Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wojna ras ( tytuł roboczy)
#1
Trwał typowy letni dzień. Słońce górowało nad zabudowaniami i biło swoim blaskiem oraz zalewało promieniami każdą niezakrytą powierzchnię.
Część mieszkańców Orchowa i okolic przebywało w domkach letniskowych przy pobliskim jeziorze.
Jednak część ludności miasteczka, w tym szczególnie młodzi ludzie przebywali w parku miejskim, szukając zbawczego cienia.
Niektórzy siedzieli na ławkach, jakaś grupka zrobiła sobie piknik na starannie przystrzyżonym trawniku, a kilkunastu z nich spacerowało w przepięknej alejce, zwanej przez lokalnych mieszkańców aleją szczęśliwości.
Była ona bardzo zadbana, po obu jej stronach rosły dorodne klony, których korona złożona
z intensywnie zielonych liści nie przepuszczała promieni słonecznych, zapewniając spacerującym cień.
W tym momencie szedł nią tylko jeden młody mężczyzna.
Był on wysoki, średniej budowy ciała.
Jego dość długie, ciemne, przystrzępione włosy opadały na jego ramiona okalając twarz młodzieńca. Błąkał się na niej lekki uśmieszek, miał też brązowe oczy, co dawało w sumie pogodny wyraz twarzy.
Miał na sobie jasnozieloną koszulkę z krótkim rękawem, jeansowe spodnie do kolan oraz niskie, białe buty.
Widać było, że jest wyluzowany i zmierza w tylko sobie znanym kierunku z nieukrywaną ulgą.
Po pięciu minutach wyszedł z parku i skierował się w prawą stronę. Przeszedł przez skrzyżowanie i ruszył żwawym krokiem w kierunku wieżowców, które górowały nad miastem. Minął kilka domków jednorodzinnych i znalazł się na terenie osiedla, które, jak głosił napis na jednym z bloków nosiło nazwę osiedla Lecha.
Po przejściu zaledwie pięćdziesięciu metrów wszedł do bloku opatrzonego numerem trzy, pokonał w szybkim tempie klatkę schodową. Gdy znalazł się na drugim piętrze, stanął przed drzwiami mieszkania numer sześć i wyjął klucz z przedniej kieszeni spodni oraz szybkim, zdecydowanym ruchem otworzył owe drzwi i wszedł do pierwszego pomieszczenia, którym był przedsionek.
Wielkością przypominało windę. Praktycznie nic się w nim nie było oprócz małego wieszaka oraz średniej wielkości szafki na buty. Zdjął obuwie i zamienił na dość wygodne kapcie koloru kremowego. Następnie tworzył drzwi znajdujące się po lewej stronie pomieszczenia
i wszedł do środka. Za drzwiami znajdował się mini salon połączony z malutkim aneksem kuchennym. Salon wyposażony był w dwa jasnoniebieskie fotele, mały, drewniany stoliczek oraz telewizor.
Aneksem kuchennym była maleńka część pokoju z dwiema jasnymi szafkami na ścianie, blatem kuchennym ze stojącą na nim mikrofalówką oraz połączony był ze zlewem, a także niezbyt duża lodówka ze znajdującą w dolnej jej części zamrażarką.
Mężczyzna podszedł do zamrażarki i otworzył ją.
Przez chwilę przypatrywał się jej zawartości, by w następnym momencie wyciągnął jakieś pogniecione opakowanie i zamknął ją.
Podniósł paczkę do góry, bliżej światła, aby dokładnie się jej przyjrzeć. Napis na niej głosił:
„ Warzywa z przyprawami orientalnymi”.
Odwrócił ją i zagłębił się w lekturze. Po upływie niecałej minuty rzucił ją niedbale na blat, otworzył jedną z górnych szafek, z której wyjął talerz, a następnie zamknął ją. Z powrotem chwycił opakowanie, rozerwał je, a jego zawartość wysypał na wcześniej wyjęte naczynie.
Następnie otworzył drzwiczki mikrofalówki i włożył do jej środka potrawę. Zamknął ją
i ustawił czas ogrzewania na dziesięć minut. Odczekał moment, wyjął danie, a następnie zjadł je w dość szybkim tempie i umył talerz, który potem postawił na suszarce.
Przeszedł salon i usadowił się wygodnie w fotelu, sięgając pilota, który leżał na stoliku
