Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wakacje
#1
„Kochany pamiętniczku, to już kolejny dzień mojej bezsensownej udręki. Nikt mnie nie rozumie! Nio, może poza Pati i Kamusią ( Buzialki dla nich:********), ale nie o to tu chodzi. Cały czas czegoś mi brakuje… chciałabym być taka jak Edward Cullen, wiesz, ten wampir ze „Zmierzchu”! Piękna, nieśmiertelna… i mieć takiego Edwarda przy sobie na wieki! On jest taaaki cudowny! Żaden z chłopców, których znam nie może się nawet z nim równać, no może poza Andrzejem, ale on ma mnie za gówniarę. Tak mi powiedział ostatnio… jakbym była wampirem, to na pewno by mnie błagał bym była z nim! NA PEWNO!!!”
Angelika zapisała zmiany w Wordzie i wyłączyła laptopa. Kolejny dzień ponurej egzystencji, czas do szkoły. Naprawdę chciała być wampirem – wiecznie młodym, pięknym niczym anioł stworzeniem. Anioł ciemności – kwintesencja wrażliwości i elegancji. Wychodząc z pokoju spojrzała ostatni raz na ogromny plakat z filmu „Zmierzch”, z którego łypał na nią jej ukochany Edward, puściła mu całusa, po czym ruszyła do szkoły.
Dzień wlókł się niemiłosiernie. Klasówki z polaka i bioli, pytanie z jakichś zadań na matmie, durne koleżanki mówiące tylko o tych pustych chłopakach, beznadzieja.
Gdy w końcu dzwonek obwieścił łaskawie koniec ostatniej lekcji z ulgą opuściła szary gmach szkoły, by udać się do jej ulubionego miejsca spotkań z koleżankami – niewielkiego, zapuszczonego cmentarza przy kościele. Prawie nikt tam nie zaglądał, więc miały święty spokój.
Tego dnia jednak siedziała tam sama w skupieniu szkicując ponury krajobraz zniszczonych nagrobków. Gdybyż była wampirem… królową nocy… nikt by jej nie ignorował, byłaby szanowana i lubiana. Każdy by jej zazdrościł.
- Przepraszam… halo!
Delikatne klepnięcie wyrwało Angelikę z rozmyślań. Intruzem brutalnie zakłócającym jej rozmyślania okazała się jakaś kobieta, ładna brunetka z wielkim, ciasno opiętym bluzką biustem.
Angelika poczuła lekkie ukłucie zazdrości patrząc na tą seksbombę.
- Przepraszam, że Ci przeszkadzam. Tak usłyszałam właśnie jak rozmyślasz…
- Mówiłam to na głos? – Dziewczyna poczerwieniała jak burak. – To takie moje tylko…
- Nie szkodzi! – Roześmiała się brunetka. – Każdy ma prawo mieć takie marzenia, jakie chce. A co być powiedziała jakby się spełniły?
Angelika spojrzała na nią z lekkim politowaniem.
- Wampiryzm? Proszę cię…
W oczach tamtej zapłonęły wesołe ogniki.
- Nie żartuję. Proszę – podała dziewczynie niewielki kartonik. – Bądź tam dziś koło dziesiątej wieczorem. Poszukujemy ludzi takich jak ty, wrażliwych na świat.
„ Kawiarnia MEFISTO w piwnicach Ratusza Miejskiego zaprasza! Czynne od 19 do świtu ” odczytała Angelika. Gdy podniosła wzrok znów była sama, a jedynym świadectwem tej dziwnej rozmowy była wizytówka nocnej kawiarni. Cóż, przynajmniej nie będzie siedzieć w domu dzisiaj, w końcu piątek jest.
W kawiarni była już o wpół do dziesiątej, nie chciała przegapić tej szansy – będzie w wampirycznej sekcie! Czytała o tym przez cały wieczór, o sektach, gdzie ludzie udawali wampiry. Doprawiali sobie nawet specjalne sztuczne kły i pili nawzajem swoją krew. Były specjalnie rytuały, obrzędy, to było niesamowite! Nie wątpiła, że to będzie to. Ubrała się, więc na tę okazję w koronkową, czarną sukienkę sięgającą do połowy ud, szpilki, a na twarz nałożyła ostry makijaż. Chciała wyglądać niczym prawdziwa wampirzyca, co według niej się udało, choć słyszała komentarze ignorantów w autobusie, że przypomina dziwkę na pogrzebie.
Sam lokal wydawał jej się mało mroczny, choć był dosyć przytulnie urządzony, a świadomość, że kiedyś tu były krypty dodawała temu lekkiego smaczku. Z głośników sączyło się leniwie „Angel” Massive Attack’u. Przyjemny nastrój był, brakowało tylko wampirów.
Czekając zamówiła sobie szklankę Pepsi, może to było mało mroczne, ale nie przepadała za alkoholem.
Do jej stolika zbliżył się młody facet, przystojny, choć zalegający tu półmrok mógł ją zmylić. W świetle lamp widać było głównie jego białą koszulkę z krótkim rękawem.
- Cześć, wolne?
Cholera, że też akurat dziś się dopieprzają. Jeszcze wszystko popsują burak jeden.
- Nie – burknęła odwracając głowę. – Czekam na kogoś.
- Aaaa… to sorry. A na kogo czekasz?
No nie! Co za namolny typ!
- Na kogoś!
- Ojejejej… zabawne, a ja właśnie miałem tutaj szukać pewnej młodej damy, Gotki, więc myślałem, że to ty. No nic, pa!
Angelikę zatkało.
-Ale zaraz, moment! Nie, no przepraszam, bo ja… - co za klapa! Wyszła na chamkę, a teraz jeszcze na idiotkę, super. No ale do cholery, on nawet nie był ubrany jak wampir, żartowniś jeden.
- Hej spokojnie! – Roześmiał się, po czym usiadł na stoliku naprzeciwko niej. Teraz dostrzegła jak błyszczą mu oczy, te oczy… jak u drapieżnika? – Żartowałem tylko. Jestem Łukasz, a ty? Angela? Jak ładnie… to imię anioła. Anioła Ciemności jak widzę – uśmiechnął się lekko. - Podobno interesuje cię temat wampiryzmu, tak?
A, widzę, że tak! Spokojnie tu możemy rozmawiać swobodnie, nikt nie podsłucha, nie doniesie. Chciałabyś być wampirem? Tak? Wiesz, że to niełatwe?
- Jestem na to gotowa! – Oznajmiła pewnie.
-A wiesz, że nie ma odwrotu?
- Tak.
- Serio nie ma.
- Tak!
Uśmiechnął się szeroko.
- Widzę, że mamy tu osobę zdecydowaną! Świetnie, doskonale! Lubię ludzi, którzy wiedzą, czego chcą. Jeśli sobie życzysz rytuał inicjacji możemy przeprowadzić nawet dziś. Wprowadzi cię w świat mroku już na zawsze. Nie martw się, nie będzie żadnych krwawych ofiar, czy jakichś orgii, nie.
- Chcę tego. Chcę należeć do was, być jedną z was.
Nachylił się ku niej, w jego oczach dostrzegała coś dziwnego. Jakby głód… przypominał jej teraz węża szykującego się do błyskawicznego ataku na ofiarę. Na nią.
- Świetnie, chodź ze mną.
Poprosił o rachunek, a gdy zapłacił, podał jej ramię i razem wyszli z lokalu.
Nie wiedziała, czemu, ale poczuła jak zaczyna powoli odpływać. Czyżby dosypał jej czegoś do Pepsi? Przecież miała cały czas szklankę przy sobie. Ale, ufa Łukaszowi. Będzie dobrze. Bardzo dobrze.
Ocknęła się gwałtownie, łapczywie łapiąc powietrze. Miała sen, że tonie, nie w wodzie, ale w oceanie krwi. Zewsząd wynurzały się ludzkie twarze wykrzywiające się do niej oraz krzyczące w strasznym cierpieniu. Krew sama naciskała na jej usta, by wlać się nią gwałtownym strumieniem, a w całym tym szaleństwie słyszała drwiący śmiech, przebijający się przez kakofonię bólu. Na szczęście to tylko sen…
Czuła się paskudnie, wszystko ją bolało, głowa miała chyba zaraz pęknąć.
Spróbowała się skupić, by przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Od wyjścia z knajpki pamiętała wszystko jak przez mgłę: jechali gdzieś samochodem, potem prowadził ją długim korytarzem do pokoju ze świecami. Tam… tam ją przeleciał. Wzdrygnęła się lekko, przypomniała też sobie jak delikatnie nakłuwał jej szyję by wypić trochę jej krwi. Potem naciął nożem swoją dłoń i dał jej spróbować swojej krwi. Wróciły do niej słowa, jakie wtedy wyszeptał: „Krew za krew. Witamy po ciemnej stronie życia”, potem chyba zasnęła. Chyba. Odwieźli ją do domu? Ciekawe czy weszła tu sama, czy przynieśli ją rodzice? Lepiej, by nic nie wiedzieli. Nie zrozumieliby, byłaby tylko awantura i krzyki… nie, starzy na bank by jej nie zrozumieli.
Pomacała się po szyi – były tam dwie małe blizny. A więc jednak… została jedną z nich! Będzie w końcu z kimś, kto ją zrozumie. Poczuła rozpierającą jej radość, w końcu się udało!
Z dołu dobiegło ją wołanie matki. Czas do szkoły… Zwlokła się z łóżka i zaczęła powoli szykować. Wzięła kilka Apapów na ten ból, zapijając jakimś energetyzowanym szitem i wyszła do szkoły. Wzięła okulary przeciwsłoneczne, bo światło słoneczne, choć było go dziś jak na lekarstwo, raziło ją niemiłosiernie.
Czas spędzony w szkole był prawdziwą katorgą. Każdy szmer wydawał się mocny niczym uderzenie wielkiego dzwonu w jej głowie, wszystko wokół było jakby spowolnione.
Poza tym była cały czas spragniona. Wypiła trzy litry mineralnej dalej chciało je się pić.
Widziała też Andrzeja. Choć przechodziła daleko od niego, to jednak wyraźnie usłyszała jak mówi o niej „dziwaczka”.
Poczuła jak coś się w niej gotuje… jak on śmie?! Ten niedorozwinięty żul! Jak on śmie ją obrażać?!
Szybko się jednak uspokoiła, choć ten wewnętrzny wybuch ją lekko zdziwił. Nigdy nie była tak agresywna.
Gdy wróciła w końcu do domu od razu pobiegła do pokoju, gdzie skuliła się na łóżku. Zasunęła tylko szczelnie zasłony. Czuła się coraz gorzej, odrobina snu pewnie jej pomoże.
Obudziło ją łomotanie do drzwi i jakieś krzyki, na tak, przecież zamknęła drzwi do pokoju na klucz.
Źródłem okazała się być jej matka. Wściekła do tego jak osa. Darła się na nią, bo wychowawczyni dzwoniła do niej ze szkoły w sprawie złych ocen córki. Więc matka teraz żądała wyjaśnień, w bardzo donośny sposób żądała.
Angelika w sumie nie przywiązywała wagi do treści tyrady – wysoki, piskliwy głos matki ją niesamowicie drażnił, a jej nabrzmiała z wściekłości czerwona szyja przykuwała uwagę. Pulsowała wyraźnie, aż czuć było ciepło bijące od niej niczym z pieca.
To, co stało się dalej, rozegrało się w ułamku sekundy. Dziewczyna wystrzeliła z łóżka jak pocisk, by rozerwać gardło matce, a następnie przyssać się do rany jak pijawka. Ożywcze ciepło wlewało się w nią, było cudowne, dawało kopa niczym Red Bull. Każde bicie serca pompowało wyśmienity nektar wprost do jej gardła, zaś ciało matki niemrawie podrygiwało.
Gdy wyssała ofiarę do końca chwiejnie stanęła na nogach. Czuła w sobie siłę, która kłębiła się w niej niczym burza. Zajebiste uczucie! Piękne! Czuła, że mogła teraz zrobić wszystko!
Na dole też ktoś był.
Bezszelestnie spłynęła po schodach zbliżając się do ofiary, mężczyzny. Ten odwrócił się w ostatniej chwili, by ujrzeć wykrzywione, umazane krwią oblicze demona na kilka sekund zanim wyrwano mu serce.
Angelika prze chwilę podziwiała organ, który lekko pulsował w jej zaciśniętej dłoni, by następnie wycisnąć jego zawartość do gardła jak sok z pomarańczy. Inny smak… intrygujące. Każda ofiara smakuje inaczej?
Siła w niej nadal rosła, musiała dać jej upust. Nawet wiedziała gdzie.
Andrzeja odnalazła w parku miejskim, wracającego chwiejnym krokiem z kolejnej libacji, wyszła mu naprzeciw tuż przy jednej z latarń.
- A… Angelika? Co ty tutaj robisz? – Zdziwił się.
- Czuję się samotna dzisiaj, i tak mi zimno - powoli zbliżyła się do niego. Wcześniejszą krew z ciała zmyła wodą, by go nie przerazić. A tej na ubraniu w tym stanie i tak nie zauważy.- Ogrzałbyś mnie? – Przytuliła się do niego, kręcąc lekko biodrami przy jego kroczu. Czuła jak zaczyna twardnieć.
Trzeba było mu przyznać, że był konkretny. Bez słowa zaczął ją całować, a jego ręce najpierw błądziły po jej tyłku, by po chwili zręcznie wsunąć się pod sukienkę, gdzie zaczął ugniatać jej drobne piersi.
Westchnęła cicho i zaczęła ściągać z niego spodnie, następnie sięgnęła po jego nabrzmiałą męskość by ją masować.
Andrzej sapiąc głośno zsunął jej majtki i mocno w nią wszedł, następnie zaczął pieprzyć. Mocno i szybko. Trochę bolało, ale był to przyjemny ból. Objęła go nogami, pozwalając by ją ujeżdżał. Zwiększała tempo, coraz szybciej i gwałtowniej. Po chwili poczuła nadchodzący orgazm.
On też dochodził.
Rozkosz uderzyła w nią w jednej chwili przyprawiając o dreszcze. Andrzej doszedł zaraz po niej.
Dokładnie na sekundę po tym jak wystrzelił rozpruła mu gardło. Fontanna krwi, jaka ją zalała kilkukrotnie wzmocniła doznanie. W tej chwili przyjęła go do siebie dwukrotnie, jego nasienie oraz jego krew. Seks i krew – zwieńczenie rozkoszy. Czuła się jak pijana. Ze szczęścia.
Obudziła się we własnym łóżku zlana potem.
Która godzina? Boże, Jaki miała straszny sen… zagryzła niby rodziców i Andrzeja. Ociężale zaczęła zwlekać się z łóżka gdy poczuła wtedy dziwny zapach… krwi?
Wtedy zobaczyła, że jej pościel oraz ściany poznaczone są czerwonymi bryzgami. Wrzasnęła przerażona i spadła z łóżka na podłogę. Twarzą w twarz z trupem jej matki wysuszonym na wiór. W miejscu gardła ziała wielka dziura, a twarz zastygła w wyrazie przerażenia.
„To nie może się dziać!!!” NIE!!!” Pomyślała kuląc się rozpaczliwie jak najdalej od przerażającego świadectwa zbrodni. Wtedy wszystkie wydarzenia poprzedniej nocy wróciły do niej gwałtownie uderzając niczym pocisk.
„NIE!!!NIE!!!NIENIENIENIENIENIENIENIENIE!!!” Krzyczała w myślach próbując odpędzić to od siebie.
„Ależ tak” przemówił w jej umyśle głos, który rozpoznała, jako Łukasza. „Nie ma już odwrotu – chciałaś być dzieckiem nocy, więc jesteś.” I ten jego śmiech. Śmiech pośród oceanu krwi.
ŁUKASZ! On będzie wiedział, co się stało. To na pewno da się odwrócić. Trzeba się wziąć w garść, no dalej dziewczyno. Która godzina? Po osiemnastej, słońce niedługo zajdzie. Podejrzewała, że światło słońca nie będzie dla niej dobre, wolała nie sprawdzać.
Ciało matki przeniosła do łazienki. I tak nie będzie z niej korzystać, więc to miejsce dobre jak każde inne.
Podobnie zrobiła z ciałem ojca, choć chwilę to trwało nim doszła do siebie, kiedy zobaczyła ogromną dziurę w jego piersi.
Po tym wszystkim zamknęła się w pokoju. Gdzieś dzwonił telefon na dole, ale ją to nie obchodziło. Trzęsła się jak w febrze obgryzając paznokcie do krwi.
Czekała aż zapadnie zmrok.
Spojrzała na swój wielki plakat z Edwardem. Przecież nie miało tak być… miał być styl, klasa subtelność, a jest bestialstwo. Dlaczego? NO DLACZEGO?! W ataku furii zerwała plakat ze ściany, pięścią roztrzaskała komodę, biurko pękło na dwoje, komputer został zmiażdżony na kawałki. Wycieńczona złością padła na łóżko.
Załkała cicho w poduszkę, a następnie zapadła w otchłań płytkiego, niespokojego snu.
Obudziła się dokładnie o dziesiątej wieczorem. Przebrała się w czyste ciuchy i bezszelestnie wypłynęła przez okno w objęcia nocy.
Do „Mefista” dotarła bez problemu. Potrafiła się teraz poruszać prędkością błyskawicy. Przysiadła na dachu jednej z kamienic. Wiedziała, że jej obiekt jest w środku. Pogada z nim jak wyjdzie, to dobry pomysł. Powoli docierały do niej nowe możliwości. Słyszała bicia serc ludzi w ich domach, czuła ich zapach, ich emocje… niesamowite. I straszne.
Czekała.
W końcu się pojawił. Sam.
Szedł w jej stronę pogwizdując jakąś radosną melodyjkę w stylu Arki Noego. Angela odczekała aż Łukasz skręci w jedną bocznych uliczek. Tam przystanął w ciszy i ciemności by spojrzeć w rozgwieżdżone niebo.
- Długo się będziesz chować mała? – Rzucił w przestrzeń, ale wiedziała, że to do niej. Zeskoczyła na ziemię tuż przed nim.
- Nieźle – zacmokał. – Szybka, bezszelestna… ładnie jak na świeżynkę.
Jego pobłażliwe podejście wściekło ją. Jak on może?
- To nie jest śmieszne! – Krzyknęła szarpiąc go za koszulę. - Zostawiłeś mnie tak! Wiesz, co się stało?! – Teraz już płakała. – Zabiłam własnych rodziców! Zabiłam niewinnego człowieka! Ja... ja…
- No i? – Zapytał z beznamiętnym wyrazem twarzy, czym zbił ją z tropu. – Biedna dźiewcinka place bo stalo się bubu? A pseciez bylo mówione ze będzie ciezko plawda?
- Ty skur… - wzniosła pięść do ciosu. Chciała mu wepchnąć tą jego arogancję w gardło, głęboko aż wyjdzie dupą.
To był ułamek sekundy, leżała na ziemi, a on klęczał na jej piersiach, jedną ręką bez wysiłku ściskał do bólu unieruchamiając jej obie dłonie, a drugą trzymał na jej gardle zaciskając bezlitośnie jak imadło.
- No i co z tego dziwko? – Warknął. Zobaczyła wtedy jego zęby – wielkie i trójkątne, jak u rekina, i poczuła paniczny strach rodzący się wewnątrz niej. – Sama tego chciałaś, przecież uprzedzałem cię, dwa razy nawet! Ale ty brałaś to za jakąś zabawę. Ja pierdolę! Co za ludzie z was? Nasrane macie w głowach, że wampir to wrażliwy arystokrata od święta wysysający kulturalnie krew z młodych dam lub młodzieńców! Albo wpieprzający warzywa, jak jakiś królik. To życie, a nie film czy książka o bladych, zmanierowanych kretynach! Zostałaś potworem z własnej woli i nikt nie będzie cię prowadził za rączkę. Ogarnij się! Jesteś teraz jedną z nas, więc pokaż, że masz ikrę, a nie, kurwa się mażesz jak dziecko – plunął jej w twarz. – A do starszych i lepszych od ciebie to z szacunkiem na kolanach, bo biedna będziesz.
Zapamiętaj moje słowa.
Zniknął.
Jakby w ogóle go tu nie było. Angelika zszokowana podniosła się z ulicy, rozglądając z Łukaszem. Nigdzie go nie widziała, ani nie czuła.
„Zapamiętaj moje słowa” dudniło jej pod czaszką. Skołowana powlokła się do domu.
Tam popakowała do plecaka kilka drobiazgów, następnie oblała każdy zakamarek domu chemikaliami, alkoholem i wszystkim, co uznała, że będzie się dobrze palić.
Efekt był zadowalający – efektowny słup ognia wzniósł się potem ku niebiosom kończąc jej stare życie, a oficjalnie rozpoczynając nowe. Gdy w oddali usłyszała zbliżający się dźwięk syren uciekła w mrok.
Za nowe lokum wybrała sobie piwnicę opuszczonej fabryki przy obrzeżach miasta. Mało, kto tu zaglądał, a dotarcie do jej kryjówki stanowiłoby nie lada wyzwanie, ze względu na fatalny stan budynku, pełnego dziur w podłodze, pod którymi był stos gruzu ukrywający grube druty, sterczące niczym rożna oczekujące na kurczaka.
To było dobre miejsce. Wielka pułapka dla ludzi, dobre loku dla niej. Zanim zasnęła płakała. Za rodzicami, za tamtym życiem, za słońcem. Za wszystkim dopóki nie pochłonął ją lepki, niespokojny sen.
Następnej nocy ruszyła na łowy. Była potwornie głodna, ale nie chciała znowu wpaść w amok. Musi się kontrolować.
Pierwszą ofiarą była jakaś dziewczyna wracająca z dyskoteki, wyglądała na nie więcej niż piętnaście lat.
Wyssała ją błyskawicznie uspokajając domagający się pożywienia organizm. Trupa upchnęła niedbale w krzakach. Czuła teraz jakąś wewnętrzną pogardę dla ludzi. Byli dla niej… jak bydło lub drób. Pożywieniem. Niczym więcej.
Następni byli jacyś dresiarze demolujący bezmyślnie śmietniki. Dwóch tylko wyssała, resztę przerobiła na kupkę mięsa i kości. Śmiesznie piszczeli, jak małe dziewczynki, szczególnie kiedy ich wykastrowała. Czuła przepełniającą ją siłę. To było niesamowite, to wewnętrzne mrowienie rozpierające ją niczym eksplozja bomby.
Gdy wracała do kryjówki natknęła się jeszcze na złomiarza bezczelnie naruszającego zasady bezpieczeństwa, szukającego żelastwa w pobliżu jej leża. W pierwszym odruchu chaiał go zabić, ale... może być z niego pożytek.
Chwyciła go za poplamioną kurtkę i cisnęła do jednej z dziur w podłodze. Spośród krzyku żula i łoskotu z upadku wyłowiła przyjemny trzask pękającej kości. Miał złamaną nogę. Następnie zakneblowała go i zawlekła do kryjówki, będzie miała zapasowy prowiant. Przyszłe śniadanie porzuciła w ciasnej piwniczce, zaś sama udała się na zasłużony sen.
Obudziło ją dziwne uczucie, nie mogła się ruszać! W panice rozejrzała się, jej ręce i nogi były przykute jakimiś obręczami do podłogi! Zaszarpała się, ale to nic nie dało. Jak to? Kto to?
- Ty, patrz jak się rzuca skubana…
- Ma pałera… rzuciła mną jak piłką do kosza. Cholera, to bolało,
Podniosła lekko głowę i dostrzegła stojących pod ścianą dwóch ludzi. Jednym z nich była jej przekąska. Drugi był ubrany w garnitur, bawił się nożem o ogromnym, szerokim ostrzu. Ale jakim cudem ją znaleźli?! Jak ten żul tu stał cały?! Chciała wyć, ale przez obręcz na szyi mogła wydać z siebie jedynie charczenie.
- Nieźle narozrabiała. Czterdzieści ofiar w tak krótkim czasie. Coraz bezczelniejsi się robią – warknął elegant. Dobrze, że szybko zareagowaliśmy.
Jakie czterdzieści ofiar? Zabiła, ale była tylko głodna! I raptem koło dziesięciu osób! Zasrane bydło, jak śmieją ją tak traktować!
- Dobra, kończmy to.
Z przerażeniem obserwowała jak żul podchodzi do niej, trzymając w dłoniach kołek, nie! Krzyż?
Srebrny krucyfiks z ostrzem przebił jej serce głęboko wbijając się w podłoże. Zaszarpała się gwałtownie. Ból był oszałamiający! Pali! Jak to pali!
- Och, spokój mi tu.
W przerażeniu obserwowała drugie ostrze, które wzniosło się nad jej głową, by opaść niczym gilotyna.

***

- Wychodzą – Łukasz wskazał kiwnięciem głowy opuszczających fabrykę dwóch ludzi. – I co? Udało się wyśmienicie. Przynęta zadziałała, psy zgubione.
- Mała dała niezłego czadu, szybko ją złapali – towarzysząca mu brunetka wystawiła twarz do słońca. – Dzięki, temu mieliśmy wolną rękę.
- Jak najbardziej, ale myślę, że już wystarczy tych wakacji. Chodź – objął swoją towarzyszkę. - Wracamy do Rumunii.
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#2
Szybka piłka będzie, bo komentuję ten tekst poza kolejką^^

Interpunkcja dość dowolna, gdzieś były literówki, no i "tą" zamiast "tę" zarejestrowałem bodaj dwa razy. I "Ci" wampirzyca mówiła do Angeli od wielkiej literyWink

A treść:
Po pierwsze, imho powinno to być w dziale Parodie, a nie Horror xD Naprawdę, uśmiałem się podczas tej lekturyBig Grin Ocierasz się tak blisko kiczu, że w mojej opinii obok horroru to nawet nie leżało;P

Zakończenie - nie lubię tak wprost powiedzianej intrygi. Trochę takie a'la "Scooby Doo": gdzie bohaterowie objaśniają sobie, po co to wszystko było.

Fajny pomysł, że wąpierze wykorzystują jakąś gówniarę, żeby zmylić trop i sobie spokojnie pocycać krew, podczas gdy dziunia zwróci uwagę łowców. Fajny pomysł, ale trochę nawaliło wykonanie. Za duży pośpiech? Można to było rozwinąć, dać opis stopniowej metamorfozy bohaterki, w którym czytelnik mógłby się rozsmakować. Prawdziwe cele dwójki wampirów ujawniać stopniowo, może nigdy do końca, niech się czytelnik pozastanawia, niech intryga go wciągnie.
Brakowało mi tego w tym tekście. Wygląda dla mnie raczej jak szkic opowiadania, notatkę, aniżeli gotowe, ostateczne dzieło.
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#3
Przeczytałam, to i skomentuję. Na samym początku denerwowała mnie naiwność tekstu. I taki... Dziecięcy wydźwięk. Doczytałam do końca i już wiem skąd to się brało. Przynajmniej mam nadzieję, że to zamierzony efekt. Nie napiszę, że to do końca nie jest horror, bo mnie Pan Kracy... W wampira przemieni :p Chciałam powiedzieć, że wyłapałam kilka literówek, ale wypiszę je jutro dopiero.

Przekleństwa mogą być doskonałym środkiem stylistycznym. Jednak w Twoim tworze jest ich za dużo...

Scena erotyczna. Jeżeli można tą scenę tak nazwać... Uch. To było dla mnie silne przeżycie. Nie zbyt jestem zadowolona z tego, że ją przeczytałam. Po pierwsze. Z tekstu wynika, że wszystko działo się na stojąco. W sumie to żaden problem. Ale przekleństwa i taki chamski przekaz sprawiły, że miałam wrażenie, iż pisał to ktoś bardzo niedojrzały emocjonalnie.

Podsumowując... Nie urzekła mnie Twoja historia.
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz
#4
(05-10-2010, 17:26)Ero napisał(a): Scena erotyczna. Jeżeli można tą scenę tak nazwać... Uch. To było dla mnie silne przeżycie. Nie zbyt jestem zadowolona z tego, że ją przeczytałam. Po pierwsze. Z tekstu wynika, że wszystko działo się na stojąco.
No dodatkowo miałem wrażenie, że oni to robią na ścieżce, bo nie było totalnie żadnej wzmianki o tym, żeby się chociaż w jakieś krzaczory schowaliWink

Składam to wszystko na karb tego samego: pośpiech i ogromna skrótowość opowieści, przez co zabrakło w niej wielu elementów, detali, które mogłyby uprzyjemnić lekturę.
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#5
Dobra, widzę, że MISIE dostaje więc i ja zabiorę głos: co do wulgaryzmów - tak ma być. Jeśli to razi, trudnoTongue
Skrótowość - za to to Wam ludkowie dziękuję, bo sam miałem wrażenie, że czegoś tu brakuje. Wynika to z prostego faktu, że obecnie mam trochę "hardkor", więc sporo rzeczy mi umyka. Opowiadanko to może być dobre, i zdecydowanie je podrasuję (jeśli tego dożyję), więc dziękuję za ewentualne sugestieSmile
A co do błędów interpunkcyjnych to słownik mi w Wordzie padł i nie odpowiada na reanimację.
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#6
Uśmiałam się serdecznie, ale... chyba muszę przeczytać jeszcze kilka razy, bo nie wiem, czy rozumiem tak, jak powinnam Smile
To jest faktycznie 'komedia'. Horror to chyba nieadekwatne określenie ;p

Pozdrawiam,
Sol
Jestem użytkownikiem Forum Literackiego. Interpretuję, jak czuję. Proszę o rzeczową i konstruktywną krytykę.
Odpowiedz
#7
Spoko, Zuzia. Akurat w tym przypadku nie będę gryzł. No cóż. Tekst sztampowo-kiczowy, zło zostaje ukarane, a to wszystko w telegraficznym skrócie. Powiedz, że to takie mrugnięcie oka w stronę gatunku, bo jeśli ty tak na poważnie, to... nie uwierzę, że pisał to autor czerwieni róż.
One sick puppy.
Odpowiedz
#8
Ekhem... nie wierzycie, że to miał być taki kicz? EjTongue
Jak chceta to w końcu powiem: ten kiczowaty tekst jest moją prywatną odpowiedzią i buntem na jeszcze bardziej kiczowate Zmierzchy itp.
P.S. Za to powyższe proszę na mnie nie krzyczeć, nie bić, albowiem to moja własna prywatna opinia ( tak zapoznałem się ze "Zmierzchem" ) i jej nie zmienięSmile
Wampir ma być okrutnym sadystą, piewcą strachu czającego się w cieniu, heroldem degenracji i bestialstwa, a nie melancholikiem z ciężką depresją, takim emo. QED!
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#9
Exclamation 
W takim razie mogłeś to wlepić do satyr./par.
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz
#10
A tam by się mnie czepili, że zbyt hardkorowe Tongue Wg mnie jest dobrze.
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#11
Hardkorowe, hardkorowe, ale jakie prawdziwe. Oj, ta cykuta ;p


Pozdrawiam,
Sol
Jestem użytkownikiem Forum Literackiego. Interpretuję, jak czuję. Proszę o rzeczową i konstruktywną krytykę.
Odpowiedz
#12
(08-10-2010, 14:16)Sol_Angelica napisał(a): Hardkorowe, hardkorowe, ale jakie prawdziwe. Oj, ta cykuta ;p


Pozdrawiam,
Sol

Cykuta? O so chosi? o_0
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#13
'Zmierzch' to kicz nie z tej ziemi...

Czemu nagle przyszło mi na myśl, że to nie jest wcale komedia? Jaki człowiek głupi...
Jestem użytkownikiem Forum Literackiego. Interpretuję, jak czuję. Proszę o rzeczową i konstruktywną krytykę.
Odpowiedz
#14
(08-10-2010, 07:30)Ero napisał(a): W takim razie mogłeś to wlepić do satyr./par.

Nie no, za namawianie do wrzucania tekstów gdzie indziej, to już gryźć będę!!! Bój się Ero!!! Wink
One sick puppy.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości