wyboru (osobiście wybrałbym prawą).
Pora na kawę, lecz boże młyny mielą
zbyt wolno. Więc pogryzam ziarna,
delektując się głębią.
Pustego kubka, tymczasem papier zarasta
sitowiem, już nie zrobię statków, samolocików.
I nie dowiesz się jak bardzo pragnę
znaleźć nasze zdjęcie.
To niezrobione, mam do niego ramkę
z anielskiego włosa — ostatniej pamiątki
po choince. Sprzed dekady.
Gdy czekałem na zaćmienie słońca, księżyca
albo coś w tym rodzaju. Od tego czasu
surrealizm stał się chlebem powszednim.
Kolejny dzień bez zupy mija,
tylko torty i zdmuchiwanie świeczek.
Do rozpuku.