i włączył telewizor. Potem westchnął głęboko i szepnął do siebie:
- Nareszcie spokój.
Przez chwilę przełączał kanały telewizyjne i ustawił na jakimś programie geograficznym poświęconym turystyce. Po chwili telewizor wyłączył się.
Zdziwiony powiedział :
- prąd wyłączyli?
Jednak w następnej chwili pomyślał: to niemożliwe, zegar przecież działa.
W następnym momencie przed nim zaczęła się tworzyć biała mgiełka.
Przestraszony pomyślał: chyba śnie, zdaje mi się, że przede jest biała mgiełka.
Chwilę później zabrzmiał mu jakiś głos w głowie:
- Nie zdaje ci się.
Coraz dziwniejsze myśli krążyły mu po głowie.
Głosik w jego głowie podpowiada, że słyszenie głosów w głowie to oznaka szaleństwa.
Otrząsnął się z tych myśli i wytężył wzrok przypatrując się mgiełce.
Mgiełka była coraz bielsza, co więcej zaczęła przybierać dziwne kształty.
Po chwili uformowała się w coś, czego nie można było dokładnie zdefiniować.
Ni to mgiełka, ni to duch.
Nagle biała formacja odezwała się:
- Witaj Jakubie!
Pełen zdumienia Jakub siedział z oniemiałą miną malującą się na jego twarzy.
- Ale jak? Co? Yyy… - jąkał się co chwile ni potrafiąc znaleźć słów, aby się wysłowić
W końcu pozbierał myśli i spytał:
- kim jesteś?
-estem Etariell – wysłannikiem Najwyższego – odpowiedział kształt.
- Ale mi chodziło o …
- Wiem o co tobie chodziło – rzekła postać.
- Nie jestem duchem, nie jestem demonem, nie jestem też człowiekiem. Jestem bytem!
- Po co do mnie przybyłeś? - zapytał Jakub
- Przybyłem, aby zabrać cię przed oblicze Najwyższego. Ma dla ciebie misję, którą musisz wypełnić. – odpowiedział Etariell.
- Ale jak? Mam tam iść? Gdzie on jest? – zestaw pytał mężczyzny zadawał się nie mieć końca.
- Przeniesiemy się do Niego. Znajduje się w miejscu, w którym czas nie płynie. Jest to miejsce poza czasem i poza przestrzenią. Spotykają się tam przeszłość, teraźniejszość
i przyszłość. Kraina ta nosi miano Arkadii. – oznajmił wysłannik.
Po tych słowach podszedł do zdziwionego Jakuba, stanął przed nim, a następnie wykonał jakiś gest ręką mrucząc coś w nieznanym języku. Chwilę później zniknęli razem otoczeni białą mgiełką.
W tym samym momencie pojawili się, które Kuba po raz pierwszy widział. Było ono niezwykłe.
Wokół nich znajdowały się domy, zrobione ze srebra, które przypominały koszary. Mężczyzna rozejrzał się i zdziwił się niezmiernie, gdy spostrzegł, ze w wolnej przestrzeni między budynkami nie ma żadnego krajobrazu, lecz jest tam po prostu …
Czyżbym był w Niebie? To chyba niemożliwe. – pomyślał.
Wtedy rzekł Etariell:
- Chodź za mną!
Poprowadził go przez alejkę, w której praktycznie nic nie było oprócz stojącego w pewnej odległości przed nimi budynku ze szczerego złota. Nie był zbyt duży, ani też zbyt mały.
Nie miał żadnych okien. Pośrodku konstrukcji znajdowały się złote, dwuskrzydłowe drzwi,
#2
Oj. Starasz się, ale z marnym skutkiem. Zdania są tak naiwne, że aż kują w oczy. A te opisy czynności, to jakaś masakra! Chwycił za klamkę szafki, po czym pociągnął ją w swoim kierunku z umiarkowaną siła. Pozostawił ją otwartą, by móc wyciągnąć płatki, które stały na jednej z trzech półek. Wyciągnął je i postawił na blacie. Następnie zamknął szafkę. Rozumiesz? Tak się nie opisuje. Nie musisz takich podstawowych czynności opisywać, czytelnik je zna z życia codziennego, a Ty traktujesz go jak głupka. Masz też masę powtórzeń i innego typu błędy, z interpunkcją też radzę się zapoznać. Odwiedź Kącik Literata, tam znajdziesz przydatne porady. Dużo czytaj i komentuj, nauczysz się wtedy wyłapywania błędów, co zaowocuje lepszymi tekstami z Twojej strony.

Pozdrawiam i witam na forum Smile
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
#3
@haniel:
Dziękuję za rady. Postaram się.

Sorki za ucięcie ostatniego zdania w poprzednim poście.
Oto następna część. Trudno mi będzie coś zmieniać w tekście, bo mam już dość sporo stron.

Pośrodku konstrukcji znajdowały się złote, dwuskrzydłowe drzwi,
a w zasadzie małe wrota bez klamek. Odbijały one promienie słońca. Po ich obydwu stronach stały po trzy bogato rzeźbione kolumny zawierające między innymi ornamenty kwiatowe.
Stanęli przed drzwiami, a wtedy towarzysz Kuby oznajmił:
- Tutaj muszę cię opuścić. Wejdź do środka i porozmawiaj z Najwyższym. On tobie wszystko wyjaśni.
Następnie rozpłynął się.
Rad, nie rad osamotniony mężczyzna podszedł do drzwi i wyciągnął rękę, aby zapukać, lecz w tej samej chwili wrota otworzyły się na oścież.
Jakub wszedł do środka, a jego oczom ukazał się niecodzienny widok.
Znalazł się w okrągłej komnacie, w której nic się nie znajdowało oprócz złotego, bogato zdobionego tronu pośrodku pomieszczenia.
Na nim siedział zaś starzec. Jego szlachetne rysy twarzy pokryte były dość licznymi zmarszczkami, które w jakiś sposób nie szpeciły go. Na sobie miał proste szaty ze złoconego materiału, które wyglądały jak sutanna. W prawej ręce dzierżył długą, prostą, drewnianą laskę, na czubku której znajdował się czerwony diament.
Starzec miał dostojną postawę.
Emanowała z niego niesamowita moc i majestat.
Na widok Kuby uśmiechnął się szeroko i przywitał go, wołając:
- Witaj Jakubie!
- Dzień dobry! – odpowiedział Jakub
Czy wiesz, kim jestem?
W głowie Kuby pełno było chaotycznych myśli, lecz uspokoił się i zastanowił, kim może być starszy mężczyzna.
Może to Bóg? Przemknęła mu myśl, lecz nic nie mówił.
Na to starzec:
Dobrze myślisz! Tak, jestem Bogiem!
- Czy mógłbyś mi powiedzieć Panie, po co mnie tutaj sprowadziłeś i co to za miejsce? – zapytał mężczyzna.
- Tak, mógłbym. To miejsce nosi nazwę Arkadia, czyli jak to u was się mówi …a tak.
To jest Niebo!
Westchnął głęboko i ciągnął:
Sprowadziłem ciebie tutaj, ponieważ muszę tobie powiedzieć o niezwykle ważnej misji na Ziemi, którą ty i kilka innych osób musicie wykonać. Widzisz Jakubie, nie jesteś zwykłym człowiekiem. Kilka tysięcy lat temu została wygłoszona przepowiednia, która mówi o między innymi o tobie. A oto jej treść:

Największe zło się zbudzi, gdy Mars zapłonie,
Wielka wojna świat pochłonie.
Pradawne i zapomniane rasy stoczą krwawy bój.
Jasnej stronie przewodzić będzie czterech wielkich magów,
A nad nimi stanie najpotężniejszy mag wszechczasów,
A zostanie nazwany Władcą Żywiołów.
Mroczne moce pod wodzą Księcia Ciemności
zostawiać będą śmierć i zniszczenie.
Sądny czas nadejdzie
Trzynastego dnia
Miesiąca siódmego
Władca Żywiołów stanie naprzeciw Księcia Ciemności
A losy świata rozstrzygną się, gdy
Blask słońca przesłonięty zostanie
Złowrogim zaćmieniem.


W głowie Jakuba kłębiła się masa chaotycznych myśli.
Czterech magów…Władca Żywiołów…siódmego miesiąca.
Czuł się kompletnie skołowany i jakby … otumaniony.
Jednocześnie był też zaintrygowany. W pewnej chwili przeszło mu przez myśl: ale jaka jest moja rola w tej przepowiedni?
Z zamyślenia wyrwał go głos Boga:
- Jak widzę, nie wiesz co oznacza tekst wygłoszonej przepowiedni. No cóż, owym Władcą Żywiołów jesteś Ty.
Myśli mężczyzny na nowo wzburzyły się. Ich natłok był ogromny. Jak to możliwie? Jak?
Ja Władcą Żywiołów?
Pytanie jakby samo wypłynęło mu z ust:
- Ale jak…? Nie dokończył, gdyż w tej samej chwili przerwał mu Najwyższy:
- To wie tylko Los, który jest niezbadany. Wiem, że trudno jest oswoić sobie coś takiego, ale po prostu musisz to zaakceptować. Daj mi dokończyć. – dodał, widząc, że Jakub chce znów coś powiedzieć.
- Władcą Ciemności jest, a w zasadzie będzie Vetarox. To demon, który wyrwie się spod kontroli Szatana. Czterej magowie o których była mowa to ludzie. No może niektórzy nie do końca nimi są, ale na pewno są to istoty humanoidalne. Twoje oraz ich zadanie w teorii jest proste. Masz odnaleźć i przekonać jak najwięcej ras, aby pomogły tobie w pokonaniu armii Księcia Ciemności – to również będą różnego typu rasy. Zrozumiałeś?
- Tak, zrozumiałem. – odparł pewnym głosem mężczyzna.
- Ach, jeszcze jedna informacja dotycząca tego demona.
W czasie ostatecznej bitwy musisz go przynajmniej trzy razy zranić mieczem, a wtedy wyślę aniołów – wojowników, aby się z nim do końca rozprawili.
Co do misji, hm… a tak, przeleję jeszcze pokaźną sumkę abyście mogli dostać się do dawnych ras za pomocą komunikacji ziemskiej. Będziecie mogli także kontaktować za pomocą telepatii oraz dam tobie dar, abyś mógł zawsze poznać, czy ktoś cię nie okłamuje. – oznajmił Najwyższy.
- Czy to już wszystko? – zapytał Jakub.
- Tak, teraz przeniosę cię do twoich przyszłych przyjaciół.
- Do widzenia! – zawołał mężczyzna i zniknął w otoczeniu białej mgiełki.
Po chwili znajdował się przed wykutą z żelaza bramą z bogatymi zdobieniami. Przy obydwu końcach bramy rozpoczynał się biały, prosty mur, wysoki na półtora metra, który obejmował całą posesję. Podszedł do bramy, a ta nagle się otworzyła, jakby zapraszając go, aby wszedł na teren posiadłości.
Następnie, gdy przeszedł przez bramę, jego oczom ukazał się niesamowity widok.
Znajdował się na drodze pokrytej białymi kamykami, a po obydwu jej stronach znajdowała się masa różnych kwiatów, ziół i roślin. Nie brakowała również drzew owocowych rozprzestrzenionych na całej powierzchni obydwu części tego rajskiego ogrodu, po którym można było się przespacerować, klucząc usypanymi ze żwiru ścieżkami. Znajdowało się też kilka dużych drzew, dających cień. Spośród nich Kuba rozpoznał miłorzęby japońskie, dęby
i klony.
#4
Cytat:Oto następna część. Trudno mi będzie coś zmieniać w tekście, bo mam już dość sporo stron.
To lepiej go wyrzuć. I nie żebym to mówił chcąc Cie zniechęcić, ale tekst jest do całkowitej przeróbki.

Ja zajmę się drugą częścią.

Cytat:Pośrodku konstrukcji znajdowały się złote, dwuskrzydłowe drzwi, a w zasadzie małe wrota bez klamek.
To od razu było napisać, że małe.

Cytat:Odbijały one promienie słońca.
Pogrubione do wywalenia. Wiadomo, że one.

Cytat:Po ich obydwu stronach stały po trzy bogato rzeźbione kolumny zawierające między innymi ornamenty kwiatowe.
Patrz wyżej.
Po obydwu stronach? Czyli gdzie? Przed drzwiami i za? Czy po bokach?

Cytat: (...)które w jakiś sposób nie szpeciły go
W jaki sposób?

Cytat:Na sobie miał proste szaty ze złoconego materiału, które wyglądały jak sutanna.
Nie lepiej napisać, że miał na sobie pozłacaną sutannę?

Cytat:W prawej ręce dzierżył długą, prostą, drewnianą laskę, na czubku której znajdował się czerwony diament.
No, zaskoczyłeś mnie ;D Myślałem, że też będzie złota.

Cytat:Starzec miał dostojną postawę.
Emanowała z niego niesamowita moc i majestat.
Wywal, ale zmień i wstaw wcześniej.

Cytat:Na widok Kuby uśmiechnął się szeroko i przywitał go, wołając:
- Witaj Jakubie!
Nie podoba mi się nadmiar, i w dodatku źle skonstruowanych, tego typu dialogów.
Można napisać choćby tak (dla odmiany):
"Na widok Kuby uśmiechnął się szeroko.
- Witaj Jakubie - rzekł/przywitał go/etc."

Cytat:Czy wiesz, kim jestem?
Zjadłeś myślnik.

Cytat:Na to starzec:
Dobrze myślisz! Tak, jestem Bogiem!
again.

Cytat:- Czy mógłbyś mi powiedzieć Panie, po co mnie tutaj sprowadziłeś i co to za miejsce? – zapytał mężczyzna.
Wystarczy zapytał, przecież poza nimi nikogo tu niema.

Cytat:Sprowadziłem ciebie tutaj, ponieważ muszę tobie powiedzieć o niezwykle ważnej misji na Ziemi, którą ty i kilka innych osób musicie wykonać. Widzisz Jakubie, nie jesteś zwykłym człowiekiem. Kilka tysięcy lat temu została wygłoszona przepowiednia, która mówi o między innymi o tobie. A oto jej treść:
Poległem Big Grin

Cytat:W głowie Jakuba kłębiła się masa chaotycznych myśli.
Myśli byłe chaotyczne? Czy chaotycznie krążyły?


Cytat:Czterech magów…Władca Żywiołów…siódmego miesiąca.
Czuł się kompletnie skołowany i jakby … otumaniony.
Interpunkcja - raz. Drugie zdanie śmieszne.

Cytat:- To wie tylko Los, który jest niezbadany.
Powiedział Bóg Big Grin

Cytat:- Ale jak…? Nie dokończył, gdyż w tej samej chwili przerwał mu Najwyższy:
Myślnik!

Cytat:Twoje(,) oraz ich(,) zadanie w teorii jest proste. Masz odnaleźć i przekonać jak najwięcej ras, aby pomogły tobie w pokonaniu armii Księcia Ciemności – to również będą różnego typu rasy.?! Zrozumiałeś?
'Ni hu chu.'

Niektórych błędów już nie chciało mi się pokazywać, ale są tego samego typu co wymienione wyżej.

Podsumowanie:
Budowa:
Nie podoba mi się. Nieplastyczne. Nielogiczne. Męczysz wyobraźnie.
Bohaterowie:
Nic szczególnego się o nich nie dowiedziałem.
Fabuła:
Nijaka i naciągana.

Pozdrawiam.

"Umierając we własnych łożach, za wiele lat, będziecie chcieli zamienić te wszystkie dni, na jedną szansę, jedyną szansę, aby tu wrócić i powiedzieć naszym wrogom, że mogą odebrać nam życie, ale nigdy nie odbiorą nam naszej wolności!" William Wallace
#5
Przykro mi Autorze, ale tekst jest słabiutki. Mój przedpisca podjął się karkołomnej próby wypisania błędów. Mogę zagwizdać z podziwu, bo ja by się tego nie podjął. Nawet nie przeczytałem drugiej części; po pierwszej miałem dość. Nie wiem ile masz lat, ale opowiadanie jest na poziomie wypracowania z gimnazjum. Ćwicz i dużo czytaj, a będzie lepiej. Pozdrawiam
#6
Mnie też mocno skrytykowali na forum, ale porady jakie możesz znaleźć na forum są naprawdę pomocne i radzę ci do nich zajrzeć.

Coś co mi naprawdę przykuło uwagę, to ciągłe przytaczanie jakiś liczb

"Po przejściu zaledwie pięćdziesięciu metrów wszedł do bloku opatrzonego numerem trzy, pokonał w szybkim tempie klatkę schodową. Gdy znalazł się na drugim piętrze, stanął przed drzwiami mieszkania numer sześć i wyjął klucz z przedniej kieszeni spodni oraz szybkim, zdecydowanym ruchem otworzył owe drzwi i wszedł do pierwszego pomieszczenia, którym był przedsionek."

Brzmi to jak sprawozdanie z jakiegoś wydarzenia w którym punkt po punkcie się wymienia co się zdarzyło. Poza tym jeśli to nie jest ważne dla fabuły w ogóle nie musisz przytaczać takich szczegółów, jak to że pierwszym pomieszczeniem w mieszkaniu jest przedsionek zważywszy, że tak jest prawie zawsze.
#7
Cytat:Trudno mi będzie coś zmieniać w tekście, bo mam już dość sporo stron.
Chłopie, mam pięćdziesiąt stron tekstu i właśnie zaczęłam poprawiać. Wczoraj przez godzinę nad tym siedziałam i jestem "już" w połowie pierwszej strony. ;> Ogarnij się. ;]
Jeśli ten tekst będzie dalej w tej formie, w jakiej jest obecnie, to nie ma sensu.

Dlaczego opisy są złe, to już przedpiścy wyjaśnili - zbędna szczegółowość, ogólna drętwota, zero plastyczności, no i te przeklęte liczebniki. Opisujesz z dokładnością co do metra i co do pojedynczego ruchu czynności, które każdy przeciętny zjadacz chleba wykonuje każdego dnia. Po co? Czy to czemuś służy? "wszedł do pierwszego pomieszczenia, którym był przedsionek" - a nie prościej jest "wszedł do przedsionka"? Chociaż - moim zdaniem - w ogóle można by wywalić przedsionek, bo jak słusznie zauważono, prawie zawsze wchodzi się najpierw do przedsionka, i wtedy zostaje "Gdy znalazł się na drugim piętrze, otworzył drzwi i wszedł do mieszkania". Po co komu informacja, że stanął przed drzwiami? No domyślam się i chyba każdy czytelnik się domyśli, że koleś nie biegał w kółko podczas otwierania. Ani nie lewitował.

W ogóle mam wrażenie, że zapisujesz każde zdanie w osobnym akapicie. Wiem, że akapity nie zabijają, ale one też czemuś służą - jeśli masz ciągłość myśli, to nie enteruj jak szalony.

Plus fabuła zalatuje mi kiczem, a język bardzo wypracowaniowo-szkolny.

Nie, zdecydowanie myślę, że powinieneś zacząć to pisać od nowa. Albo może na razie skup się na ćwiczeniach? Zwłaszcza opisy ćwicz. Weź sobie np. klapnij tam, gdzie lubisz pisać, i opisz to, co widzisz (na bogów, niekoniecznie komputer Tongue ), tak na pół stroniczki. A potem opisz jeszcze raz - maksymalnie inaczej.
Machnij np. kilka opisów gościa wracającego z pracy - tak, żeby wywołać różne wrażenia i emocje.
Potem można też przejść do opisywania rzeczy bardziej "nadprzyrodzonych", typu zjawienie się anioła. Albo opis nieba. Albo piekła. Powtarzam: póki co Twoje opisy są niemożebnie nieplastyczne, zdania jak w wypracowaniu, nie ma dynamiki i niczego, co oddziaływałoby na wyobraźnię czytelnika.

Kącik Literata to jedno, a ja od siebie mogę Ci polecić to:
http://esensja.pl/ksiazka/publicystyka/t...5&strona=1

Napisane lekko i fajnie, a daje spore pojęcie o tym, dlaczego jest tak ważne, żeby pewnych rzeczy nie robić.

Powodzenia. Smile
#8
O rajuśku, ale błędów. Pozjadałeś sporo literek Wink
Dialogi są trochę słabe skarbie. Popracuj trochę nad charakterystyką postaci. Zaostrz ten pazur. Ja tu wrażeń oczekuję Big Grin Sądzę, że jak poprawisz warsztat od strony wizualnej to będzie całkiem całkiem. Szkoda tylko, że ciągu dalszego mi jakoś tu brak...

Ocena:

1/10
Nie wszyscy mogą być aniołami, ale każdy może być człowiekiem.

#9
Witam! Może po prostu przejdę do tekstu (przeczytałem cz. 1, może jutro drugą przeczytam...)

Cytat:Błąkał się na niej lekki uśmieszek, miał też brązowe oczy, co dawało w sumie pogodny wyraz twarzy.
Miał na sobie jasnozieloną koszulkę z krótkim rękawem, jeansowe spodnie do kolan oraz niskie, białe buty.

Powtórzenie (pogrubione)


Tego typu powtórzeń jest cała masa, a wytykać ich mi się nie chce. Niczym mnie nie zaciekawiłeś, akapitów brak, gość jakoś tak dziwnie zareagował na pojawienie się tego "bytu", jak to określiłeś. A ten Etariell... tak jak poprzednicy powiedzieli, jego wypowiedzi są idiotycznie naiwne. Może reszta będzie mniej toporna, ale po części pierwszej, którą pierwotnie wrzuciłeś, oczekiwałem jakiejś akcji. No, ale zobaczymy, jak to się akcja dalej potoczy. Niestety dziś już nie mam czasu na czytanie, wybacz.

"Człowiek rodzi się, by umrzeć."
Moje kreacje na Inku:
Jakub Wędrowycz - Polowanie na Czarownicę Pavlę (fanfiction)
Jakub Wędrowycz - Włamanie do aresztu (fanfiction)
#10
Realia współczesne zapowiadały coś odmiennego od typowego fantasy. Pobożne życzenie, chciałoby się rzec. To fantasy typowe, w najgorszym znaczeniu tego słowa. Operujesz motywami ogranymi setki razy. Przepowiednia. Zwykły człowiek stający się bohaterem. Rasy walczące ze sobą. Było, było, było.

Fabuła:

Wtórna i nudna. Początek jedynie trzymał jako taki poziom, potem jednak brutalnie obdarłeś go z oryginalności. Przepowiednie są wg mnie zabójstwem fantasy, bo każdy nimi tłumaczy niezwykłość sytuacji. Sam motyw zlecenia zadania przez Boga jest fajny, ale czemu np. nie tłumaczysz tego, że Wszechmogący musi się w takich sprawach wysługiwać ludźmi? Może nie jest Wszechmogący?

Bohaterowie:

W zasadzie jeden bohater, bo postać Stwórcy to tylko gadająca głowa, a jego wysłannik, to jak sam określiłeś, mgiełka. Bohater jest typowy dla fantasy: młody, niespodziewający się niczego, ze wspaniałą przyszłością zapisaną mu przez los. Szkoda, że jest nakreślony szczątkowo, przydałoby się nadać mu głębi, żeby nie był kolejnym ślepo prowadzonym za rączkę herosem, który robi to co robi, bo mu przepowiednia każe.

Styl:


Niestety, ale słaby. Gubisz się w prostych zdaniach, mnożysz nie wiadomo czemu liczebniki (w pewnych chwilach jest ich chora ilość), nieodpowiednio stosujesz zaimki (też o wiele za dużo), do tego wszystko opisujesz sucho. Powiedziałbym, że matematycznie. Czyta się taki zapis jak relację z miejsca zdarzenia w gazecie, nie jak fabułę opowieści.

Podsumowanie:


Słabo. Giniesz w schematach. Giniesz przy zdaniach złożonych. Przykro mi, to nie jest dobry tekst.

Ocena: 2/10.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości